YUDASHE
Judasz pogonił za srebrem,
sznurem sakwy się owinął,
powołanie minął
i zdeptał Tego jedynego,
gdy w oczach Jego
tliły się resztki złota
Uczuć suchota:
wieczna Golgota
na jego podeszwie, jak piętno
dopaliła resztki światła,
jak kabel, oderwała tętno
Patrzy od godziny w ścianę
białą, jak karty niespisane
Kilkunastoletnie dziecko
w pokoju który zna za dobrze,
w szpitalu psychiatrycznym,
tak perfekcyjnie symetrycznym
Na oddziale dziecięcym
gdzie brakuje miejsca
Tak idealistycznym
jak jego rodzice
gdy stwierdzili, że jest niczym
Kolejne wykolejenie:
uśpione pokolenie
na rzecz świętej optymalizacji
poddano depersonalizacji
i nie będą żyć nim umrą
Nikt nie zmieni tej narracji?!
Latają odłamki
niegdyś całej prawdy
Szalony islamista
wysadził się z frustracji,
kiedy niewinni wyznawcy
wszech religii i wszech nacji
odmawiają rządom racji
i giną
W Chinach
w obozach eksterminacji
Dwa tysiące dziewiętnasty
Nie rozmawiamy o tym,
a uczono nas o Auschwitz?!
Pod oczu irysami,
gęstymi włosami
i koronką skóry,
pod biżuterią ładną,
nawet gdy już padną
kościane mury,
pod barierą snów
i kołdrą przekonań
nie słuchając jęków,
odwracając się od konań
pod tym wszystkim
jesteśmy tacy sami
Wszyscy
jak jeden
jesteśmy Judaszami
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top