03.Ślub i początek czegoś nowego...

Następnego dnia, przed południem pojawił się u mnie Ken. Chciałem coś powiedzieć, ale on uniósł dłoń, chwycił mnie za nadgarstek oraz pociągnął za sobą. Wyszliśmy z mojego apartamentu, zatrzymując się na przeciwko drzwi pustego mieszkania.
- Została mi ostatnia rata, ale wiedz, że po ślubie będę Twoim sąsiadem, Taek Woon. - wyznał Jae Hawan.
Uniosłem brwi, nieco zaskoczony, ale bardzo mnie to ucieszyło. Skierowałem na niego swoje patrzałki, mówiąc.
- To cudownie. Bardzo się z tego cieszę.
I wtedy przyszedł mi do głowy pomysł z prezentem ślubnym dla niego oraz Mi Hyun...
(...)
W dzień ślubu przyjechałem do sali wcześniej. Poprosiłem mojego przyjaciela i jego narzeczoną na korytarz.
- Wybaczcie, że was tak wyciągam, ale chcę wam już wręczyć prezent. - powiedziałem z uśmiechem, a oni popatrzyli na siebie.
Wręczyłem im małe pudełeczko. Oboje je otworzyli. W środku znajdowały się klucze do mieszkania. Zaraz wyjaśniłem.
- Nie wiedziałem co dać wam w prezencie, więc wpłaciłem ostatnią ratę, którą Ty Ken wpłaciłbyś dopiero w następnym miesiącu. Pragnę byście cieszy się sobą w własnym mieszkanku.
Wtem oboje objęli mnie bardzo mocno. Usłyszałem tylko pociąganie noskiem Mi Hyun, a Lee stwierdził.
- Jesteś za dobry. Wiesz, że to nie była mała kwota.
- Ken, jesteś dla mnie jak brat. Wiem, że od razu chcesz się tam wprowadzić, tyle, że ślub pochłonął dużo pieniędzy. A tak spakujecie się i możecie się wprowadzić. Teraz uciekajcie dokończyć szykowanie się. - dodałem.
Mi Hyun ucałowała mój policzek, natomiast Jae Hwan uśmiechnął się, mówiąc.
- Dziękujemy, jesteś wielki... Aa, w holu jest Binnie. Ma obrączki.
Skinąłem czupryną, Jae oraz Mi weszli do pokoi, a ja udałem do holu.

Z oddali ujrzałem młodszego brata Ken 'a w towarzystwie jakiegoś mężczyzny.
- Hong Bin. - zawołałem go.
Obaj odwrócili się, by zaraz spojrzeć na mnie.
- Taek Woon-hyung. - odezwał się młodszy Lee.

Ravi w milczeniu przypatrywał się mężczyźnie, który kroczył w ich stronę. Widział go gdzieś, ale nie mógł sobie przypomnieć gdzie.

Kiedy podszedłem do Binnie'go, przywitaliśmy. Wtedy on przedstawił mnie swojemu przyjacielowi.
- Hyung, to Kim Won Sik, mój przyjaciel.
Wyciągnąłem dłoń ku temu przystojniakowi, a on przypatrując mi się, uścisnął ją.
- Miło mi. Proszę mówić mi Ravi. - oznajmił różowo włosy, mając czarujący uśmiech, który odwzajemniłem, również się przedstawiając.
- Mnie także miło Ciebie poznać, Ravi. Nazywam się Jung Taek Woon, przyjaciel pana młodego.
Po chwili zwróciłem się do Binnie'go.
- Ken mówił, że masz obrączki.
Chłopak skinął czupryną, wyciągnął z kieszeni pudełeczko, by mi je podać.
- Wspaniale. Widzimy się potem.
Po tych słowach podążyłem do sali ceremonialnej. Musiałem także sprawdzić, czy wszystko jest gotowe. Taki obowiązek świadka.

