Poematyczny problemat
Przepalony nerw w spazmatycznej mózgownicy,
wypieprzony ster z idiotycznej sternicy
Tak poemat ckliwy, jak rzygi na podłodze
Wnet jest on prawdziwy, gdy po sobie chodzę
Lecz przecież to nie ja, to nie moja wina,
że nie byłaby ze mnie zbyt dobra roślina,
choć czasem cieknie mi ślina, wtedy kiedy płaczę
Gdy minie godzina, nic przez ślinę nie zobaczę
Kiedy oczy mam sklejone poczuciem wartości
szukam wiecznie szczęścia, nie mogąc mieć radości
Moje życie w kicie - martyrolog bzdetny
Masz żarcie i picie, a umysł niekonkretny
Antropolog - kretyn gubi się w budynku,
bo mu się nie pozwala rozdrapywać tynku
Patrzy obserwator; obłąkana ciemna masa
Mój kochany mięczak - niezbyt zacna rasa
Mięczaki żyją w trawie, w wodzie i na lądzie...
jakiś geniusz myśli: postawię tego w sądzie!
może z niego będzie urzędnik choć urzędny
chociaż ssak, powiedzmy, niezbyt pierwszorzędny
a on odsysa wodę, nie umie wyssać mleka matki
W skrócie; matka nie rozumie
popieprzonej nastolatki
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top