jealous cz.1 [wolfstar]
modern au
remus flirtuje z innym, syriusz jest zazdrosny, pomimo że nie są nawet razem, ponieważ boi się wyznać swoje uczucia, wracają do mieszkania lupina skłóceni i...
prośba od: moja własna B)
jeśli macie jakieś pomysły shota, którego pragnęlibyście realizacji, to możecie napisać w komach czy też do mnie na pv <3
tw; dominacja, degradacja trochę, zazdrość, kłótnia, blowjob
ten rozdział, to jakaś inna strona mnie 😳
pisała devilish-btch
Black zacisnął usta, kiedy Remus poprawił swe włosy, podczas rozmowy z innym mężczyzną. Zdecydowanie ze sobą flirtowali, nawet tego nie ukrywali. Jednakże kiedy zobaczył, jak ten dotyka Lupina, myślał, że wybuchnie.
To, że był zazdrosny mówiłoby za mało, był wkurwiony, problem polegał w tym, iż nawet nie był chłopakiem szatyna, a żywił do niego mocne i szczere uczucia. Nie mógł stać bezczynnie, patrzeć, jak ktoś próbuje mu go ukraść.
Syriusz wziął głęboki wdech i skierował się w stronę przyjaciela. Przerwał idealnie ich konwersację, kiedy mężczyzna przybliżył się do zielonookiego, który zaczął pocierać dłonie, co od razu odczytał i wiedział, że ten czuje się niekomfortowo... albo jest speszony.
— Przepraszam, ale muszę go zabrać — mruknął, nawet nie spoglądając na nieznajomego.
Chwycił mocno za dłoń przyjaciela i pociągnął go za sobą tuż do samochodu.
— Syriusz, to boli! — fuknął Lupin, starając się wyrwać nadgarstek, jednakże Black jedynie zacisnął uścisk. — Syriusz, o co ci chodzi? — ten otworzył mu drzwi od samochodu, więc zajął szybko swoje miejsce, a drzwi zamknęły się z trzaskiem.
Nie musiał długo czekać, aż starszy zasiądzie na miejscu kierowcy, a auto ruszyło z miejsca. Zielonooki próbował parę razy rozpocząć rozmowę, lecz ta szybko kończyła się po pierwszym słowie. Jechali szybko, jeden patrzył na drogę, drugi przez okno na budynki.
Kiedy dojechali na miejsce wyszli z samochodu, Black powędrował jako pierwszy do mieszkania Lupina, do którego posiadał dodatkowy kluczyk, ponieważ bywał tam dosyć często, niektórzy mogliby zasugerować, że tam zamieszkał.
— Syriusz, co się dzieje!? — wybuchł wyższy, nie potrafiąc wytrzymać w ciągnącej się w nieskończoność ciszy. — Jedynie rozmawiałem z tym gościem, prawie umówiłem się z nim na wyjście!
— Właśnie! Dlatego właśnie jesteśmy tutaj.
— To nie ma sensu!
— Nie zrozumiesz, on nie jest cię wart.
— Nawet go nie znasz! — uniósł głos Lupin, morderczo spoglądając na bruneta. — Poza tym, skąd wiesz, że nie jest mnie wart? Nie jest to z tobą powiązane jakkolwiek.
— Lubię cię, Remus, okej? — westchnął Black, patrząc wprost oczy chłopaka. — Lubię cię odkąd skończyłem osiemnaście lat, lubię cię od trzech lat. Dawałem ci znaki, ale wszystkie omijałeś, więc nie mów mi, że to nie jest ze mną powiązane!
Szatyn wziął głęboki oddech, emocje wirowały w nim, sprzeczały się same ze sobą, nie miało to sensu, ale czy teraz cokolwiek w tej sytuacji ma sens?
— Ja omijałem znaki? — zaśmiał się kpiąco Lupin. — Wszystkie osoby, jakie mi przedstawiałeś były kobietami! Jedyne co wiedziałem przez ten cały czas, to, to, że jesteś hetero.
— Nawet ich nie lubiłem, myślałem, że to zauważyłeś. Rozstawałem się z nimi szybko, a ty patrzyłeś, miałem nadzieję, że coś zrobisz.
— To dlaczego mnie odrzuciłeś? — spytał już spokojniej Remus. — Miesiąc temu w parku, próbowałem cię pocałować, odwróciłeś głowę.
