Rozdział 2
Siedziałam w ławce i patrzyłam przez okno jak starsze klasy kopią piłkę na boisku. Wtedy nauczyciel wszedł do klasy z jakimś chłopakiem i zakomunikował nam, że od dzisiaj to będzie nasz nowy kolega. Spojrzałam w jego stronę i od razu rozpoznałam. To był on, to był członek zespołu Treasure i mój bias jednocześnie, a przynajmniej tak czułam, że to właśnie on jest moim biasem. Był nim oczywiście Bang Yedam, który wydawał się być spokojny i bardzo naturalny w swym zachowaniu. Nauczyciel nakazał mu się przedstawić, a potem zająć wolne miejsce, które przypadło akurat koło mnie. Nie wiedziałam co zrobić, żeby nie wypaść źle, dlatego jedyne co mi przyszło do głowy to odwrócić się
w stronę okna. Zrobiłam tak i udałam, że jestem bardzo zamyślona. Słyszałam jego kroki, będące co raz bliżej mojej ławki. Nadal jednak patrzyłam przed siebie. Do chwili kiedy zebrałam się na odwagę, aby spojrzeć w jego stronę. Byłam zaskoczona, gdy odwróciłam głowę i zobaczyłam nad sobą stojącego Yedam'a. Spodziewałam się, że usiądzie obok mnie od razu, gdy nauczyciel kazał mu zająć wolne miejsce i będzie patrzeć w swój telefon, a ja będę dla niego tylko nic nie znaczącym powietrzem. W zamian jednak usłyszałam jego głos, który brzmiał jeszcze ładniej niż kiedy śpiewał. Czułam się tak jakby inaczej. Moje serce lekko drgnęło, ale stwierdziłam, że za dużo myślę. Szybko otrząsnęłam się
i powiedziałam, aby usiadł, bo inaczej nauczyciel wpisze mu uwagę albo każe zostać po lekcjach. Co w tamtym momencie uważałam za ciekawy pomysł i sama z chęcią zostałabym dłużej. Ale nie, nie mogłam tak myśleć. Dlatego w myślach spoliczkowałam się za to i byłam cicho. Lecz on zaczął do mnie mówić. Pomyślałam, że może uda mi się z nim zakolegować, ale z drugiej strony. Po co? Na pewno pójdzie do tych bardziej rozgadanych dziewczyn niż ja. Przecież on był idolem, a ja tylko zwykłą nastolatką, to byłoby bezsensu. Jednak nikt w klasie go tak nie traktował, a on sam zachowywał się normalnie.
- Dziękuję. - powiedział szepcząc.
Nie rozumiałam, dlaczego mi dziękuje, więc spytałam za co.
- Za co mi dziękujesz?
- Za to, że mogę z tobą siedzieć.
- Nie ma za co i tak siedziałam sama. - opuściłam na moment głowę, bo zrobiło mi się głupio. Chyba to zauważył, bo przez chwilę milczał.
- No niby tak, ale nie każdy chce z kimś siedzieć. Inni na przykład wolą siedzieć sami, a inni z kimś.
- No tak masz rację. - przytaknęłam, bo nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Ale mogę tu siedzieć prawda? - zapytał poważny.
- Możesz, nie musisz się pytać.
- Dzięki. Wiesz bardzo się stresowałem, jak przyjmie mnie klasa, ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło i jednocześnie zaczęło.
Mówiąc to spojrzał się w moje oczy, a ja nie miałam pojęcia co mam zrobić. Speszyłam się tylko i przy okazji rozwiałam swoje wątpliwości co do tego, że on mógłby być tym chłopcem. Tym chłopcem, który w tamtym czasie tak bardzo mi pomógł i tak mało, lecz tak wiele dla mnie zrobił. Tamten wydawał się być nieśmiały, a on wręcz przeciwnie pewny siebie, który z pewnością mówi takie rzeczy każdej dziewczynie.
- Wybacz, jeśli coś złego powiedziałem. Czasem tak mówię bez zastanowienia.
- Spokojnie, nie gniewam się. - powiedziałam w miarę przekonująco.
- Rozumiem. - odpowiedział z lekkim uśmiechem.
Całą lekcje siedzieliśmy w ciszy i słuchaliśmy nauczyciela, a potem każde z nas poszło w swoją stronę. Wychodząc ze szkoły, zobaczyłam na parkingu samochód taty. Ucieszyłam się, bo kompletnie się tego nie spodziewałam. Podbiegłam do niego
i mocno przytuliłam, także ktoś mógłby sobie coś pomyśleć. Mam na myśli to, że nie wypada się tak przytulać do taty, będąc w ostatniej klasie liceum, ale ja miałam to gdzieś, bo rzadko kiedy, mogłam się przytulić swobodnie do swojego taty. Większą część jego wolnego czasu zabierały maluchy i moja mama. Resztę wykorzystywał na próby z wujkami. Rozumiałam to, bo wiedziałam, że to było coś co kochali robić i chcieli robić. Nie miałam mu tego za złe, ale brakowało mi takich chwil. Przypomniało mi się moje dzieciństwo, byłam bardzo szczęśliwa, a jeszcze bardziej kiedy zabrał mnie do mojej ulubionej kawiarni. Ciasto truskawkowe, było przepyszne, a tata wyjątkowo miły. Nie wiedziałam o co chodzi, że to co się dzieje wogóle ma miejsce. Chodź cieszyłam się, z resztą każdy głupi na moim miejscu cieszyłby się. Tym bardziej nosząc nazwisko Bang i będąc córką lidera zespołu, a w dodatku siedząc z nim w kawiarni, mówiąc do niego tato i jedząc przepyszne ciasto truskawkowe. Po prostu marzenie, które dla mnie było czymś realnym i rzeczywistym.
***
Przepraszam wszystkich czytelników za tak długi czas oczekiwania i dziękuję jednocześnie za cierpliwość. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i będą gwiazdki.
Pozdrawiam ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top