Rozdział 2

Nieznany: Jesteś interesujący.

Nieznany: Świetnie grasz w siatkówkę.

Nieznany: Czemu nie odpisujesz?

Twój_Król: Niby czemu mam Ci odpisywać, dziadzie? I skąd mnie znasz? Jesteś pedofilem, dziadu?

Twój_Król ustawił użytkownikowi Nieznajomy nick na Pedofilski_Dziad#Yolo.

Pedofilski_Dziad#Yolo: Czemu akurat tak, Aki?

Twój_Król: Skąd znasz moje imię!? Śledzisz mnie!?

Pedofilski_Dziad#Yolo: Może...

Twój_Król: Zaraz...Satori, czy to ty? Kpisz sobie ze mnie?

Pedofilski_Dziad#Yolo: To ten blokujący? Ale wracając...nie jestem z twojej szkoły.

Twój_Król: Z Rakuzan? Siatkarzyna?

Pedofilski_Dziad#Yolo: Nie. Jestem koszykarzem. Więcej Ci nie napiszę...narazie....

Twój_Król: No ejj...chociaż czegoś się przynajmniej dowiedziałem.

Twój_Król: Ej!

Twój_Król: Obrażalski!

Twój_Król: Sam do mnie napisał, a na końcu nie odpowie ;-;

Wyświetlone 19.59

***
- Ej! Aki-kun! Czemu tak patrzysz na telefon? - Satori spojrzał na czarnowłosego wycierając swoje oklapnięte włosy.

- Jak?

- Noo...dobra, nie ważne, idziemy na kolację? - potarł włosy czarnowłosego i zarzucił mu na głowę mały ręcznik.

- Jasne, jasne - wstał chowając ręce z telefonem do kieszeni i wyszedł z czerwonowłosym-który z resztą miał na karku ręcznik-na korytarz.

Dwoje licealistów miało koszulki z krótkim rękawem-przez co widać było ich lekko umięśnione ręce-długie dresy i klapki.

- Jak sądzisz? Siatkarzyny z Rakuzan załamały się wynikiem? - zapytał czerwonowłosy sadystycznie się uśmiechając.

- Dwadzieścia pięć do szesnastu w pierwszym i drugim secie to jest normalny wynik. So...nie powinni - ziewnął przez co w jego oczach powstały małe łezki.

Przeszli przez drzwi i znaleźli się w zupełnie nowym dla nich pomieszczeniu. Już pare kropli wody z ich włosów spadło na podłogę. Wszystkie pary oczu zwróciły się ku nim. Dwójka nastolatków szukała wzrokiem stołu z ich kompanami z drużyny.

- Aki-senpai! Tendou-senpai! Tutaj! - Goshiki zaczął machać ręką na wszystkie strony przez co nietrudno było ich zauważyć. Satori i Hiyashiyama podeszli do stolika z ociąganiem.

- Już wam nałożyliśmy jedzenie - powiedział Eita biorąc złotookiego pod pachami i usadowił go pomiędzy swoimi nogami. Po prostu usadził go przed sobą jakby był małym dzieckiem.

- Ej - szepnął blokujący - bo będę czuł się zazdrosny, Semi-kun. Oddaj Akiego - naburmuszył się lekko.

- Tendou, ty przecież i tak na treningach zawsze go macasz - na twarzy srebrnowłosego pojawiło się zażenowanie.

Dobrze, że przynajmniej Hiyadhiyama zajmował się jedzeniem i nie zwracał na nikogo uwagi....

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top