SasuHina part 6


Rozdział 5. Odpowiedzi, pytania, czy pora spania?

- Robi się coraz zimniej. - powiedziała Hinata, pocierając zmarznięte ramiona.
- Wejdź do namiotu, ja zaraz przyjdę.
- Tylko nie siedź zbyt długo.
- Jejku, od kiedy ty się o mnie martwisz?
- Ja-ja..... od nigdy! - krzyknęła i zniknęła za wejściem cała czerwona.
- Ech... - westchnął i usiadł na trawie, wpatrując się w gwiazdy i rozmyślał nad wcześniejszymi wydarzeniami.


Miał wtedy ochotę rzucić się na nią i nigdy nie przestać 'tego' robić. Dlaczego właśnie ona? No tak, to ją podglądał. Miał nadzieję, że go wtedy nie widziała. Byłoby wtedy źle, bardzo źle. Był już na skraju swojego limitu. Dlatego zamyślał się, dlaczego w jej obecności tak się zachował.
Dobra, czas poprowadzić akcję! Nie może być tak sztywno cały ten czas!
Wszedł do namiotu akurat wtedy, gdy układała się pod kocem i wierciła się, by znaleźć najwygodniejszą pozycję. (XD) On sam wziął drugi z kocy i położył się na futonie zaraz obok granatowowłosej. A ona zastanawiała się, jak rozpocząć rozmowę, bo nie chciała leżeć w takiej atmosferze, jaka teraz panowała. Gęsta. Dość mocno zagęszczona.

Każdy bał się zacząć. Nie chciał odpowiadać na pytania, na które nie znał odpowiedzi. Bali się, że jeżeli dowiedzą się o sobie zbyt wiele, może to być złe w skutkach. Przeciwnik, jeśli chwyciłby któregoś z nich, mógłby się dowiedzieć wielu cennych rzeczy na ich temat.
- Ciekawe, która godzina? - zapytała, chcąc przerwać milczenie, które powoli zaczęło ją przytłaczać.
- Zapewne już późno, a dokładnie to nie wiem. Chyba czas, aby pójść spać.
- A może... Jeszcze nie chcę spać? - zapytała.
Uuu... niegrzeczna dziewczynka...
- A co byś chciała robić?
Zaczerwieniła się, mimo tego, że była przykryta i nic nie było dla niego widoczne. No, chyba że obrys jej sylwetki.
Wyobraźnia podsuwała jej dziwne a jednocześnie ciekawe obrazy, jakoby Sasuke miał za chwilę runąć na nią i rozszarpać jej koszulę, którą miała na sobie i zacząć ją całować po szyi, zjeżdżając coraz to niżej... i znów wracając... oraz samemu ściągnąć dolną część ubioru...
Jej twarz coraz to bardziej się czerwieniła. Nie, ona się nie czerwieniła, ona bordowiała! Co też ją nakłoniło, aby myśleć o takich rzeczach?!
Sasuke zauważył zmianę w zachowaniu i patrzał, co zrobi teraz.
- Pytałeś, co bym chciała robić, heh?... Nic szczególnego, jedynie pogaduchy, eh... Wiesz, co to są pogaduchy, prawda?
Oczywiście, że wiedział. Jak mógłby nie wiedzieć po tym, jak codziennie był wyciągany na nie przez Karin, dziewczynę, która się w nim zakochała, jak z resztą nie jedna.
- Mam lepszy pomysł. Jest późno, więc można by już iść spać. Jutro znowu się przemieszczamy. - z uwagą wyczekiwał odpowiedzi.
- Może masz rację... Ja bardziej zabrzmiałam jak Ino...
- Nawet mi o niej nie przypominaj. Irytująca jak cholera.
- Okej... - odwróciła się w inną stronę, żeby nie widzieć twarzy chłopaka. W myślach skarciła się za wcześniejsze wyobraźnie. Dlaczego akurat ją musiały nawiedzić takie rzeczy? Ale nie tylko ona myślała o wcześniejszych wydarzeniach. Czarnowłosy również nadal układał w pamięci, po kolei wszystko z dzisiaj, wczoraj...
- Powiedz mi, co myślisz o dzisiejszym dniu? - rzucił w stronę dziewczyny, przysypanej rozmyślaniem nad dokładnie tym samym, co wcześniej.
- Co masz na myśli? - odpowiedziała, kiedy zorientowała się, że zadano jej pytanie,
-Nigdy nie zastanawiasz pod koniec dnia, jaki on był?
- Czasem... zdarza mi się.
- W takim razie powiedz mi.
- Że co mam powiedzieć? - nic nie zrozumiała.
- Twój dzień.
I jak tu dojść do porozumienia?

