12.Złamane Serce.

Nazajutrz, po spotkaniu z managerem udałem się na zakupy. Po nich wróciłem do domu. Przygotowałem obiad, na którym pojawił się Hyuka z winem.
Z uśmiechem podałem posiłek. Następnie na deser oraz wino udaliśmy się do salonu.
- A więc o czym chciałeś porozmawiać, Leo? - zaczął gitarzysta.
Wziąłem głęboki oddech. Cóż, chciałem mu to wszystko powiedzieć bardzo delikatnie.
- Hyuka, miły z Ciebie chłopak. W ostatnim czasie bardzo dobrze się poznaliśmy. Wszystko sobie na spokojnie przemyślałem, ale musisz wiedzieć, że nie czuje tego samego, co Ty do mnie. Jesteś wspaniałym przyjacielem, lecz nikim więcej. - wyznałem.

Niestety widać było, że sprawiłem mu ogromną przykrość. Zapanowała długa cisza, po której w końcu usłyszałem jego westchnięcie.
- I nie da się jeszcze po randkować? Nie dasz mi szansy? – wyszeptał.
- Szansy? O czym Ty mówisz? Szansę to ja powinienem od Ciebie dostać. W końcu Cię zraniłem. No, ale nie mogę odwzajemnić Twoich uczuć. Próbowałem, tyle, że ja nie czuje tej chemii, tego czegoś. - dodałem ze smutkiem, lecz taka była prawda.
- Cóż, rozumiem. Nie mam serca Cię zmuszać. Przyjaźń jest ważna, ale przez pewien czas nie będę zachowywał się jak przyjaciel. Ciężko będzie, bo te uczucia nie są na chwilę.
- Wiem, Hyuk. Potrzebujesz czasu i nawet się nie zdziwię, jak będziesz mnie unikał lub wybuchniesz zazdrością, czy też złością. Miłość od razu nie znika.

Po tych słowach zrozumiałem, że takimi uczuciami darzyłem Yeon Ji. Była moją pierwszą miłością, choć potraktowała mnie w taki sposób.

Czułem, że Sang Hyuk ma do mnie żal o to, że nie byłem w stanie go pokochać, tak jak on mnie. Niestety, nie da się zmusić do miłości.

Wieczorem zadzwoniłem do Won Sik'a, nie odbierał. Zapewne miał randkę, albo imprezował. Chociaż on nie zważa na takie rzeczy jak miłość. Cieszy się życiem. Może jego sposób jest dobry? Wyłączyć uczucia, codziennie mieć kogoś innego w łóżku, tyle, że do mnie to nie pasuje. Zawsze chciałem kogoś obdarować uczuciami, ale ze wzajemnością. Chyba to nie jest samolubne?

Leżąc już pod kołderką, wtuliłem się w poduszkę. Powoli zamknąłem oczy. Gdy już czułem, że sen nachodzi, obudził mnie dźwięk dzwonka w telefonie. Wyciągnąłem dłoń, by go wziąć. Nie patrząc na wyświetlacz, odebrałem.
- Słucham.
- Leo, to ja Ravi. Wybacz, że nie odbierałem, ale, był u mnie Hyuk. – wyjaśnił tatuażysta.
- Rozumiem. Spokojnie. - powiedziałem cicho.
- Opowiedział mi o wszystkim, Leo. Przejdzie mu s... – przerwał, gdyż wszedłem mu w słowo.
- Możesz do mnie przyjechać? Wyjątkowo źle się czuje. Muszę z kimś porozmawiać.
- Będę za 15 minut. – oznajmił Wonie i rozłączył się.

