Skrzydła, rogi, kopyta

Potężny podmuch wiatru wystrzelił Lemon w powietrze. Wszystko wokół zaczęło wirować, aż zbierało się na mdłości. Skrzydła nie mogły unormować lotu i tylko bezwiednie wisiały. Cytrynowa klacz miała wrażenie, że trwało to wieki. Kątem oka widziała czarne ja smoła niebo bez gwiazd i księżyca. Odkąd księżniczki Celestia i Luna zniknęły na niebie nie było ani słońca, ani księżyca z gwiazdami. 

Chmury gęste jak mgła kształtem przypominały złowrogie stworzenia. Choć straszne, mogły skutecznie ukryć przed wrogami. Wszystko zaczęło powoli wracać do normy. Przed oczami LJ zaprzestało wirowanie i wydawało się, że lot się prostuje. Jednak coś było nie tak.

Lemon spojrzała na Rainbow Dash. Pegazica szybowała równo rozłożonymi skrzydłami. Wznosiła się jednak coraz wyżej. RD spojrzała w dół na Lemon. Wyraz jej pyszczka diametralnie uległ przerażeniu.

-Juice! Spadasz w dół!-niemal krzyknęła.

-Że co?!-Lemon popatrzyła w dół.

Ziemia zbliżała się dość szybko. Była tam co prawda łąka, ale Luksry kręciły się wszędzie. LJ spostrzegła, że choć macha skrzydłami, te nie mają siły jej unieść. Młuciła nimi powietrze, jednak...bezefektownie. W chmurach były względnie bezpieczne, lecz gdyby Lemon spadla na ziemię zaalarmowałoby to Luksry, które złapałyby je.

-Dalej Juice! Machaj mocniej! Za jakieś 2 kilometry zacznie się Magiczny Prąd Equestriański, który sam cię uniesie. Musisz się wzbić!

-Sprób...spróbuję!-LJ spięła słabe mięśnie i machała skrzydłami tak mocno jak jeszcze nigdy w życiu. Po chwili poczuła, że zaczyna się wznosić. Łąka była coraz dalej. -Udało się!

-Byłam pewna, że spadniesz! Nie jesteś jednak tak miękka i słaba jak myślałam..-uśmiechnęła się lekko RD.

-Zapomniałam już jakie to cudowne uczucie latać!-rozpromieniła się Lemon. Po chwili uśmiech zniknął.-A co z Luksrami? Nie znajdą nas? Mają przecież patrole powietrzne...

-Te kupy futra? Są zbyt głupie by zauważyć nas między chmurami! Ich patrole trwają bardzo krótko i bardzo rzadko je wysyłają. Poza tym latają nisko, żeby kontrolować "zewnętrznych", czyli takich jak ty.-odparła tęczowogrzywa pegazica.

-Nie musiałaś tego mówić...-mruknęła LJ-Nie jestem "zewnętrzna".

                          🍋🍋🍋

-S16? Jesteś tam?-zapukała do drzwi pokoju żółta pegazica.

Drzwi uchyliły się, a zza nich wyłoniła się pomarańczowa klacz, również ze skrzydłami.

-Fluttershy? O co chodzi?

-Wzywają cię do głównej komnaty. Rainbow Dash wraca. Ma nowego rekruta ze sobą.

                          🍋🍋🍋

-WHOA! Mocny ten prąd!

-Widzisz? Mówiłam ci, że Prąd Magiczny jest najlepszy. Ciągnie się aż do bazy głównej. Już wiedzą że jesteś ze mną.

-A...daleko ta baza? Moje skrzydła nawet z pomocą wiatru są wyczerpane i nie dają rady.

-Jest między Canterlotem a Ponyville, więc jeszcze około godziny lotu

Lemon spoglądnęła na niebo, które zaczęło majaczyć jasną szarością, co świadczyło o tym, że zbliża się dzień.

-Niedługo zacznie świtać...uda nam się dotrzeć na czas? - spytała z niepokojem.

-Oczywiście że tak. - ucięła tęczowa, dając do zrozumienia, że nie ma ochoty na dalsze pytania.
Lemon Juice jednak nie mogła się powstrzymać.

-Jak tam jest?

Rainbow spojrzała na nią. Czekała, jakby zastanawiała się nad odpowiedzią.

-Mamy swoje zasady. Jednak najważniejsza z nich jest także naszym znakiem- mówiąc to wskazała kopytem znaczek znajdujący się na czarnym kostiumie.
Przedstawiał on tarczę pośrodku której był kucyk ziemski, od tarczy po jej bokach odchodziły skrzydła, a od góry był widoczny róg. 

-Brzmi ona: Skrzydła, rogi  i kopyta, czyli jedność pegazów, jednorożców i kucyków ziemskich.




























387-

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top