PTSD
Czerwona dziewczynka
z krzyżem
Mała dziewczynka
jak świnia
Poćwiartowana
przez małego chłopca,
któremu nikt nie powiedział,
czego powinien szukać
więc szukał w miejscach,
których ona nie wiedziała,
że miała
Jej twarz nigdy nie będzie
taka sama
Policzki różowe
zapadły się pod głowę
Oczy wypadły
poza mowę
i jej zasięg
Ją boli
On stoi
w blondzie słońca
Ona się boi
Pod zjeżdżalnią siedzi
Nóżki wiją się, trzęsą
We włoskach szeleści
listek zaufania
złamany
Nie idzie na przerwę
na przekąskę
"Czy tym właśnie jestem?
Przekąską?"
zastanawia się po piętnastu laty
Ją tak boli
Że nie wie,
jakim ból jest uczuciem,
gdy dla niej to normalność
Nic jest bólem
gdy nic
już prawie
nie czuje
Po latach
dalej w płatach
Poćwiartowana
i nikt jej nie załatał
A on, on wgryza się w jabłko
na placu zabaw
Wygryza jej biodra
Pulchne paluszki
się śmieją
z nadzieją,
że niechęć w niej umrze,
że znajdzie co kochają
dorośli ludzie,
dorosłe diabły,
skorumpowane
w których dzieci
zostały zniszczone,
jak w piecioletniej
starszej pani
pod czerwoną zjeżdżalnią,
której kolor
skapuje na nią
Tak właśnie
ją zabił
malutki kwiatuszek,
mniejszy kwiatuszek
rozdeptał
i poszedł się bawić
Czy powinien zwiędnąć?
Czy powinien krwawić?
Bo na nią już za późno
Gdy ona się dławi
zimnymi łzami
skapują na dawno
zagojone siniaki,
gdy myśli nad ranami
Pije
nektar z pijawki
Ale żyje
Choć nie żyje
A pijawka
choć od dawien dawna martwa
dalej się wije
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top