Osiemnasty
Dziś obudziłam się sama w łóżku, nie czułam już ręki Harrego oplecionej wokół mojej tali, tak pozwoliłam temu iść dalej. Minęło już kilka miesięcy odkąd Ana jest w ciąży, ten czas leci nieubłaganie i nic nie jest w stanie zmienić rozwijania się płodu w jej brzuchu. Harry stara się jak może żeby pogodzić opiekę nad nią i czas spędzony ze mną, nie mogę mieć za złe mu tego że - nie zawsze jest. Nie każde nasze wyjście do kina czy kolacja się udaje, nie zawsze dochodzą do skutku kiedy Ana dzwoni i prosi żeby do niej przyszedł. Nie jestem zazdrosna, niczego mi nie brakuje. Może nie ma go w każdej sekundzie mijającej doby, ale jest wtedy kiedy może - i o dziwo wystarcza mi to. Myślałam że będę musiała prosić żeby poświecił mi czas, ale myliłam się i kiedy widzę jaki jest szczęśliwy wracając do mnie to znika to całe zastanawianie się wciąż - czy to ma sens. Owszem, ma. To ma sens kiedy kochasz kogoś tak bardzo że jesteś gotowa na poświęcenie się dla niego, żeby tylko móc go mieć wciąż przy sobie.
Harry zostawił mi kartkę z informacją, że pojechał do Any bo nie czuła się najlepiej i ma dla mnie niespodziankę. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zaczęłam przygotowywać dla siebie śniadanie i zastanawiając się jak spędzę dzień do momentu przyjścia Harrego. Dawno nie byłam na zakupach, chyba czas to zmienić. Chodząc po sklepach zastanawiałam się co w tym momencie robi Harry, czy jest z nią czy wrócił do domu? Myślę o tym często zastanawiając się jakby moje życie wyglądało bez niego, a potem myślę jak cholernie źle czułam się będąc odsunięta od niego na kilka miesięcy jak potworną pustkę czułam i myślę, że Harry jest kimś kto jest najważniejszy w moim życiu. Ostatnio mam wrażenie że nie jesteśmy tak szczęśliwi jak byliśmy, wiele jestem w stanie zrozumieć, ale kłócimy się coraz częściej, nawet o błahostki, potem się godzimy, ale to już nie są te kłótnie z tych przybliżających do siebie, one sprawiają że my się oddalamy i to sprawia że boli mnie to gdzieś głęboko. Te przeobrażanie się że słodkiego i troszczącego się w złego i wiecznie niezadowolonego Harrego którego muszę znosić kilka godzin po przyjściu od niej. To tak jakby robiła mu pranie mózgu, robiła z niego głupiego i to dopiero mija po paru godzinach bycia w moim towarzystwie. Czy wizyty u niej wpływają na niego aż tak źle?
Siedziałam i rozmyślałam sobie nad wszystkim przy kawie do momentu kiedy moje oczy chyba wypadły z orbit i potoczyły się do stóp pary wchodzącej do małej kawiarenki w galerii. Pary z widokiem której byłam zaznajomiona. Prócz kilku szczegółów np. tego z jakim wyczuciem trzymał rękę na dole jej pleców przyciągając ją do siebie, tego jak śmiał się w jej włosy kiedy rzucała mu ukradkowe uśmiechy i nieobecne spojrzenia. Zabolało mnie to jak bardzo wyglądali na szczęśliwych.. Może.. Może tutaj nie jestem potrzebna ja? Może on chce być z nią ale boi się mnie zranić. Wiesz, kiedy patrzysz na kogoś kogo kochasz widząc go z inną jak się uśmiecha i wydaje szczęśliwy to czujesz jak żołądek zawiązuje Ci się na supeł, jak bardzo masz ochotę trzasnąć jej głową o najbliższą ścianę, sprowadzić do parteru złapać za włosy i tłuc do momentu aż jej oczy się zamkną. Jestem zazdrosną kobietą, jestem Darcy która miała każdego jednego faceta którego chciała. Byłam Darcy która była pewna siebie, samowystarczalna, byłam w samym centrum. A teraz? Siedzę i patrzę jak mój chłopak obściskuje się ze swoją chorą byłą narzeczoną, która nosi jego dziecko. Do kurwy kim ja jestem żeby mnie tak traktował? Chce się tak bawić, dobrze. Dam mu zabawę której potrzebuje. Wstałam że swojego miejsca i lekko obciągając dekolt mojej bluzki postanowiłam poflirtować z Harrym wiedząc że nie spodziewał się mnie tutaj, a Anie trzeba pokazać gdzie jest jej miejsce. Niech sobie znajdzie kolesia z którym może sobie być kiedy będzie smutna, a Harry jest przecież ojcem jej dziecka nie do cholery ojcem jej samej.
Łapiąc kontakt wzrokowy z Harrym lekko kołysząc biodrami podeszłam w ich stronę krokiem w który starałam się włożyć jak najwięcej seksapilu.
- Witajcie, moi drodzy. - Uśmiechnęłam się słodko do Harrego omiatając przelotnym spojrzeniem Anę.
- Co tutaj robisz, Dars?
- Postanowiłam wybrać się na zakupy, a wy? - Uparłam się o stolik sprawiając że Harry miał idealny widok na moje piersi. Jest taki słaby, jego wzrok prawie boleśnie przesuwał się w dół mojej klatki żeby spocząć na dekolcie. Jeszcze chwila a zacząłby się ślinić. To okropne, że muszę robić takie rzeczy przed moim facetem, ale chyba zapomniał gdzie jego miejsce. Lekko stopą jeździłam no jego łydce czując jak się napina i patrzy mi w oczy wysyłając ostrzeżenie.
- Czy ty jesteś Darcy? - Moją cielesną komunikację przerwał nam pewien uroczy mężczyzna. Może góra 20 letni blondyn z niebieskimi oczami.
- Tak, to ja.
- Czy mógłbym prosić Cię o autograf? - Zagadnął
- Autograf? - Posłałam mu moje uwodzicielskie spojrzenie które podłapał natychmiast.
- Oh, ta. I numer telefonu, piękna. - Chciałam już uśmiechnąć się do niego, kiedy Harry wstał i szybkim gestem pociągnął mnie za ramię do góry.
- Chyba musimy pogadać, Darcy. - Powiedział. Chwilę potem byłam już przyciśnięta do ściany męskiej łazienki i czułam jego wzwód uciskający moje podbrzusze.
- Co to do cholery za przedstawienie? - Pytał zły Harry całując mnie boleśnie po szyi. Chcąc dać mu więcej z siebie odchyliłam lekko swoją postawę od ściany ocierając się o niego jeszcze bardziej.
- Darcy - warknął nim z jego gardła wydobyło się przytłumione jęknięcie. Chcesz żebym wziął Cię przy tej ścianie? Wiesz że tak się stanie jeśli nie skończysz.
- Wiesz że tego chcę, kochanie. Daj mi siebie. - Wszeptałam do jego ucha delikatnie liżąc jego płatek.
Gra się zaczęła. Na lini Darcy - Ana 1:0 .
wiec tak moje koty dałam sobie czas do końca tygodnia na skończenie Mockery of love, po epilogu zrobię osobną notkę co do podziękowań i blabla i uwaga NOWEGO FF :) tak, jednak nie odcinam się od was :) mam już mniej więcej zarys fabuły i prolog :) chyba tyle, będziemy się przez ten tydzień spotykać codziennie Mockery of love będzie miało 22 rozdziały + epilog. miłego czytania XOXO
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top