06.Zranione Serce i tajemnica.
- To ona... - powiedziałem pół głosem, a Ravi spojrzał w tym, samym kierunku, a potem na mnie.
- Muszę jej wygarnąć wszystko co leży mi na sercu. - dodałem bardzo zły, chcąc ruszyć, ale Kim chwycił mnie w pasie od tyłu, mocno objął, dociskając do swojego ciała.
- Nie warto, Taek Woon. Nie jest warta Twojej miłości, Twoich słów. - wyszeptał tatuażysta, jak się szarpałem.
Uspokoiłem się dopiero, gdy moja była zniknęła za rogiem z tym chłopakiem. Cała złość ulotniła się ze mnie, powodując spadek energii w moim ciele. Przez to wyślizgnąłem się z ramion różowo włosowego i wpadłem prosto w kałużę. Zwiesiłem głowę, czując ból w klatce piersiowej.
- Taek Woon, wstań, nie użalaj się nad sobą. – stwierdził Ravi, po czym pomógł mi wstać. Zabrał mnie do swojego mieszkania, które znajdowało się nad salonem tatuażu. Mieszkanie było dość spore. Mały hol prowadził prosto do salonu połączonego z kuchnio - jadalnią. Okno było tam duże, dzięki czemu miał ładny widok.
- Rozgość się, Leo. Możesz u mnie zostać tak długo jak zechcesz. A teraz weź prysznic, a ja przygotuje herbatę. - powiedział Won Sik, po czym udał się do jednego z pokoi.
Udałem się do łazienki, rozebrałem się do naga oraz wyszedłem pod prysznic.
Odkręciłem kurek, poczułem ciepłą wodą, spływającą po moim ciele. Oparłem ręce na kafelkach, by uspokoić myśli.
Tatuażysta wziął ubrania oraz wszedł do łazienki. Spojrzał na nagie ciało artysty. Zmierzył je bardzo dokładnie, zagryzł wargę, którą oblizał. W jego czuprynie pojawiły się nieprzyzwoite myśli związane z Leo. Zaraz chrząknął.
Usłyszałem chrząknięcie. odwróciłem się. W łazience był Kim. Trzymał ubrania.
- Mam dla Ciebie dres. Idę zrobić herbatę. – rzekł, nie patrząc na mnie, odłożył ubrania, po czym wyszedł.
Przystojniak oparł się o drzwi łazienki, wziął głęboki oddech, by się uspokoić, by jego ciało mogło opanować pragnienie, jakie się w nim pojawiło. W końcu ogarnął się oraz udał do kuchni.
Wziąłem prysznic, założyłem dres, a tamte rozwiesiłem. Potem opuściłem łazienkę. Tatuażysta siedział w salonie, na fotelu. Podszedłem oraz usiadłem na sofie. Obaj napiliśmy się herbaty i zapytał.
- A więc, kto to był, Leo?
Popatrzyłem na niego, westchnąłem cicho i odpowiedziałem wszystko. Wysłuchał mnie w ciszy, uważnie, ciągle na mnie patrząc. Na końcu objąłem się ramionami, robiąc minę zranionego kociaka.
- Tak bardzo ją kochałem. A teraz czuję do niej żal, złość, gniew, nic więcej. – wyznałem.
- Rozumiem Cię. Byłem w podobnej sytuacji. Tyle, że mnie zranił chłopak. Myślałem, że to ten jedyny, ale wybrał kogoś innego, mimo, że ja dawałem mu nie tylko miłość, ale i całego siebie. – oznajmił różowo włosy.
Wtedy poczułem, że wiele nas łączy. Obaj zostaliśmy zranieni, obaj mamy pasje, które kochamy, a to zbliża ludzi.
- Ale to przeszłość. Mniejsza z tym... Muszę Cię powiadomić, że śpimy razem, ponieważ mój pokój gościnny to jedna, wielka graciarnia. Mam nadzieję, że to Ci nie przeszkadza. – zmienił temat.
Spojrzałem na niego z uśmiechem, mówiąc.
- Nie. Nie ma nic przeciwko.
Ravi uniósł brwi zaskoczony oraz przyznał.
- Myślałem, że powiesz coś w stylu: " Ale nigdy życiu nie będę spał w jednym łóżku z kolesiem, który woli chłopaków".
- Nie jestem taki. Przecież Ci już mówiłem na weselu. – rzekłem, a on powiedział.
- To ja przygotuje wszystko do spania.
Przytaknąłem głową i wziąłem telefon. Zadzwoniłem do managera. Poprosiłem o wolne do czwartku. Potem zadzwoniłem do Ken 'a, wszystko mu wyjaśniłem, prosząc o dostarczenie mi ubrań, przybornika, a także zeszytu z tekstami.
