Rozdział 15. Listy
Oczami Vivienne
Trzeciego dnia wakacji obudziło mnie stukanie w okno. Niechętnie otworzyłam oczy i natychmiast oślepiły promienie słoneczne. Mruknęłam z dezaprobatą i wstałam. Miałam potworne zakwasy. Skąd? No cóż, w tym domu nie było nikogo od 10 miesięcy i jakby na to nie patrzeć to była po prostu tragedia. Przez ostatnie dwa dni sprzątałam...
Podeszłam do okna a przez nie wleciała śnieżnobiała sowa z kopertą. Pogłaskałam ją lekko i wzięłam list. Kiedy sowa przycupnęła na parapecie oczekując odpowiedzi, usiadłam przy biurku. To był list od Lilly.
Droga Vivienne,
Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku.
Wiesz? Chciałabym abyś przyjechała do mnie do domu mniej więcej na ostatnie dwa tygodnie sierpnia. Niestety będziesz musiała znosić moją siostrę Petunię. Tak się złożyło, że nienawidzi czarodziei (delikatnie mówiąc).
Proszę odpisz szybko, bo tak naprawdę to nie mam nikogo z kim można by porozmawiać.
Serdeczne pozdrowienia,
Lilly Evans
Westchnęłam ciężko, nie mam z kim porozmawiać. No tak, przecież Severus się od niej odwrócił a na Jamesa nawet nie może patrzeć.
Hmmmm ciekawe, co on czuje? W prawdzie jego żałosne próby zdobycia Lilly na swój sposób wyrażają fakt jak bardzo jest w niej zakochany. Niestety ruda tego nie widzi.
Wyjęłam pergamin z biurka, sięgnęłam po pióro i ze sporymi trudnościami zaczęłam pisać
Lilly,
Bardzo się cieszę, że będę mogła do Ciebie przyjechać i zapewniam Cię, że jakakolwiek by nie była Twoja siostra to i tak miło spędzimy czas.
Tak naprawdę to powinnaś wybaczyć Jamesowi, bo widzisz, on naprawdę Cię kocha a przez jego żarty, głupie teksty chce wyrazić uczucia jakimi Ciebie darzy. Uwierz mi, że on nigdy by Cię nie skrzywdził
Vivienne Blue
Nie było mi łatwo napisać, ponieważ ingerowałam w nie swoje sprawy, ale czuje, że ktoś musi naprowadzić Lilkę...
Już miałam otworzyć okno kiedy wleciała kolejna sowa, tym razem brązowa. Sięgnęłam po list z jej dzioba. Ten list był od Jamesa.
Vivienne,
Nie będę pytać co u Ciebie, bo wiem jaka będzie odpowiedź.
Chciałem Cię poinformować, że niedawno z rodziną przeprowadziłem się do Doliny Godryka. Czy chciałabyś przyjechać do mnie za tydzień? Jeśli tak to świetnie!
Niestety jest też bardzo ważna sprawa. Mianowicie chodzi tu o Łapę. Kilka dni temu, późnym wieczorem ktoś zadzwonił do drzwi. Poszliśmy zobaczyć i okazało się, że to właśnie on. Niestety kiedy tylko się uśmiechnąłem zemdlał. Przeraziliśmy się. Dopiero potem okazało się, że jest strasznie poobijany, ma rany. Jeszcze się nie obudził, ale to musi być coś poważnego, dlatego Ty musisz być (może uda mi się ściągnął Glizdogona i Lunatyka).
Tak, ja wiem wszystko, wiem to o Twojej rodzinie, bo Łapa mi powiedział. I mimo wszystko bardzo się o Ciebie martwił. Być może nie będzie łatwo lecz musimy dać radę
Odpisz szybko.
James
Każde jego słowo raniło mnie coraz bardziej. On wie, on wie, ON WIE O ŚMIERCI RODZICÓW! Syriusz mi obiecał, obiecał, że nie powie a jednak..... Ale Boże Syriusz! Co mu się stało? Czy on się obudzi?! Dlaczego został tak poraniony? Muszę się tam jak najszybciej znaleźć. Zaraz, zaraz jaki to był adres?
Spojrzałam na list. Szczeka mi opadła. DOLINA GODRYKA! Przecież od mojego domu to jakieś 1,5 kilometra!
Tak się śmieszne złożyło, że mój dom jest w lesie. Dość dziwne miejsce a zwłaszcza, dlatego że najbliższym miejscem jest właśnie ta dolina. Może i mogłam mieszkać gdzieś indziej, ale historia chciała inaczej. Tak naprawdę ten dom jest bardzo stary. Kiedyś mieszkała tu moja babcia, ale wojna sprawiła, że musiała uciekać. Potem narodziła się mama i ciocia Martha. Jakoś udało się im wrócić i zaczęli życie od nowa. Kiedy babcia zmarła dziadek został z córkami sam, ale dawał radę. Wiele lat później mama i tata tu zamieszkali a ja już byłam na świecie...
Szybko się umyłam, ubrałam krótkie spodenki, koszulkę i trampki. Zjadłam śniadanie na "szybko" i pędem wyszłam. Przecież nie ma czasu do stracenia...
Mamy rozdział 15 jeeeej!😍
❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top