[wolfstar]

shot od _dementia__

~ wstawiam szybciej, bo okazało się, że później nie mogę ~ milena

tw: trochę praise, rimming [ dla tych, którzy boją się sprawdzić w Google, no to język w odbyt najłatwiej mówiąc ], malinki

— Remus? Jestem w domu! — głos Syriusza i dźwięk jego kluczy rzucanych na ladę w kuchni sprawiły, że Lupin przekręcił się na kanapie.

Przez cały dzień czuł się wyjątkowo okropnie, a kiedy wrócił z pracy, natychmiast rzucił się zasnął. Obudził się ze zbyt długiej drzemki niecałe dziesięć minut  temu i nadal nie opuszczał kanapy.

Usłyszał kroki, a potem jakiś hałas dochodzący z kuchni. Najwyraźniej Syriusz założył, że Remus śpi i zaczął przygotowywać coś do jedzenia. Po kilku minutach przeklinania Blacka, który był fatalnym kucharzem, Remus zdecydował, że musi wstać i mu pomóc, bo inaczej ich mieszkanie spłonie.

Zrzucił niedbale koc na ziemię, zsunął się z kanapy i leniwym krokiem udał się w stronę kuchni. Kiedy wszedł, jego narzeczony stał do niego plecami, obecnie usiłując pokroić równo cebulę.

— Wcześnie wróciłeś — głos Remusa był nadal zachrypnięty.

— Nie mogłem się do ciebie dodzwonić. — Syriusz odwrócił się i pośpiesznie złożył pocałunek na czole Remusa, powracając do poprzedniej czynności. — Wyspałeś się?

— Nie, czuje się jakoś...dziwnie.

— Coś się stało w pracy? Jesteś chory? — Black ponownie się odwrócił patrząc chłopakowi w oczy.

— Nie jestem chory. Po prostu dziwnie się czuje. — Podkreślił Remus, zdając sobie po chwili sprawę, że zabrzmiał zbyt agresywnie.

Syriusz podszedł do narzeczonego i go mocno objął.

— Wiesz, że jesteś wyjątkowy? Nie chce żebyś myślał inaczej — odparł po chwili ciszy Black. — Znam te twoje zejścia energii.

Remus pochylił się, żeby złożyć delikatny pocałunek na ustach czarnowłosego. Ten jednak się odsunął i pociągnął go w stronę kanapy.

[Dobra lecimy, Syri będzie pocieszać.]

— Co planujesz? — młodszy chłopak poczuł jak na jego ustach pojawia się lekki uśmiech.

— Poprawie ci humor.

Syriusz pchnął lekko ręką Remusa, aby ten się położył, całkowicie nad nim górując.

Ujął twarz narzeczonego w dłonie i zaczął go powolnie całować. Pocałunek był co prawda niezbyt szybki, ale jednocześnie namiętny. Język Syriusza w końcu znalazł się w ustach Remus i zbadał je tak, jak nigdy wcześniej tego nie robili. Po kilku minutach delikatnego pocałunku para odsunęła się, jednak ich usta wciąż się stykały.

Remus bardziej opadł na łóżko, a Syriusz wyżej się nad nim uniósł, układając dłonie po obu bokach jego głowy. Zaczął całować szyję i gardło Lupina, po czym gryźć i ssać lekko czuły punkt na szyi młodszego mężczyzny, zostawiając za sobą siniaki, które w końcu sięgały jego obojczyka. Blacka zaczął  szarpać kawałek swetra i odsunął się, żeby pozbyć się własnej koszulki.

— Jesteś piękny. — Black schylił się i chwycił nadgarstki Remusa w dłonie, przypinając je nad jego głową. — Przysięgam, twoje ciało jest dziełem sztuki.

Remus głośno wypuścił powietrze słysząc te słowa, a jego dżinsy nagle wydały się zbyt ciasne. Szarpnął biodrami, by znaleść się bliżej Syriusza, który sapnął ze zdziwienia, ale jednocześnie odpowiedział na ten ruch.
Pospiesznie za zaczęli się pozbywać reszty ubrań, co jakiś czas zerkając sobie w oczy.

— Mam szczęście, że cię mam.

Remus jęknął cicho i rozłożył nogi, odsłaniając się przed swoim przyszłym mężem.

— Jesteś taki wspaniały. — Kolejne słowa Syriusza sprawiały tylko, że Lupin coraz bardziej się czerwienił i podniecał.

— Jesteś taki tandetny — odpowiedział szeroko się uśmiechając, ale prędko zmienił wyraz twarzy, gdy poczuł, jak Syriusz całuje jego wewnętrzną część uda, zbliżając się coraz bliżej do miejsca, w którym Remus obecnie najbardziej go potrzebował.