Kiedy tatuażysta się zjawił, zrobiłem herbatę. Usiedliśmy na moim łóżku i zaczęliśmy rozmawiać. Po wypiciu herbaty, obaj leżeliśmy w mojej sypialni, gapiąc się w sufit. Trwała cisza, którą przerwał Kim.
- Leo, mogę Cię pocałować?
Zerknąłem na niego, podarowałem mu uśmiech oraz skinąłem głową. Zbliżył się do mnie, wziął w swoje ramiona, po czym musnął soczyście. Chwilę później całowaliśmy się namiętnie.
Podczas tych czułości, wtulaliśmy się w siebie nawzajem. On gładził mnie po plecach, a ja wzdychałem słodko. Oderwaliśmy się od siebie.
- Taek Woon..czy masz ochotę... - zaczął wysoki przystojniak.
Potwierdziłem czupryną, zaś on się uśmiechnął w tym swoim stylu. Poczułem jak mi się gorąco robi. Niesamowite jest to jak drugi człowiek potrafi działać, jeśli między nimi jest chemia.
Gdy byliśmy już obaj nadzy, dłońmi przesunąłem po jego torsie, który był ozdobiony tatuażami. Lubię je. Pasowały do niego i to też mi się w nim podoba.
- Masz delikatne dłonie...lubię Twój dotyk, Leo. - wyszeptał wręcz przenikliwie.
Po tych słowach obsypaliśmy się czułościami, pocałunkami, dotykiem i pieszczotami. W końcu kochaliśmy z wielką namiętnością i pragnieniem.

Rankiem, zbudził mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Podniosłem się oraz zarzuciłem na siebie szlafrok. Won Sik spał. Uśmiechnąłem się i udałem do drzwi. Kiedy je otworzyłem, do mieszkania wpadł Hong Bin, pytając.
- Witaj Hyung. Wiesz może co dzieje się z Ravi-hyungiem?
Zaraz student spostrzegł buty tatuażysty, po czym popatrzył na mnie.
- WonSik jest u Ciebie, prawda? To dlatego rzuciłeś Hyuk-hyung'a, by jemu rozłożyć nogi? Nie myślałem, że to zrobisz, wiedząc jak bardzo mocno go kocham - wyznał młodszy Lee.
- Hong Bin, to nie tak..- zacząłem.
- A jak?! Jak mam o tym myśleć?! - krzyknął brat mojego przyjaciela.
Na to wszystko z sypialni wyłonił się tatuażysta. Binnie skierował na niego swoje oczy, z których popłynęły łzy.
- A Ty?! Jak mogłeś przespać się z przyjacielem mojego brata, który sam jest dla mnie jak brat?! Do tego ranisz uczucia swojego przyjaciela, który jest ogromnie mocno zakochany w Taek Woon-hyungu! - podniósł głos chłopak.
- Uspokój się, Hong Bin. Przecież jasno i wyraźnie Ci powiedziałem, że nie mogę odwzajemnić Twoich uczuć. jesteś dla mnie tylko przyjacielem. - powiedział Wonie.
Niestety brat Ken'a rozpłakał się i wybiegł.

Zamknąłem drzwi. Oparłem się o nie z westchnięciem. Kim podszedł do mnie i chciał dotknąć, lecz ja odsunąłem się.
- To nie powinno się wydarzyć, WonSik. - wyszeptałem.
- Co Ty mówisz, Taek Woon? – zapytał Ravi.
- Swoimi pragnieniami zraniliśmy bliskie nam osoby. Nie powinniśmy tego robić. - stwierdziłem cicho.
- Czyli to był ostatni raz? Zostajemy przy przyjaźni, tak? - ciągnął różowo włosy.
- Tak. – potwierdziłem krótko.

Kilkanaście minut później Ravi wyszedł. Zamknąłem drzwi, oparłem się o nie. Przymknąłem oczy, z których spłynęły łzy. Osunąłem się, usiadłem na podłodze, objąłem kolana i pozwoliłem im przez dłuższy czas płynąć...
(...)
Skończyliśmy pracę nad albumem, ale to nie było proste. Między naszą czwórką dało się wyczuć spore napięcie. Podczas promocji albumu i wywiadów, udawaliśmy, że wszystko jest w porządku..

Dostałem zasłużone wolne, ale nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca. Tak, czy tak przychodziłem do pracy. Niestety w sali czułem pustkę. Znów samotność zawitała w moje życie...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top