— Nie wiem, okej? Spanikowałem — przełknął ślinę, denerwując się. — Nie patrz tak na mnie — mruknął, czując, jak od początku konwersacji te zielone oczy z niego nie schodziły.
— W takim razie co, kurwa, wiesz, Syriusz? — zirytował się. — Mówisz mi, że ktoś na mnie nie zasługuje, a samemu co jedynie mi oferowałeś przez lata to, kurwa, przyjaźń. Czego ty chcesz? — Nie czekał na odpowiedź szarookiego. — Czego ty, kurwa, chcesz?
— Ciebie...
— Co? — Remus nie wiedział, co miałby na to więcej odpowiedzieć.
Spodziewał się wszystkich słów padających właśnie w tym momencie z ust Blacka, lecz na pewno nie tych, że ten pragnie jego. To brzmiało wręcz niemożliwie, iż po tych wszystkich przepłakanych nocach od pamiętnego odrzucenia, nagle ten wyznaje mu, że pragnie... jego.
Black zmierzył go wzrokiem od dołu do góry, zbliżył się do niego powoli, sprawiając, że atmosfera stała się cięższa, gorętsza. Ułożył dłoń na prawej stronie szyi chłopaka, dużym palcem podpierając jego żuchwę, by ten uniósł delikatnie wyżej głowę.
Szarooki z początku miał zamiar wpić się w jego usta, tak mocno, że ten utraci oddech, roztopi się w jego ramionach, lecz zdecydował nie być w miarę oczywistym i obniżył głowę, wpijając się w lewą stronę szyi. Złożył tam parę pocałunków, słysząc cichy, drżący oddech szatyna.
— Jest okej? — szepnął Black, odrywając się od skóry, pozostawiając na niej trzy zaczerwienione miejsca.
— T-Tak~ — niepewny, drżący głos powodował, że Syriusz czuł się i zachęcony, jak i uważny, by nie zrobić czegoś, czego młodszy sobie nie życzy.
— Jeśli odczujesz potrzebę, aby to się skończyło powiedz... — szarooki spojrzał na niego uważnie. — Królik, słowo bezpieczeństwa to królik, okej? — wyczekiwał na jego odpowiedź.
— Tak~ — dalej drąży głos chłopaka napędzał go, choć z początku chciał, by to wyszło delikatnie, słodko, lecz kiedy byli w takiej sytuacji...
Pragnął usłyszeć z tych całuśnych ust sprośne słowa o tym, jak bardzo potrzebuje go w sobie. Pragnął usłyszeć, jak dobrze go wypełnia. Pragnął usłyszeć, że go... kocha–
— Nie bądź nieśmiały, kotku — mruknął Black, stając przed nim. — Nie chowaj się — uniósł głową Lupina, by dostrzec zaczerwienione policzki, zamglone oczy oraz usłyszeć nierówny oddech. — Jesteś piękny — wyszeptał, zbliżając ich twarze do siebie. — Mogę cię pocałować?
Remus skinął głową szybko.
— Słowa, kotku — uświadomił go starszy.
— Tak~
Do umysłu Syriusza nadszedł pomysł nawiązania ryzykownej, ale dobrej konwersacji z chłopakiem, odnosząc się do tego, kiedy flirtował z jakimś obcym na jego oczach. Zazdrość przeszła mu odkąd znaleźli się w mieszkaniu Remusa, ale sama świadomość tego, że w jakikolwiek sposób mógłby onieśmielić chłopaka, wydawała się doprawdy intrygująca.
— Mówisz, że tak? — musnął kącik ust szatyna. — Jesteś taki grzeczny, gdy zadaję ci te pytania — ułożył dłoń na szyi wyższego. — Wcześniej krzyczałeś na mnie — nie mógł teraz tego spieprzyć, nie kiedy czuje, jak ciało Remusa drży. — Jesteś teraz grzeczny z tego powodu, że chcesz, abym cię wypieprzył?
— Nie~ — odparł bardzo cicho, ledwo sam usłyszał swój własny głos.
— Czuję, że mnie okłamujesz, kotku — postawił krok w jego stronę, a Remus cofnął się. — Teraz wiem, że to robisz — uniósł głowę wysoko, kiedy to Lupin miał ochotę zapaść się pod ziemię, gdyż starszy zdecydowanie go zdominował słownie. — Flirtujesz z innym i teraz mnie okłamujesz? Nieładnie, nieładnie — zacmokał, odsuwając się od chłopaka.
— Proszę — wyszeptał szatyn.
