Dwudziesty pierwszy
Od samego rana zastanawiałam się gdzie Harry chce mnie zabrać i dlaczego to wszystko sie tak bardzo owiane tajemnicą, nie rozumiałam dlaczego nie mogę wiedzieć czegoś o wieczorze? Czegokolwiek? Od momentu gdy wstaliśmy zbywa mnie "zobaczysz", "dowiesz się w swoim czasie" aż nie wytrzymałam.
-Harry no do cholery powiedz mi coś!
- Darcy, ile razy jeszcze będziemy to przerabiać? Do 20 niczego się nie dowiesz, proszę przestań naciskać, bo ja nie pęknę! - Wymamrotał.
- Ugh! Dlaczego jesteś taki skomplikowany? - Wyrzuciłam ręce w powietrze.
- Ja? Ja skomplikowany? - Wstał z krzesła i zbliżał się do mnie coraz bardziej sprawiając że ja się cofałam.
- Tak Ty! - Zderzyłam się z szafką, a Harry wpatrywał się we mnie z góry.
- Jeśli ja jestem skomplikowany, to Ty jesteś szalona, kobieto! Każda inna cieszyłaby się z niespodzianki, ale nie Ty! Ty musisz truć mi od samego rana tyłek żebym powiedział Ci co będziemy robić. Zrozum! Zobaczysz jak będzie odpowiednia pora. - Jego spojrzenie było tak silne że wywiercał dziurę w mojej czaszce.
- Ja.. Um.. Tak, chyba tak. - Uśmiechnął się do mnie.
- Grzeczna dziewczynka. - Wymruczał i pocałowała mnie. Mocno. Zaplotłam ręcę na jego karku przyciągając go jeszcze bliżej. Kochałam gdy mnie całował robił to w tak cudowny sposób że jestem pewna że gdybym mogła robiła bym to już do końca mojego życia, po prostu stała z nim tak blisko i cieszyła się ruchem jego warg na moich własnych.
Harry oderwał się jak na mój gust zbyt szybko i klepiąc mnie w tyłek powiedział, że daje mi 3 godziny żebym mogła się przygotować, a sam pojedzie zobaczyć czy wszystko jest gotowe.
Harry's POV
Jadę autem na przystań i zastanawiam się nad wszystkim co przeżyliśmy i chociaż miałem tyle wątpliwości. Czy to dobry moment? Nie jest za wcześnie? Chcąc nie chcąc jestem pewien swojej decyzji, wiem że nigdy nie znajdę nikogo takiego, nigdy nie pokocham nikogo tak mocno i nie będę w stanie poświęcić się tak bardzo, oddać w całości. Jestem szczęśliwy, że znalazłem kobiete swojego życia. Dałem wskazówki moim przyjaciołom, którzy przygotowują wszystko, chcę żeby było perfekcyjnie, chcę żeby jej się podobało, żeby to był niezapomniany dzień jej życia, mojego też. Chłopcy montują stolik, dziewczyny dekorują wszystko w koło kwiatami, a ja przyjeżdżam, nadzoruję i chwalę.
-Styles! I jak, stary? Zestresowany? - Zapytali gdy tylko podszedłem bliżej.
- Czy ja wiem.. W sumie do mnie samego to jeszcze wszystko nie dociera. - Zaśmiałem się.
- Koniec wolności, co? Sam to przeżywałem. - Powiedział David, a jego żona zabiła go spojrzeniem. Chciałbym być z Darcy w przyszłości jak oni. Są parę, która kłóci się może i dużo, ale wiem że kochają się bezgranicznie i jego oddałoby życie za drugie bez mrugnięcia okiem.
- Jestem na to w pełni gotowy. Stell, jak myślisz? Skoro Ty ogarnęłaś Davida myślę że ze mną też można coś zrobić. - Zagadnąłem.
- Jasne! Nikt nie jest trudniejszy. - Przytuliła się do niego. Uśmiechnąłem się patrząc na nich. - Dobra moi drodzy, ja spadam się przygotować! Dacie radę na 20, prawda?
- Nie martw się Harry, nikt nie jest lepszy od nas. - Mrugnęła do mnie, kiedy już wycofywałem się do samochodu. To będzie wieczór pełen niespodzianek.
Darcy's POV.
Siedziałam już gotowa na kanapie czekając aż Harry wróci nie wiadomo skąd. Mam na sobie czerwoną sukienkę i czarne szpilki, mam nadzieję że Harry nie zrobi mi niespodzianki i np. wybierzemy się do lasu, a ja będę w szpilkach. Jest nieprzewidywalny i nie powiedział mi ani słowa o tym co i gdzie będziemy robić. Szczęk zamka i pewne siebie kroki. Stanął przede mną Harry ubrany w czarny garnitur, białą koszulę i krawat. Wow, wygląda gorąco, naprawdę gorąco.
- Gotowa?
- Myślę, że tak. - Uśmiechnęłam się.
- Wiec w drogę. - Harry otworzył dla mnie drzwi samochodu i pomógł wsiąść. Sam szybko usiadł na swoje miejsce i prowadził auto trzymając cały czas rękę na moim kolanie.
- Powiesz mi gdzie jedziemy, teraz?
- Jeszcze chwilkę musisz wytrzymać, jesteśmy niedaleko. - Posłał mi uśmiech, ale wyglądał na lekko zdenerwowanego.
Dojechaliśmy do portu, już z daleka widziałam świecące się lampki. Kiedy podeszliśmy kawałek bliżej Ukazał mi się stół z różnymi przekąskami, dużo kwiatów, dwa krzesła i uśmiech Harrego.
- Podoba Ci się?
- Żartujesz? Jest cudownie! Kocham Cię, Harry.
- Ciesz się Darcy, bo mam do Ciebie bardzo ważne pytanie. - Harry utrzymując ze mną kontakt wzrokowy ukląkł na kolano i uśmiechnął się do mnie uwodzicielsko. Moje serce biło tak szybko iż byłam zdziwiona że Harry go nie słyszy. Jedyne co słyszałam to szum krwi i zaczęło już powoli kręcić mi się w głowie. Harry złapał mnie za rękę.
- Darcy, może nie jesteśmy ze sobą nie wiadomo jak długo, ale jestem pewien że przeszliśmy więcej niż niejedna para będąca ze sobą. Z każdym kolejnym dniem przekonuję się, że jestem jeszcze bardziej cudowna, kochana niż mogłem przypuszczać. Jesteś ważniejsza od wszystkiego i wszystkich. Jeśli zniknęłoby to co mam, a zostałabyś ze mną walczyłbym dla Ciebie o wszystko. Nie wyobrażam sobie mojego życia bez Ciebie, bez Twojego uśmiechu, pocałunków, Twojego ciepła, całej Ciebie. Kocham Cię całym sercem, najmocniej jak potrafię. Ptaszyno, sprawisz że stanę się najszczęśliwszym facetem na świecie i zostaniesz moją żoną? - Moim oczom ukazał się piękny pierścionek i byłam zgubiona. Byłam zgubiona od momentu kiedy pierwszy raz spotkały się nasze oczy. Już wtedy nie miałam wyboru, już wtedy wiedziałam jaka będzie moja odpowiedź.
- Tak.
WOOHO! to miało się skończyć inaczej, ale w samym środku opowiadania stwierdziłam że jednak ich połączę, a co! :D miłego czytania XOXO
+dedykuję to specjalnie tej osóbce, bo odkryła moje niecne czyny! mam nadzieję, że się ucieszysz z rozwoju wydarzeń Szatanie! :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top