Po rozmowie z pokoju wyłonił się tatuażysta. Wstałem, zachwiałem się lekko, ale ruszyłem do sypialni. Byłem zmęczony. Ułożyłem się wygodnie na łóżku, zasnąłem, nawet nie wiedząc kiedy Won Sik położył się obok mnie.
(...)
Rankiem, po śniadaniu udałem się z Ravi'm do jego salonu. Tam przygotował mnie do tatuażu. Po chwili zaczął. Przyznam, że to bolało i to dość mocno w niektórych miejscach na plecach. Gdy skończył, było po południe. Wtedy do salonu przyszedł Jae Hwan z torbą. Widząc nas, zwłaszcza mnie z tatuażem lwa, w którego wplecione były nuty, klucz wiolinowy, fortepian, gitara, kartki z pięciolinią, mikrofon, uniósł brwi. Zaraz skomentował.
- Cześć wam. No, no niezły tatuaż.
Założyłem koszulkę, uśmiechnąłem się oraz stwierdziłem.
- No nie? Ravi ma talent... A co z Binnie'm i Hyuk'iem?
- Jeszcze śpią. Nieźle się zalali. Obaj wczoraj podczas powrotu do domu żalili się nawzajem. Dużo się dowiedziałem o nich, o was, chłopaki.
Uniosłem brwi, nieco zmartwiony.
- Spokojnie, nic złego. Proszę, to wszystko o co prosiłeś, Leo. - dodał mój przyjaciel.
- Dziękuję. - powiedziałem, po czym pożegnaliśmy się.
Wieczorem, siedząc w salonie Kim'a, spojrzałem na okno. Na moment zamyśliłem się. Ocknąłem się na dźwięk jego głosu.
- Herbaty?
Skinąłem głową z tym swoim uśmiechem na twarzy. Chłopak usiadł koło mnie. Obaj od razu się napiliśmy.
- Plecy bolą? – zapytał Wonie.
- Mniej. Zależy także, w którym miejscu. Myślę, że do czwartku przejdzie całkowicie.
- Na pewno, Taek Woon.
- A co do piosenki... - przerwałem, gdyż wszedł mi w słowo.
- Właśnie. Mam kilka piosenek, które kiedyś napisałem. Chciałbym, abyś je przeczytał i wybrał może jakąś.
Wstał z miejsca oraz podszedł do biblioteczki. Wyciągnął z niej stary zeszyt, zdobiony rysunkami, który mi podał. Odstawiłem kubek z herbatą, by zaraz zabrać się za czytanie. W zeszycie znajdowały się nie tylko teksty, była też rozpisana muzyka. To było niezwykłe.
Bliżej środka znalazłem piękną piosenkę. Od razu mnie przyciągnęła.
- Piękna. Podoba mi się. - wyszeptałem, wpatrując się w tekst oraz nuty. Won Sik przysunął się do mnie z uśmiechem, który dostrzegłem kątem oka.
- Ach ta..no, rzeczywiście. Ma coś w sobie. Jedna z moich ulubionych. – wyznał.
- Chcę ją z Tobą zaśpiewać. – oznajmiłem szczerze, na co różowo włosy ponownie się uśmiechnął, zgadzając się.
- Nie ma problemu. Jestem za, Leo.
- Wspaniale. Nie mogę się doczekać. – powiedziałem z entuzjazmem, natomiast on zmienił temat.
- Leo, skoro ona tak bardzo Cię zraniła, to może spróbuj z mężczyznami.
- Cóż, wiesz jakoś nigdy o tym nie pomyślałem. W sumie możesz mieć racje. Myślę, że po tym wszystkim to zraziłem się do kobiet. - stwierdziłem, po krótkim przemyśleniu.
- Wiesz, musiałbyś się przekonać, czy bliskość mężczyzny Cię nie razi.
- Ale jak, Ravi?
- Umów się. Pozwól mu objąć się, złapać za rękę, czy pocałować się. – ciągnął Wonie.
- To musiałby być ktoś, kogo znam, żeby mnie nie wyśmiał. – wyszeptałem.
- Też prawda. Może Hyuk? - zaproponował przyjaciel Bin'a.
Nie wiedziałem co mam na to powiedzieć. Z jednej strony mógłbym go o to poprosić, ale nie znamy się aż tak, więc odmówiłem.
- Nie jest dobry pomysł.
- A Hong Bin? – dodał Ravi.
- Nie. Binnie kocha się w Tobie. - palnąłem bez namysłu.
Zaraz zasłoniłem sobie usta, lecz po minie tatuażysty nie widziałem zaskoczenia.
- Taek Woon, wiem o tym, wyznał mi to, ale ja nie chce się wiązać.
- Boisz się? - zapytałem, a on w odpowiedzi skinął czupryną
Na tym rozmowa się skończyła. Poszliśmy spać...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top