Rozdział 8
- Sei-chan, czemu Aki-chan Cię unika? - podszedł do kapitana Reo.
- Nie wiem o co Ci chodzi - powiedział, a w jego głowie przypominały się podobne sceny ucieczki czarnowłosego...
*Retrospekcja*
- Witaj, Ak...- kurzyło się mocno po czarnowłosym...-..i?
*Koniec retrospekcji*
- Nie wiem o co Ci chodzi - powtórzył.
- Ughr...
***
Drużyny Shiratorizawa i Rakuzan siedzieli w pociągu. Jechali wszyscy do miasta, aby odpocząć od treningów i sobie coś kupić.
Wszyscy stali oprócz oczywiście złotookiego. Wszystkie inne miejsca pozajmowały babcie. Rozgrywający siedział sobie w spokoju, aż w końcu usłyszał wkurzający głos...
- No nie dadzą usiąść starej kobiecie. Mają zdrowe nogi, kręgosłupy i ręce. No nie dadzą usiąść... - wbudzanie litości...czarnowłosy nieprzychylnie na nią spojrzał.
- Aha. Czyli, gdy stoisz sobie babo przed blokiem z koleżaneczką przez pięć godzin i plotkujecie to jesteście zdrowe, a gdy już jedziesz sobie autobusem to wszystko boli, starucho? - oboje prychnęli ciskając w siebie piorunami. Za to towarzysze złotookiego płakali...ze śmiechu...
Serio...nawet nie potrafili zachować powagi...
- Straszny brak w tych czasach szacunku...
- Jedyno co jest straszne to Twoja morda, babo (Skojarzyło mi się z Yurio XDD) - i na szczęście odeszła*.
- Pfff~ hahahahahahahahaha!!!!!
- Baka! Przestańcie!
- Niee!
- Co za idioci...
***
- Rozdzielamy się? - nagle ktoś zapytał.
- Tak - powiedział tonem, który inni zrozumieli jako rozkaz. Pociągnął w tylko jemu znanym kierunku rozgrywającego.
*miałam też inny pomysł na ten moment, więc napiszę go na dole. Pisujcie, który wam się bardziej podoba...
,,Byli w pociągu...dokładnie to skład Shiratorizawy i Rakuzan. Wszystkie babcie pozajmowały im miejsca. No oprócz Hiyashiyamie. On sobie siedział spokojnie, aż nagle...
- No nie dadzą usiąść starej kobiecie - czarnowłosy przewrócił oczami słysząc skrzeczący głos.
- Powinnaś sobie babo dać rade skoro potrafisz stać z koleżaneczką przed blokiem pięć godzin bez przerwy starucho - inni omal nie płakali ze śmiechu. Kobieta jedynie prychnęła stojąc dalej..."
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top