SasuHina part 3
Rozdział 2. Zbyt uparty, czy zbyt opiekuńczy?
Sakura stała na drzewie czekając aż postać w kapturze raczy jej odpowiedzieć.
- A więc powiadomiłaś resztę o tym, że tu jestem, co? Niestety, stałem się na tyle silny, że gdybym chciał, mógłbym Cię zdmuchnąć z powierzchni ziemi. Ale po co, skoro możemy się trochę pobawić?
Yakushi stał, zdjął kaptur a ona zobaczyła, że cząstka Orochimaru wchłonęła się i prawie przejęła nad nim kontrolę. On jednak się nie poddawał woli węża (dzielny chłopiec :) przyp.autorki) , choć sam go trochę przypominał. Nawet głos mu się zmienił. W tej chwili zjawił się Kakashi.
- Sakura, wszystko w porządku?
- Tak, Kakashi - sensei. Jeszcze nie zaczęłam walczyć.
- Tak? To zaczynamy podwójną zabawę! Ja gonię, wy uciekacie!
_________________________________________________________________________________
- Sasuke, Sasuke, Sasuke! Czy ty mnie w ogóle słyszysz?! Ile razy mam ci powtarzać, że nie dasz rady sam wstać, a co dopiero chodzić! Jeżeli chcesz wstać, to ja muszę ci pomóc!
Patrzała na to, co on wyczyniał. Nagle zachciało jej się śmiać. W pewnym momencie nie wytrzymała i zachichotała na tyle głośno, że Uchiha ją usłyszał .
- Co jest, kobieto? - zapytał lekko czerwony na uszach, ale tonem grobowym. Ona przestała się śmiać, policzki nabrały rumieńców a na twarz wstąpił pąs.
- Jestem Hinata. Hinata Hyuuga.
- Wiem, kobieto. Sam sobie poradzę ze wstaniem. W końcu kiedyś muszę to zrobić.
- O! Muszę zapalić racę!
- Jaką racę? Nie radzę jej odpalać.
- Czemu? - czuła, że odpowiedź nie będzie taką, jakiej oczekiwała.
- Pójdziemy tam sami.
- Sami?! Ale ja widziałam czerwoną racę od Sakury, ona tam walczy! Kakashi - sensei i Naruto! Nie mogę ich tak zostawić! Ale nie mogę też zostawić Sasuke. On nie jest w stanie normalnie funkcjonować.
- Co powinnam zrobić? - zapytała cichutko.
- To, co uważasz za słuszne.- odpowiedział równie cicho czarnooki.
- Mogę cię o zapytać?- zapytała niepewnie.
- No dobrze. A o co?
- Dlaczego chcesz wracać do wioski... bez reszty?- lekki rumieniec wystąpił na jej twarz.
- Dlaczego? Żeby spędzić te ostanie chwile zanim wrócę do wioski na wolności.
A więc tego najbardziej będzie mu brakować. WOLNOŚĆ. To złudne uczucie, że ma się kontrolę nad wszystkim. Czyli on chce to poczuć ostatni raz, pożegnać się z tym na zawsze. Może nie jest taki zły jak mówi...
Nagle zrobiło jej się słabo. Zakołysała się i zemdlała. Sasuke teleportował się w miejsce w którym straciła przytomność w ostatniej chwili. Dzięki temu wylądowała na nim, a nie na ziemi.
- W samą porę. Jeszcze chwila, abyś zleciała wprost na trawę.- odezwał się do nieprzytomnej dziewczyny.
- Skoro leżysz na mnie i mnie nie widzisz to sobie troszkę ciebie pooglądam.
Po jakimś czasie przyglądania się jej twarzy, która przykuła jego uwagę szczególnie, wysunął się z pod niej delikatnie i poczołgał się gdzieś, gdzie można znaleźć solidne gałęzie, które mogłyby posłużyć jako kule. Wreszcie znalazł takie, które mu odpowiadały i z ich pomocą próbował niezdarnie wstać. Za którymś razem nareszcie się udało. No, połowa sukcesu. Teraz muszę coś zrobić z tą kobietą. W końcu uratowała mi życie.
- To znaczy, że muszę cię przenieść gdzieś indziej. Już wiem! Tylko czy mi się uda?
Odrzucił na bok kule i opadł na ziemię stękając lekko. Podpełzł do Hinaty, przerzucił ją ostrożnie na swoje plecy w pozycji leżącej rumieniąc się lekko, bowiem scenka wyglądała odrobinę dziwnie. Poczołgał się w stronę drzew, aby tam ją położyć. Gdy już tam dotarł, przechylił się na bok a granatowowłosa sturlała się na ziemię. Wziął ją za rękę i sprawdził puls. W normie - pomyślał. Zasnął, zanim zdążył wypuścić jej dłoń...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top