— O co prosisz? — spytał, choć znał odpowiedź.
— Dotknij mnie — rzekł cichym głosem, czując zażenowanie własną osobą.
— Mógłbyś powtórzyć? Mówisz za cicho — powiadomił, mimo to, że słyszał doskonale.
— Dotknij mnie, proszę — uniósł głos, patrząc na chłopaka zdesperowany.
— Nawet nie pocałowałem cię w usta, a już jesteś zniszczony — westchnął, podchodząc do wyższego. — Piękny chłopak — mówił, jakby sam do siebie.
Syriusz złączył ich usta w pocałunku, układając dłonie na bokach szatyna, ściskając je tak mocno, że z ust młodszego urwało się syknięcie, dzięki któremu język bruneta wdarł się do jamy ustnej drugiego.
— Łóżko? — zapytał szarooki, choć nie widziało mu się wejście na piętro.
— Ściana wystarczy.
— Jesteś taki potrzebujący — zaśmiał się, przyciskając go do ściany. — I łatwy — oderwał ich usta od siebie. — Suka, nią właśnie jesteś, Remus, jesteś małą suką.
Zielonooki patrzył na niego głodliwie, był twardy i potrzebujący. Chciał, aby starszy wypieprzył go mocno przy ścianie, chciał, aby łzy lały się z jego oczu, chciał krzyczeć, bo i tak nienawidzi swoich sąsiadów.
— Proszę, pieprz mnie~
— Aj, aj, aj — zrzucił dłonie szatyna z siebie. — Nie dotykaj mnie.
— Proszę, dotknij mnie.
Syriusz postanowił odrzucić swe początkowe plany i z tego powodu, że będzie ich to wspólny pierwszy raz, postanowił być łagodniejszy.
— Dobrze, zrobię to — Remus ucieszył się. — Ale.
No tak, musiało być zawsze coś.
— Ale? — powtórzył Lupin, będąc gotowy do zrobienia wszystkiego.
— Klęknij, kotku.
Zrobił to bez zastanowienia.
Black miał chęć skomentowania tego zachowania, lecz odpuścił, wykorzysta to kolejnym razem. Teraz zajął się rozpięciem spodni oraz zdjęciem swoich bokserek.
Szatyn wybałuszył oczy, kiedy zobaczył męskość bruneta. Mógł wyobrazić sobie to, jak to jakimś cudem wchodzi w niego, ale nie jestem pewien czy wejdzie do jego ust.
— Jeśli dobrze się spiszesz, to dostaniesz nagrodę, kotku.
Zielonooki skinął głową. Oblizał swoje wargi, nie wiedząc, jak zacząć. Uprawiał seks parę razy w swoim życiu, ale to nie on sprawiał przyjemność oralną drugiej osobie.
Remus otworzył swe usta, wkładając do swych ust czubek męskości chłopaka, kiedy ten oparł swoje plecy o ścianę, jako podpór. Zielonooki zassał głębiej męskość bruneta, ruszając swoim językiem. Słyszał westchnięcia starszego, które jedynie popychały go do dalszego działania.
— Jesteś taki dobry w tym, kotku — jęknął na końcu zdania Black, wkładając dłonie w lekko kręcone włosy, ciągnąc za nie. — Bardzo dobry — dodał, gdy ten przyśpieszył. — Kurwa~ — odchylił głowę. — Kotku~ — głośny jęk urwał się z jego ust. — Remus, ja~ — zacisnął usta, wydając z siebie cichy krzyk, kiedy fala przyjemności ponownie go oblała. — Nie musisz połykać — powiedział szybko, czując, że to kwestia sekund nim dojdzie.
Myślał, że szatyn odsunie się i dokończy robotę dłonią, czy też jakimś cudem to wyliczy i odsunie się w idealnym momencie. Jednakże nie spodziewał się, że ten prócz swych ust dołoży dłoń na jego męskość.
Syriusz jęknął ponownie, a Lupin poczuł, jak lepka fala wlatuje do jego gardła. Nie potrafił dokładnie określić smaku, najlepiej co czuł, to, to, że była ciepła, lepka i delikatnie słona. Szatyn wysunął penisa ze swych ust, wciąż klęcząc, uniósł głowę, spoglądając wprost oczy bruneta. Przełknął to co miał w ustach, oblizał swe wargi, na których zostało parę kropel.
— Świetnie się spisałeś, kotku, zasługujesz na nagrodę.
może jakaś druga część...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top