Ja ci dam ups

Cole- Czy będzie chciał
Wu- Mądrze, a jak mu idzie tam na wyspie?
Cole- Dobrze, Angelika mi wysłała parę zdjęć, ale niestety nie mogłem ich zatrzymać, bo gdyby wpadły w niepowołane ręce by ich zabili.
Wu- No tak, Assassini mają trochę ciężej i muszą się ukrywać
Cole- Nie mam im tego za złe, ale miło by było chociaż raz zobaczyć jeszcze raz Angelikę..ale niestety, ani ja nie mogę do niej polecieć, ani ona do mnie
Wu- Czemu nie możesz do niej lecieć?
Cole- Jej tata uważa mnie za nic i za dziecioroba, więc nie życzy sobie widzieć mojej mordy jak to mi osobiście powiedział. W sumie jak tylko bym miał okazję to już dawno bym tam był i tulił moją żonę
Wu- Czyli nadal jesteście małżeństwem?
Cole- Tak, nie chcę żeby Xian miał rozwiedzionych rodziców, wystarczy że żyjemy na odległość..
Wu- Słusznie
Cole- Szach mat
Wu- Uczeń przerósł mistrza i to kolejny raz
Cole- Dobrze to ja lecę na zmianę, bo moja kolej, aby pilnować prezydenta i jego żony
Wu- To widzimy się wieczorem Cole
Cole- Jasne
Wyskoczyłam za burtę i zacząłem lecieć w dół. Ten wiatr we włosach, ta swoboda, czuję się wolny jak nigdy. Pierwszy raz tak spadam, kiedy już zacząłem dostrzegać budynki, wytworzyłem smoka i wylądowałem na dachu domu prezydenckiego. Chyba jestem na czas, bo widzę jak Jay odlatuje właśnie stąd na swoim smoku. Zaskoczyłem na dół i stanąłem twarzą w twarz z siwym mężczyzną około 50. Krótka broda, oraz włosy podobnej długości lekko skierowane na prawą stronę, zielone oczy i szary garnitur.
Prezydent John- Witaj Cole
Cole- Dzień dobry
John- Dziś pójdziesz ze mną odebrać ważne papiery z archiwum, bo moja prawa ręka Kevin się gdzieś przeziębił i nie może tego zrobić za mnie.
Cole- Oczywiście, pomóc? -Skierowałem rękę, aby wziąć od niego teczkę
John- Dziękuję -podał mi ją
Cole- A co z Elizabeth? Rozumiem że pańska żona także jest pod ochroną?
John- Oczywiście, Lloyd jej pilnuje, wspaniały dzieciak, tyle godzin, a on nadal na warcie
Cole- A dokładnie to ile?
John- Chyba od jakiś 28 godzin, ale nie jestem pewny, mówiłem żeby poszedł do domu, ale in ciągle utrzymuje na swoim.
Cole- To ja wrócimy to pogadam z nim żeby poleciał do domu
John- Dobry pomysł

Oczami Kai'a

Przyleciałem zmienić Lloyd'a, ale odesłał mnie do Skylor chyba drugi raz. Nie wiem po co mu powiedziałem że Skylor ma problemy w firmie i muszę jej pomagać praktycznie po powrocie z dyżuru aż do jego rozpoczęcia. Teraz tak myślę że szkoda mi dzieciaków, w końcu siedzą same w domu, a ja z moją żoną nie mamy czasu dla nich.. Eh..
Skylor- Kai możesz mi pomóc z tymi kartonami? Weź je tam, a ja pójdę poszukać papierów od maszyny, bo może oddamy ją na gwarancji do naprawy
Taaa..z jej monologu wywnioskowałem, że mam przenieść jakiś karton gdzieś..

Oczami Pixal

Zane znowu poleciał pomóc Blood, a ja sprzątam cały dom. No i Cameron poleciał do Nathan'a. Wieczorem Zane obiecał mi wieczór we dwoje. Ah ten mój mąż. Romantyk od zawsze, cieszę się że jest.

19:00

Oczami Celeste

Cały wieczór oraz popołudniu w towarzystwie Hugo. Nie myślałam że będę się tak super bawić.
Hugo- Zobacz -złapał mnie za rękę i pociągnął do stoiska z aparatami.
Celeste- Wow, chodź mam pomysł -podekscytowana zaczęłam lekko podskakiwać, złapałam aparat, który od razu drukuje zdjęcia i zapłaciłam.
Celeste- No chodź -pociągnęłem go za rękę i zapytałam jakiegoś przechodzącego czy zrobi nam zdjęcie.
Mężczyzna- Jasne, miło widzieć taką piękną miłość -uśmiechnął się i wziął ode mnie aparat
Hugo i Celeste- Nie jesteśmy razem.. -Spojrzeliśmy na siebie i zaśmialiśmy się
Mężczyzna- No dobrze to uśmiech
Flesz poraził mnie po oczach
Hugo- Ten flesz ma niezłą moc -zaczęliśmy się śmiać
Mężczyzna- Bardzo ładnie -podał mi zdjęcie i aparat.
(to jest Celeste z Hugo i tak oni wyglądają jakby co xd)