- Bin, kto to był? - zapytał tatuażysta.
- Nie poznajesz go, hyung? To Leo, ten Leo. - odpowiedział student.
- Ten muzyk? - ciągnął Kim.
- Tak. On. - potwierdził przyszły muzyk, natomiast Won Sik, patrzył jak Jung Się oddala..

W końcu ceremonia zaślubin się rozpoczęła. Podczas przyjęcia weselnego jako świadek zostałem poproszony o wygłoszenie mowy, lecz zamiast tego wolałem zaśpiewać. Nigdy nie byłem dobry w przemowach.

Tatuażysta z uwagą oraz przyjemnością słuchał piosenki Leo. Przyglądał się jego ustom, którymi wyśpiewywał kolejne słowa piosenki napisanej specjalnie dla pary młodej.

Gdy skończyłem, cała sala zawrzała brawami wraz z okrzykami. Ukłoniłem się nisko, po czym wróciłem do stołu.

Siostra Mi Hyun coś szeptała do niej z uśmiechem, zerkając na Taek Woon 'a.

Po chwili obie wstały i wyszły z sali. Podążyły na taras.
Tam panna młoda opowiedziała co nieco o Leo, jego pracy, w której obowiązuje go kontrakt i przez kilka lat nie może się z nikim związać. Jednak nie zdradziła nic więcej, to zatrzymała dla siebie.

Niecałą rozmowę usłyszał Ravi. Wysoki przystojniak chciał zapalić papierosa na tarasie. Kiedy tylko skończyły konwersację, wyszedł. Młode damy popatrzyły na niego, przez co Wonie nieco się zmieszał. Pozostało mu przedstawić się.
- Ja jestem przyjacielem Hong Bin 'a.
- Aaa, pan Kim Won Sik? - zapytała Mi Hyun.
- Tak, i nie pan. Po prostu Ravi. - sprostował tatuażysta.
Kobiety uśmiechnęły się, skinęły głowami, po czym wróciły do środka.
Kim westchnął głośno, opalił papierosa, opierając się o barierkę. Zaciągnął się dość mocno, by zaraz wypuścić dym.

Wyszedłem na taras, chcąc ochłonąć, przewietrzyć się. Ujrzałem przyjaciela Binnie'go. Uśmiechnąłem się, podszedłem do niego oraz zacząłem.
- Och, ale tam ciepło.
Młody mężczyzna zerknął na mnie, jak się oparłem o barierkę.
- Prawda, ale zapewne Ty nie możesz opędzić się od kobiet. - stwierdził Won Sik, zaś ja zaśmiałem się.
- Hahahahah, zgadza się, ale na Ciebie też zerkają.
- Tak, tylko ja wolę mężczyzn. - „rzucił" szczerze.
- Tak jak nasz mały Binnie. - dodałem.
Przyjaciel Hong Bin 'a popatrzył w moje oczy, pytając.
- Ooo, nie jesteś zdziwiony, Leo?
- Nie. Wychowałem się z Ken'em i Binnie'm. Jego upodobania dostrzegłem, jak był w gimnazjum. No i nie mam nic do osób, które lubią tę samą płeć. Miłość to miłość, nie ważna jest wtedy płeć, rasa, zainteresowania, tylko czyste, szczere uczucie. - wyjaśniłem z lekkim uśmiechem.

Przez chwilę tatuażysta wpatrywał się w Taek Woon 'a, gdy tak pięknie mówił o miłości. Zbudził się dopiero na dźwięk głosu studenta.
- A tutaj jesteście?
- Tak rozmawialiśmy. Twój przyjaciel odpala się, a ja chłodzę. Nic, to ja uciekam. Obowiązki. - powiedziałem oraz wszedłem do środka.
Ravi odprowadził wzrokiem Leo, po czym skierował swoje ślepia na Bin'a, mówiąc.
- Ciekawa z niego osóbka.
- Prawda. Dzięki niemu rodzice i brat zaakceptowali mnie oraz moją orientację. - wyznał młodszy Lee, zaś Kim uśmiechnął się.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top