Oddech młodszego zatrzymał się, gdy spojrzał w dół swojego ciała i napotkał szare oczy, wpatrując się w niego niewinnie, podczas, gdy starszy składał pocałunek na nasadzie penisa szatyna. Remus jęknął i wręcz prawie doszedł, kiedy poczuł, że usta jego ukochanego wędrują w dół, aż poczuł, jak język Blacka liże jego wejście.

Remus zaczął coraz głośniej wzdychać. Nie będąc się w stanie powstrzymać wyciągnął rękę w stronę Black i lekko pociągnął go za włosy. 

Chłopak między nogami pocałował go jeszcze raz w udo, po czym się odsunął, obdarowując 
go swoim zalotnym uśmiechem.

— Zawsze smakujesz tak dobrze.

— Nie dręcz mnie już tyle, tylko się mną zajmij.

— Nie przestanę i tak ci prawić komplementów. 

Remus pocałował go mocno, chcąc go wreszcie uciszyć. Black jednak się wyrwał przetoczył na bok, szukając w szafce lubrykantu.

— Wygląda na to, że jesteśmy bliscy wyczerpania.

— Bo jesteś niewyżyty — odgryzł Remus uśmiechając się.

Bez słowa Black ponownie znalazł się między nogami szatyna, rozsuwając je nieco szerzej, po czym otworzył butelkę i wycisnął jej część na dłoń.

— Pośpiesz się. — Wydusił Remus, nie ukrywając już swojego pożądania.

— Wedle życzenia.

Syriusz przycisnął dwa palce do wejścia szatyna, wsuwając je z łatwością i natychmiast wpatrując się, aby je wsunąć i wysunąć.

— Już nie musisz się kryć — wymamrotał, patrząc, jak Remus zaciska oczy i tłumi jęki, przejęty rozkoszą.

— Ja — Lupinowi przerwał Syriusz naciskający na jego wrażliwe miejsce, głośno jęcząc z przyjemności. — Jestem gotowy.

Black skinął głową i wyciągnął palce, by nałożyć na siebie lubrykant i już miał się ustawić, kiedy młodszy zatrzymał go, przyciskając dłoń do jego klatki piersiowej.

— Chcę cię ujeżdżać, być blisko ciebie… — wyszeptał mu do ucha przez co Black zamrugał pare razy.

Jedynie skinął głową i zmienił ich pozycje.

Szatyn zasiadł na jego kolanach, siadając na nim okrakiem i przyciskając pośladki do krocza Blacka, sprawiając, że ten jęknął.

— Nie wierzę, że to robisz. Jesteś cudowny.

— Mówiłem, żebyś się wreszcie uciszył — warknął Remus, po czym uniósł się trochę i poprowadził Blacka do swojego wejścia.

Kiedy zaczął opadać, obaj jęknęli głośno, a Remus ukrył twarz w zagłębiu szyi Syriusza, ciężko oddychając. Kiedy całkowicie się zapadł, przez sekundę się nie ruszał, aby się przyzwyczaić, po czym zaczął powoli unosić się w górę i w dół.

— Spójrz na mnie — westchnął Syriusz do ucha szatyna i sprawił, że ten spojrzał mu w oczy. — Merlinie, nawet nie wiesz jak dobrze wyglądasz.

Lupin jęknął  i przycisnął usta do ust Blacka, oblizując jego dolną wargę i pozwalając językowi badać znajome wargi. Odsunął się, kiedy Syriusz złapał go za pośladki i zaczął poruszać biodrami, a pokój wypełnił dźwięk klapsa.

— Jest mi tak dobrze~

Jęknął Remus i wydał kolejny jęk, kiedy Black uderzył w jego prostatę. Młodszy przycisnął się jeszcze bliżej swojego kochanka, chcąc być jak najbliżej jego.

Remus jęczał  z każdym pojedynczym pchnięciem Syriusza, czując jak bliski jest dojściu. Black już po kilku sekundach poczuł, jak szatyn zaciska się wokół niego i mocniej zaciska dłonie na jego plecach. Czując samemu jak jest blisko zmienił ich pozycje do pierwotnej, wykonując szybkie pchnięcia doprowadzając ich do upragnionego spełnienia.

Siedzieli chwile bez słów, dysząc i nie zmieniając pozycji. Po kilku minutach leżący pod Syriuszem chłopak ujął jego twarz w dłonie i go pocałował. Obaj tylko byli w stanie uśmiechać się szeroko, między krótkimi pocałunkami, gdyż nie potrzebowali na to słów.

Oraz nie chcieli sobie przerywać tej chwili.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top