Drugi

To nie tak, że jeśli postanowiłam pójść dalej to nic nie czuję, to nie tak że jeśli nie mogę go mieć to czuję, że tego nie chcę. Jest przeciwnie, zupełnie inaczej niż mogłabym się spodziewać. Mimo nowej siebie wykreowanej i pokazywanej ludziom na co dzień Harry Styles dalej jest w moim wnętrzu i wiem że jeszcze długo będzie. To nie ważne, czy będę go widywała czy będzie egzystował tylko w mojej pamięci - to nie ma znaczenia. Zamykam oczy i widzę go, jego wysoką sylwetkę, zielone oczy, dołeczki pamiętam każdy moment w którym skrzyżowały się nasze spojrzenia, każdy przypadkowy dotyk, jego zapach kiedy przechodził obok, ciepło jego ciała kiedy trzymał mnie w ramionach na kilka krótkich - zbyt krótkich chwil. Moje myśli znów krążyły tylko wokół jego osoby, znów miałam go zobaczyć tym razem na żywo, nie we wspomnieniach. Jak to będzie? Czy poczuje się zraniona znów go widząc, czy wybuchnie żar, czy moja energia wyparuje w momencie kiedy będę musiała udawać, że to że bierze ślub za kilka dni wcale mnie nie rani? Rani, ale on o tym nie wie, myśli że zapomniałam o nim tak jak on zapomniał o mnie, że mamy czyste konto.. Nie mamy, nie z mojej strony to straszne ale uzależniłam się już od niego bez względu na to czy mieliśmy ze sobą kontakt czy nie, stał się ważną częścią mojego życia i jestem pewna że nikt kto był przed nim nie miał takiego znaczenia.. 

Kiedy tylko zbliżaliśmy się do lądowania myślałam że moje serce wyskoczy z piersi.. Czułam ból ale też ukojenie? " Rani i leczy ". Taki był, to wszystko tutaj takie było, zostawiłam tutaj cząstkę siebie i wracam po nią, żeby odzyskać kawałki mojego serca, żeby odzyskać siebie. Wysiąść z samolotu, wziąć walizkę i udawać że wszystko jest w porządku, że cieszę się jego szczęściem. Istotnie - jest tak, ale mam z tyłu głowy egoistyczną myśl że chciałabym żeby był szczęśliwy ze mną, nie zawsze jest tak jak chcemy, więc muszę brać to co daje mi los. 

Siedziałam na swojej czarnej walizce czekając na Harrego, jak zwykle się spóźniał - mały uśmiech pojawił się na moich ustach kiedy zobaczyłam biegnącego w moją stronę szatyna. Co powinnam zrobić? Wstałam zgrabnie z mojego dotychczasowego siedzenia - powinnam go przytulić? Moje wątpliwości rozwiał zielonooki który natychmiast porwał mnie w swoje ramiona.. Nagle w moje nozdrza buchnął jego zapach, aż przeszedł mnie dreszcz. Harry jak na zawołanie odsunął mnie od siebie spoglądając na mnie podejrzliwie. 

- Pewnie zmarzłaś, Darcy. Tak bardzo przepraszam ale zaspałem, zmieniłaś się.

- Nic się nie stało, nie było aż tak źle, Ty też się zmieniłeś Harry. - w jego tęczówkach błysnęło coś, sama nie wiedziałam co. 

- Lubię kiedy wymawiasz moje imię. - moje oczy rozszerzyły się i zapewne wyglądały jak talerzyki. - Ja.. um... 

- Myślę, że powinniśmy jechać. 

- Masz rację, chodź. Wezmę Twoją walizkę.

Skinęłam lekko głową, co miało znaczyć, że lubi kiedy wymawiam jego imię? Byłam prawie pewna że nie chciał tego powiedzieć, czy on też starał się nie palnąć czegoś jak ja? 

- Gdzie jedziemy? To nie jest droga do mojego domu. 

- Jedziemy do mnie. 

- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł.. Jestem zmęczona, nie mam ochoty na koniec tego długiego dnia widzieć się z Twoją narzeczoną, wybacz Harry. 

- Ana wraca jutro wieczorem, dziś będziemy sami, chciałem nadrobić parę spraw.

Czy będzie wypytywał mnie o to co czuje? Czy nie widzi że przy nim umieram, wysysa ze mnie energię? Mam wytrzymać całą noc w domu Harrego Stylesa z nim samym na wyciągnięcie ręki, a jednak bez niego.. ?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top