Rozdział 4
Siedziałam przy stole i podziwiałam to jak ona sobie pływa. Nie zwróciłam uwagi jak w salonie pojawili się już wszyscy łącznie z tatą, który znał powód mojej radości i uśmiechu na twarzy. Ta sytuacja trwała tak długo dopóki nie pojawiła się ciocia Lee Yeon, która spowodowała, że spojrzałam się w jej stronę i tym samym odkryłam to czego się nie spodziewałam, czyli zobaczyłam wszystkich wokół siebie. Zrobiło mi się głupio i nie wiedziałam co powiedzieć. Wtedy każdy zaczął zadawać mi pytania i dopiero pojawienie się cioci bardzo mi pomogło. Stanęła w mojej obronie, a następnie złapała za rękę i poszła ze mną na górę do mojego pokoju. Kiedy weszłyśmy zadała mi pytanie, na które nie wiedziałam jak odpowiedzieć.
- Yoo Mi co się dzieje?
- Nic ciociu, wszystko w porządku.
- Przecież widzę.
- Naprawdę wszystko w porządku. - zapewniałam.
- No dobrze, więc zapytam wprost... - tutaj wzięła głęboki oddech i spytała. Masz kogoś na oku? Jakiś chłopak wpadł ci w oko? Dlatego tak bardzo się uśmiechasz?
- Ciociu to nie tak, ja po prostu dostałam od taty rybkę, o której marzyłam już bardzo długi czas. Stąd ten uśmiech na mojej twarzy.
- No dobrze, rozumiem. Rzeczywiście coś stało na stole. Ale dlaczego wszyscy tak na ciebie dziwnie patrzyli?
- Pewnie myśleli to co ty. - odparłam bardzo o tym przekonana.
- Pewnie tak. To w takim razie chodźmy.
- Dobrze.
Zeszłyśmy na dół, a tam tata zdążył już wszystkim, wszystko wyjaśnić, więc spokojnie mogłam zająć się moją wymarzoną rybką. Chciałam ją jakoś nazwać, ale nie miałam pomysłu jak, więc póki co musiała pozostać bez imienia. Kolejnego dnia po szkole postanowiłam iść do sklepu, żeby kupić akwarium. Takie małe, szklane okrągłe, gdzie moja rybka czuła by się dobrze i swobodnie. Jednak teraz kiedy oni tak siedzieli, ja wzięłam ten słoik z rybką i zaniosłam do pokoju. Potem wróciłam na dół i wsłuchiwałam się ich rozmowie. Rozmawiali na wiele tematów, mama opowiadała o dzieciach jakie spotyka w przychodni, wujkowie o najbliższej trasie koncertowej jaka ma się odbyć za pół roku, a ja siedziałam i o dziwo nie miałam się do kogo odezwać, więc ubrałam kurtkę i wyszłam na dwór. Było ciemno i dziwnie cicho, dlatego też trochę obleciał mnie strach. Mimo to jednak spacerowałam dalej. Lecz po jakiejś chwili zobaczyłam grupkę chłopaków, którzy wyglądali na zbirów. Szybko pobiegłam przed siebie, a gdy byłam w bezpiecznym miejscu, zadzwoniłam po brata, Lee Chan'a. Lee Chan przyjechał bardzo szybko i zmartwiony czy nic mi się nie stało zaczął oglądać mnie z każdej strony, aby na koniec dodać.
- Nie powinnaś chodzić sama po ciemku. Od dziś nie wolno ci chodzić samej po ulicy. - oznajmił przywódczo.
- Nigdy? - zdziwiona specjalnie się o
to zapytałam.
- Nie, tylko po ciemku. Dzwoń do mnie, albo po kogoś kogo znasz.
- Nie mam jego numeru. - powiedziałam to na głos bardzo zmartwiona. Ale na moje nieszczęście usłyszał to mój brat i od razu zadawał mnóstwo pytań.
- Co znaczy nie mam jego numeru?
- Nic nie znaczy, tak mi się tylko powiedziało.
- Nie oszukuj mnie! Wiem, że kłamiesz!
- Lee Chan proszę cię nie zachowuj się jakbyś był moim ojcem!
- Ja się zachowuje, jakbym był twoim ojcem?
- Taak, właśnie ty! - Specjalnie powiedziałam to w taki sposób, żeby coś kolwiek zrozumiał.
- Serio? Znaczy naprawdę tak zabrzmiałem? - dopytywał się wielce zdziwiony.
- Tak, tak właśnie brzmiałeś i proszę cię nie bądź już taki, bo wtedy dziwnie się czuje. - mówiąc to oparłam się o jego ramię, a on zdziwiony powiedział
- Siostrzyczko moja kochana ja się po prostu o ciebie martwię i nic na to nie poradzę, że tak bardzo cię kocham jak i resztę naszego rodzeństwa,
a że jestem najstarszy muszę was chronić przed całym złem.
Odwzajemnił uścisk, a potem wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Drogą zapomniał o tym, co mi się
wymsknęło, więc mogłam odetchnąć pełną piersią i cieszyć się, że nic mi się nie stało. Chodź kładąc się spać w głowie miałam słowa
- Nie mam jego numeru!
Później nie wiedząc kiedy zasnęłam.
***
To taki rozdział wyszedł. Mam nadzieję, że w miarę się wam spodobał i z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy w pisowni lub nie zgodności tekstu. Jeśli ktoś z was zobaczy, że coś jest nie tak napisane jak powinno to proszę niech mi napisze na priv i wyjaśni, ponieważ czasem pisze dość późno rozdziały i może mi wyjść inaczej niż myślę, że mi wyszło. Buziaczki 🥰😘
Ps. Już niedługo kolejny rozdział
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top