Siódmy

W jednej chwili przyciągnął mnie do siebie i sądziłam że mnie pocałuje, ale.. no właśnie, zapomniałam o jego zasadzie, chciałam go o to zapytać. Wtulił swoją głowę w miejsze miedzy moją szyją a ramieniem, a ja wdychając jego zapach zatopiłąm twarz w jego koszulce i przymknęłam oczy, rozkoszukąc sie taka bliskością. Następnie lekko przesunął swoją twarz i zaczął sunąć nosem po mojej szyi docierając do obojczyka i całując go lekko. Zaczął swoją rozpraszającą ścieżkę małych całusów pozostawianych ma mojej skórze okraszonej już gęsią skórką. Zadrżałam kiedy wpił się w miejsce pod moim uchem, ssał, lizał i przygryzał wrażliwą skórę a ja jęknęłam. Z bólu, podniecenia i rozkoszy jaką zadawał mojemu spragnionemu ciału. Nie bawiłam się w grę wstępną nigdy, ale z nim to coś innego, chodzi o seks, ale mimo wszystko chcemy zaspokoić siebie. 

- Teraz jesteś moja, Darcy. Kiedy jesteś moja, nie chcę żeby ktokolwiek inny Cię dodykał w sposób jaki robię to ja, jestem tylko ja, czy to dla Ciebie jasne, Ptaszyno? 

- Ta..ak Harry, proszę.

Harry niespodziewanie złapał mnie za uda i wpdniósł do góry, obięgłam jego biodra nogami i zaczełam ocierać się o niego, warknął tylko i ściągnął ze mnie moją koszulkę zaczynając całować mój dekold w tym samym momencie przypierając mnie do ściany. 

 - Gdzie jest Twoja sypialnia, Darcy. 

- Postaw mnie. 

- Po porstu mi pokaż. 

- Harry. 

Spełnił moje polecenie lekko prychając. Patrząc w jego oczy, rozpięłam guzik moich spodni i pozwoliłam opaść im na ziemię. Stałam przed nim w samej czerwonej bieliźnie, a jego oczy zaczęły się rozszeżać. Skanował moje ciało z góry do domu, chciałam mu sie podobać. Łapiąc za jego ręce poprowadziłam go do mojej sypialni na piętrze. Pokój skąpany był już w szarościach. Harry ściągnął swoją koszulę ukazując pokryty tatuażami tors oraz wyrzeźnie mięśnie. Zabrałam się do rozpinania jego spodni, kiedy tylko został w samych, czarnych bokserkach chwyciłam jego męskość i zaczęłam masować przez bokserki. 

- Ach! Darcy! 

- Ty zrobiłeś dla mnie coś ostatnio, Harry. Chce Cię się odwdzięczyć. Połóż się.

Wykonał moje polecenie, kładać się delikatnie na łóżku, a ja usiadłam między jego nogami, opierając się na udach i zaczęłam całować małą dróżkę włosków pośrodku pięknego V na jego brzuchu. Od zawsze to na mnie działało pobudzająco. Ściągnęłam jego bokserki i ukazała mi się jego męskość. Zaczęłam delikatnie pocierać ją w górę i w dół sukcesywnie zwiększając nacisk. Harry patrzył na mnie z rozszeżonymi źrenicami, a kiedy pochyliłam się i oblizałam jego męskość od jej podstaawy aż do główki na której widniały kropelki białej cieczy sapnął lekko i odrzucił głowę w tył. Oplotłam jego przyjaciela swoimi ustami i zaczęłam lekko ssąc wpychać coraz większą jego część do mojej buzi, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Jego mięśnie się napięły.

-Darcy.. Kurwa..

Posapywał i jękał, wyraźnie widziałam że podoba mu się mój dotyk, rozsypywał się przede mną, kiedy czyłam że jest blisko wyjęłam go z moich ust, a Harry podniósł swoją głowę obruszony.

- To jeszcze nie Twój czas. 

- Kurewsko podobał mi się Twój wzrok, Ptaszyno. Pozwolisz, że skończę to co zacząłem.

W jednym momencie przewrócił nas tak, że teraz ja leżałam pod nim, szybko i ściągnął ze mnie bielizną i wbił się we mnie jedym, mocnym ruchem bioder. Moje ciało wygięło się w łuk i wydałam z siebie okrzyk. Jego ruchy były szybie, mocne i energiczne. Jego ręka sięgnęła i zaczął pocierać opuszkami palców moją łechtaczke, co tylko piętnowało doznanie. Był dobry, cholernie dobry. 

- Ach! Harry!

- Chce Cie słyszeć, jesteś moja. Dojdź dla mnie.

W tym jednym momencie, kiedy słowa opuściły jego usta, jak ma rozkaz rozsypałam się przed nim poraz kolejny. Harry warkął i wypowiedział niewyraźnie coś na kształ mojego imienia. Opadł obok mnie. Spełnieni, połączeni nieznaną siłą zasneliśmy wtuleni w siebie. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top