Jedenasty

- Haaryy. 

- Poczuj mnie, ptaszyno. 

Ręce Harrego błądziły po moim ciele pozbywając mnie jak i siebie kolejnych części garderoby. Zimne palce muskające moją skórę powodowały gęsią skórkę i dreszcze które jednakże nie były spowodowane tylko zimnem ale równiez obezwładniającym pożądaniem.

- To będzie szybkie, szybsze niż kiedykolwiek. 

- Myślałam, że same te słowa spowodują, że będę na krawędzi. Był taki obezwładniający, takie inspirujące, absorbujący. Cholera, podobał mi się taki..

Ach! 

Jego dwa palce znalazły się we mnie a kciuk umiejętnie muskał łechtaczkę powodując że moje ciało poddało się jego rytmowi, a moje biodra uniosły się w górę. Przekręcał, zginał palce wciąż miarowo wchodząc i wychodząc, rozciągając i dając wspaniałe uczucie rozchodzące się po moich żyłach. 

- Jestem tak blisko. 

Jedyne co udało mi się wypowiedziać nim moje spełnienie przejęło kontrolę. Spazmatycznie unosiłam moje biodra w górę a głowa wygięła się do tyłu. Opadłam na kanapę i z wciąż zamkniętymi oczami starałam się uspokoić rozszalane serce. Nim jednak rozchyliłam powieki poczułam główkę męskości Harrego przy moim wejściu. 

- Jesteś gotowa, Darcy? 

- Zawsze jestem na Ciebie gotowa, Harry.

- Oh tak, Ptaszyno i uwielbiam to w Tobie. Mam zamiar pieprzyć Cię tak że zapomnisz jak masz na imię. 

- Oczywiście, dużo gadasz mało.. O KURWA!

Jedyn mocnym ruchem zielonooki wbił się we mnie całą swoją długością powodując krzyk jego imienia. Nie dał mi czasu na przystosowanie sie do jego wielkości tylko cały czas wchodził i wychodził ze mnie. Wiłam się i jęczałam jego imię jego biodra kusząco obijały się o moje. Moje ręcę błądziły po jego plecach, które się garbiły i prostowały. Wbiłam paznokcie w jego łopatki a przerażająco podniecający syk wydostał się z jego ust. Które chwile później wylądowały na mojej szyi zasysając jej delikatną skórę. 

- Dojdź. Dla. Mnie. 

Każde słowo wypowiadane osobno między postrzępionymi haustami powietrze, które starał się wciągnąc do swoich płuc trafiły w same sedno punktów o których nie miałam nawet pojęcia. Doprowadził mnie do końca. Krzyk jego imienia wydobył się z moich ust, a chwile po mnie szczytował również Harry. Napiął swoją sykwetkę odrzucając głowę do tyłu a z jego ust wydostał się gardłowy jęk. Opadł na miejscie obok mnie i objął mnie ramieniem przyciągając do siebie. 

- Jesteś niesamowita, Darcy. 

- Ty, Ty jesteś.

Jedyne co udało mi się powiedzieć zanim moje powieki nie opadły i nie zasnęłam wsłuchując się w miarowe bicie serca Harrego. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top