Celeste- Ładniej wyglądasz na zdjęciach -spojrzałam na Hugo
Hugo- Ty i tu i tu wyglądasz gorzej ode mnie, więc
Celeste- Ej!
Zaczęliśmy się śmiać, a ja zaczęłam gonić czarno włosego, który przede mną ucieka.
Hugo- Pomocy jakaś wariatka mnie goni!
Celeste- Ja ci dam wariatka!
Hugo się potknął i wylądował na trawie, kiedy dobiegłam do niego zdążył się odwrócić na plecy, a ja upadłam na niego.
Hugo- Witam, jestem Hugo -zaśmiał się
Celeste- Dość dziwna sytuacja na poznanie się -uśmiech automatycznie pojawia się na mojej twarzy i nie chcę zniknąć
Hugo- A ty jak mi się przedstawiłaś?
Celeste- No napewno w lepszej chwili
Hugo- Chciałbyś
Celeste- To co idziemy do Thomas'a?
Hugo- Dobry pomysł.
Wstałam i podałam rękę chłopakowi, a on pociągnął mnie tak że upadłam, a on wstał
Celeste- Ej!
Hugo- No co? -Podał mi ręce i pomógł wstać
Celeste- Już nic

20:00

Dotarliśmy trochę okrężną drogą, bo przez cukiernie, pizzerie, sklep z nabiałem i park. Weszliśmy z zakupami przez balkon do pokoju Thomas'a i okazało się że go nie ma..
Hugo- Jest u Luny tak?
Celeste- Na to wychodzi że tak
Hugo- Dobra zjemy i pójdę do siebie -uśmiechnął się i zaczął wyciągać kartony pizzy z siatki, a ja rozpakowałam cukierki i żelki.
Hugo- No to smacznego -nałożył sobie sosu czosnkowego na kawałek pizzy
Celeste- Smacznego - zrobiłam to co Hugo i zaczęłam jeść
Hugo- Nie lubisz pomidorowego?
Celeste- Do pizzy nienawidzę
Hugo- No normalnie moja zaginiona siostra, niech cię uściskam -przysunął się do mnie i przytulił.
Celeste- Mój bracie po innym tacie -Wzruszyłam się aż, to znaczy tak dla żartów. Kiedy Hugo mnie puścił to ubrudził mój nos sosem pomidorowym, który miał na placu nie wiem skąd.
Celeste- No ej -złapałam pokrywkę od pudełka po sosie i ubrudziłam jego usta.
Hugo- To jesteśmy kwita -uśmiechnął się
Celeste- Okej -wzięłam chusteczkę i wytarłam jego usta -już
Hugo- Skoro tak -ztarł sos z mojego nosa czystym palcem -i po problemie chociaż z czerwonym nosem ładniej ci
Celeste- A tobie z czerwonymi ustami
15:00, tego samego dnia

Oczami Thomas'a

Siedzę z Lili na murku od fontanny, ona po lepiej ja po prawej i szukam Celeste rozglądając się. Gdzie ona jest..? Hugo jeśli jej się coś stanie to cię zabije.
Lili- Zobacz tam jest! -Pokazała ręka w lewo, a ja się odwróciłem i zostałem brutalnie wepchnięty do wody.
Wynurzyłem się i spojrzałem na Lili zaskoczony
Lili- Ups? -Wzruszyła ramionami
Thomas- Ups?! - Złapałem ją za rękę i wciągnąłem do wody
Lili- Ej!
Thomas- Ups
Lili- Ja ci dam ups -zaczęła chlapać na mnie, więc strałem się bronić. W końcu po paru próbach zbliżenia się do niej udało mi się ją złapać w pasie od tyłu i zanurzyć w wodzie siadają na dnie. Dobrze że ta fontanna jest płytka i jak siedzimy sięga do połowy brzucha.
Chyba udało mi się ją pocieszyć tak na dość długi czas.

Cdn

Hejka, czuję się jak jakaś maszyna do pisania rozdziałów :")
Ilusion202 i Wilczaaga pamiętacie? :')

Pytanie:

1. Preferujecie sos pomidorowy czy czosnkowy do pizzy? Xd

Do następnego rozdziału smoczki ;)

Cameron:

Kogo jeszcze chcecie? Xd

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top