Najpierw to ja chcę gadać, on spać. Teraz role się odwróciły. Ciekawe, do czego jeszcze dojdzie...
- Odkąd mam zacząć? Od samego początku?- Głupie pytanie, przecież odpowiedź sama się nasuwa...
- A jak myślisz? Oczywiście, że od początku.
- No to... więc... - lekko zabarwiła się jej twarz.- Rano wyszłam, żeby sobie pospacerować, około ósmej rano. Spotkałam Kibę i chwilę z nim porozmawiałam. Nagle przybiegł Shino. Przekazał, że Tsunade mnie wzywa. Natychmiastowo. Więc pobiegłam w stronę jej gabinetu, poczekałam na resztę 'drużyny', to jest Naruto, Sakura i Kakashi - sensei. Dostaliśmy misje odnalezienia cię. Dwie godziny później wyruszyliśmy . W pewnym momencie stanęliśmy i rozdzieliliśmy się: ja na zachód, Sakura na wschód, Naruto - kun północ, a Kakashi południe. I poszliśmy. Zobaczyłam twoje ślady, stopniowo coraz bardziej rozmazane, aż w końcu się czołgałeś. Znalazłam cię na tamtej polanie. Miałeś wbitą strzałę. Była zatruta, więc ją usunęłam i wyleczyłam to miejsce. Chciałam odpalić fajerwerkę... a później już wiesz, co się działo. A może ty mi opowiesz o swoim dniu? - rzuciła niby od tak.
- Lepiej nie. - uciął temat, choć od razu wiedziała, że się nie zgodzi.
Wtem Uchiha zaczął głośno myśleć...
________________________________________________________________________
- Cholera, chyba nikogo tu nie ma. A wydawało mi się, że wyczuwam chakrę Hinaty. - Naruto nie był w najlepszym nastroju.- Byłem pewien, że ją wyczuwam! Ale zaraz... kiedy chakra Hinaty tu była, to razem z nią musiał ktoś być, bo dwa jej rodzaje się ze sobą mieszały. A teraz są... Tam! - wskazał kierunek południowy.
- Nieee... Tam! - pokazał wschód. - Kurde, chyba, że tam...- tym razem na celowniku była zachodnia strona.
- To jak w końcu? Tam, tam, a może tam?! - Sakura w skowronkach nie była na pewno.

Limit cierpliwości kiedyś się kończy, prawda?
- Tam! - wskazał dwa przeciwne kierunki.
_______________________________________________________________________
- Zaraz, moment, kiedy... to ona... Jeśli... to źle, bo...
- Co ty tam mamroczesz pod nosem?
- Mówiłam coś? Ah, tak, coś tam pytałaś, co mówię... Czekaj, ja coś mówiłem?! - zrobił się dziwnie niespokojny.
- No, coś tam mamrotałeś, że ona coś tam, jeśli, coś tam, to źle, bo... i dalej nie wiem. A o co chodzi z tą "oną"?
Teraz albo nigdy - pomyślał.
Wcześniej kiedy opowiadała mu swój dzień, oczywiście odwróciła się z powrotem w jego stronę, ale wzrok błądził po płóciennych ścianach. Zanim zdążyła powrócić do wcześniejszej pozycji, pocałował ją delikatnie w usta

i stwierdził, szeptając jej do ucha odpowiedź:
- To nie jest ważne. A teraz, dobranoc.
Hinata, kiedy chłopak położył się w odwrotną stronę, była w takim szoku, że jeszcze przez dobre pół godziny nie umiała się otrząsnąć.
Chociaż tyle mogłem zrobić, aby wprowadzić nowy wątek do wydarzeń dzisiejszego dnia. Chyba trochę pomieszałem jej w głowie. Przynajmniej nie zaśnie zaraz tak prędko. Niech trochę pomyśli, z kim przebywa. Tylko ja nie zrobiłem tego tylko od tak. Normalnie bym się nie odważył. Tyle że tu nie miałem żadnych pohamowań... Co z tego będzie? Zobaczymy jutro...
Z tą myślą zasnął z uśmiechem na ustach...












Chyba nie najgorzej napisałam, jak myślicie?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top