Osiemnasty
Na tapecie pojawiła się zwykła szarość, chyba powinniśmy zrobić sobie jakieś zdjęcie, żeby móc ustawić je sobie na wyświetlasz, tak myślę? Tak robią zwykłe pary, nieprawdaż? Jeszcze raz przemyślałam czy chce to zrobić - chyba tak, chyba jestem pewna że to będzie dobre. Będę spokojniejsza gdy dowiem się ze na pewno nic tam nie ma. Nie, nie mogę tego zrobić. Odłożyłam telefon na łóżko i kładąc twarz na opartych o nogi łokciach zaczęłam przeczesywać włosy. Cholera, cholera, cholera! Kusi, niemożliwie! Nie jestem pewna czy chciałabym żeby Harry robił to z moim telefonem.. Ale jeśli tam coś jest? Co mogło go tak wyprowadzić z równowagi, że po wspólnej cudownej nocy wyszedł? Tak po prostu? Bez słowa wyjaśnienia? A jeśli jest inna, a mną się bawi? W nagłym przypływie odwagi złapałam znów za komórkę i odblokowałam. Weszłam w ostatnie połączenia jedno z najczęściej pojawiających się damskich imion poza moim było - Ana. Co za Ana do cholery? Nie znam jej, z tego co wiem to siostra Harrego to raczej Gemma. I wygląda na to, że owa dziewczyna dzwoniła do niego przed wyjściem z mojego domu. Miałam mieszane uczucia gdy nacisnęłam ikonkę wiadomości znów to samo się pojawiło - Ana. Ostatnie były jakieś pół godziny temu, w czasie kiedy Harry mniej więcej był u mnie. To co tam pisało sprawiło, że łzy zaczęły niebezpiecznie zbliżać się do końca powiek.
Harry: Jak się spało, Ana?
Ana: To nie to samo bez Ciebie.
Harry: Obiecuje że dziś nadrobimy swoje towarzystwo.
Ana: Nie mógłbyś być u mnie już teraz?
Harry: Wiesz, że nie. Jestem w pracy.
Ana: Dla mnie? Tęsknie.
Harry: Niedługo będę.
"Jestem w pracy" wciąż odbijało się echem w mojej głowie. Łzy już dawno płynęły w dół moich policzków. Wciąż gdzieś z tyłu głowy miałam wczorajszy pocałunek i te słowa kiedy mówił że to mnie kocha.. To wszystko to też było kłamstwo? Nie wiem ile tak siedziałam i analizowałam każde jego słowo wczoraj, każdy gest, pocałunek. Czułam jakbyśmy byli jednością, pierwszy raz czułam takie połączenie, ale widocznie tylko ja. Jestem ciekawa czy tą Anę też tak okłamuje? Czy wie o mnie? Powiedział jej, że ją kocha? Może właśnie teraz całuje jej usta? Czy to sprawiedliwe, żeby jednego dnia być w niebie, by zaraz potem brutalnie spaść na ziemię? Miałam tylko jedno pytanie.. Nie to kim ona jest, co jest miedzy nimi.. Kłamał? Czy każde słowo wypowiedziane z jego ust to była nieprawda? Te dotknięcie się naszych warg to nic? To zwykły pocałunek jakim w tym momencie obdarza się tyle osób? Komórka nadal była w moich rękach, a makijaż pewnie dawno już spłynął zarazem ze łzami. Kiedy usłyszałam pukanie do drzwi przestraszyłam się, nie miałam siły żeby wstać. Brzdęk zamka i ten głos.
- Darcy? Kochanie, wpadłem tylko po mój telefon, zdaje się że zostawiłem go u Ciebie. Darcy? Jesteś tutaj?
Moje serce zaczęło bić tak szybko, iż myślałam że zaraz wyskoczy z mojej piersi. Zobaczę go, ale czy będę potrafiła spojrzeć mu w oczy po tym wszystkim.
Jestem w pracy.
Niedługo będę.
Nadrobimy swoje towarzystwo.
I tylko głuchy odgłos kroków na schodach, był coraz bliżej. Nie minęło kilka sekund a znalazł mnie, zapłakaną, z jego telefonem w rękach, ze złamanym sercem w klatce, z tysiącem myśli w głowie.
Podniosłam głowę i zapłakane oczy ujrzały go jak zwykle - pięknego. Oczy Harrego za to wędrowały od jego komórki w moich dłoniach do mojej twarzy. Gdy w końcu skrzyżowaliśmy spojrzenia, zobaczyłam w jego oczach tylko jedno - strach.
- Darcy? - Zapytał drżącym głowem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top