Koniec, cz. 5

Tak więc... Witam w ostatnim rozdziale. Dziękuję za wszystkie gwiazdki i pochwały jakie dostałam pod pierwszym opowiadaniem, które widziało więcej niż 6 osób z grona Przyjaciół ^^ BTW przy końcówce pomagał mi kolega (nie wiem czemu, ale spoko) i koleżanka za co bardzo im dziękuję <3 (I tak pewnie tego nie widzicie, ale co tam XD)
Będę wstawiała więcej tego typu opowiadań skoro się wam podobają :) Cholera, ale się rozpisałam! Sorka
=^^=
Mayo-kun
||||||||||||||||||||||||||||

Eren zaczął się budzić i poczuł na sobie coś ciężkiego. Zoriętował się, że to jakiś człowiek. Obrócił się na plecy tak, aby go nie zrzucić. Okazał się być Levim, pogrążonym w głębokim śnie. Chłopak uśmiechnął się pod nosem, przypominając sobie poprzedni wieczór. Pocałował bruneta w czoło i przestraszył się gdy ten drgnął i otworzył oczy.
-D-dzień dobry kapralu.
-Dzień dobry - ziewnął i osiadł na chłopaku okrakiem, jak gdyby nigdy nic.
-Czemu pan na mnie spał?
-Eee... - Levi spalił cegłę i odwrócił głowę. - Chciałem się z tobą pożegnać. W końcu idziemy teraz do innych oddziałów i wogóle...
-Rozumiem - uśmiechnął się szatyn - Miło się z panem pracowało.

***

Gdy mijali się na korytarzu zawsze rozmawiali przez chwilę. Gdy dowiedzieli się, że będą razem na misji obaj bardzo się ucieszyli.

*Dzień misji*

-Mam nadzieję, że spotkamy się dopiero w bazie po tym wszystkim - mruknął Levi przy odprawie.
-Obiecałem panu, że będę przy panu do końca. Zawsze dotrzymuję obietnic.
-Mam nadzieję - szturchnął chłopaka w ramię.
Podczas misji Eren walczył dzielnie i spacyfikował wielu przeciwników. Kiedy już wychodził, Levi go zobaczył i zaczął iść w jego stronę. Wtedy Eren został trafiony w plecy i padł na ziemię. Medycy podbiegli do niego i szybko zaczęli mu pomagać. Udało się go uratować, ale Levi przez całą operację nie mógł nic zrobić. Kiedy chłopak wyszedł z sali brunet podszedł do niego i spoliczkował go.
-Jak mogłeś!? Obiecałeś, że nic ci się nie stanie!
-Przepraszam.
-Wiesz jak się o Ciebie martwiłem!?
-Proszę Levi, nie rób scen. Nie tutaj.
-W takim razie idziemy do mnie - chwycił szatyna za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.
-Levi! - to Erwin znowu ich wołał.
-Co znowu? - żachnął się mężczyzna.
-Czy ja wam czegoś nie mówiłem o związkach w oddziałach?
-A czy nie wyraziliśmy się jasno na ten temat? - zapytał Eren.
-W takim razie muszę was zwolnić.
-Czyli najpierw przeniosłeś swojego najlepszego podwładnego do medycznego, a teraz go zwalniasz? Wow, jesteś szefem na medal.
-Nie podoba mi się to, ale miłość zaślepia.
-Pierdole, coś się tak do tej miłości przyczepił!?
-To wy nie...? Nie jesteście ze sobą?
Levi zaczął ciągnąć Erena do wyjścia, po czym pobiegli do jego pokoju.
-Czemu mu nie odpowiedziałeś? - zapytał chłopak.
-Bo chciałem najpierw wyznać ci miłość.
-Ja ciebie też - zarumienił się Eren i wtulił się w Leviego. Ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku.

*Duuuużo później*

Eren został ciężko ranny na misji. Levi siedział przy nim, ponieważ nie było czasu dojechać do szpitala. Operacja nie szła zbyt dobrze.
-Eren, błagam, nie odchodź - łkał Levi.
-Kocham cię. Kochałem od samego początku. Zapamiętaj to.
-Nie umieraj. Błagam.
-Przepraszam.
Levi nachylił się i pocałował go. Eren umarł podczas tego pocałunku. Jakiś czas później Levi postanowił popełnić samobójstwo. Znaleziono go z podciętymi żyłami w łazience Erena.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top