[snames]

shot od devilish-btch

tw; awkward, oni ze sobą nie chodzą, mokry sen, krótki shot

hm, snames jakoś mi nie siadł w tym shocie, dlatego krótszy ;/

— Dajesz kochanie — James szeptał wprost do ucha niższego chłopaka. — Bądź dobrym chłopcem, a może dam ci dojść.

— Proszę, James, proszę — złamany głos błagał, ciało chłopaka przypartego do łóżka, drżało, szczególnie nogi, które zdawały się być gumowe. 

Sev jedyne co widział to czerń, przez opaskę blokującą mu widoczność, jego inne zmysły za to były wyostrzone, szczególnie dotyk, czyiś dotyk. Ciepłe duże dłonie wędrowały po jego ciele, gładząc je, w niektórych miejscach uciskając, a w jeszcze innych wbijać palce, szczególnie na udach, które tak Potter uwielbiał. 

— Jame- — słaby głos Snape'a nie był w stanie nawet dokończyć wypowiedzenia imienia kochanka, kiedy ten przyśpieszył ruch dłoni na jego członku, aby po chwili ją całą zdjąć, drocząc się z Ślizgonem.

— Jeśli wytrzymasz minutę, to daj ci dojść, jeśli skończysz nim minie minuta, to ta noc dla ciebie dopiero się zacznie — powiadomił go Gryfon. — Wierz mi, lepiej nie chcesz dojść wcześniej. Niższy skinął głową, ponieważ żadne słowo nie potrafiło wypłynąć z jego zaciśniętych ust. — Będziesz dobrym chłopcem?

— Będę~

— Mmm — Gryfon mruknął z aprobatą, powracając dłonią do penisa Ślizgona, już ociekającego paroma kroplami spermy.

Palce drugiej dłoni przystawił do ust Severusa, który otworzył swe wargi i zaczął ssać trzy palce. Starał się skupić na uczuciu palców w swojej buzi, jednakże dłoń stymulująca go nie pozwalała mu na to. W myślach próbował odliczać sześćdziesiąt sekund, jednak palce w jego buzi, które zostały wepchnięte głębiej, dławiąc go, zdekoncentrowały go i Potter zdawał sobie z tego dobrą sprawę. Wtedy też wiedział, że będzie nieuczciwy, lecz co mógł innego oczekiwać?

Palce zniknęły z jego buzi, a dłoń przyśpieszyła. Jęki uciekały z jego ust, choć starał się je tuszować.

W głowie rozpoczął kolejne odliczanie, by chociaż wiedzieć, jak długo Gryfon będzie go męczyć, jednakże nie dotarł nawet do dziesięciu, a został ponownie rozproszony przez palec w swoim środku, który przed chwilą ssał.

— James, proszę.

— Jeszcze trzydzieści sekund, pokaż, że jesteś dobrym chłopcem.

Dla Severusa było raczej o trzydzieści sekund za dużo, niż trzydzieści sekund zostało, ale co mógł zrobić? Oczywiście miał możliwość bezpiecznego słowa, lecz nie chciało mu się go używać, kiedy dostawał masę przyjemności.

— James- Ja zaraz-

— Jeszcze trzydzieści sekund.

— Ale-

— To ja liczę czy ty? — chytry uśmiech był odpowiedzią na wszystkie domysły Severusa, które okazały się niestety zgodne.

Westchnięcia i jęki miały być zakryte przez dłoń Ślizgona, ale James szybko pokazał mu, że nie jest to dobry pomysł, przerywając stymulacje.

— Proszę, dotknij mnie! Proszę!

— Nie zakrywaj swoich ust — rozkazał mu, na co Snape skinął głową. 

— James! — jęknął głośno, czując, jak masa ciepła zbiera się w jego podbrzuszu. — Kur-, James-, ja-

Głośny trzask obok ucha uniósł go z ławki. Otarł swe oczy, spoglądając w górę, by dostrzec kpiące brązowe tęczówki, patrzące na niego.

— Nasz kujonek zasypia na lekcji, jakie to okropne — prychnął kręconowłosy. — Co tak patrzysz? — Okularnik uniósł brew, gdy Snape nie odezwał się ani słowem, jakby miał to w zwyczaju. — Zakochałeś się?

— Chciałbyś, Potter.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top