Co masz? Nic nie masz..chyba...

Oczami Celeste

Tata mnie złapał i zaprowadził do domu jakoś o 19, gdzie czekała mama.
Celeste- Hej mamo -przytuliłam ją
Blood- Cześć skarbie -powiedziała smutno
Lloyd- Celeste mamy ci coś ważnego do powodzenia
Celeste- Emm..a dokładniej?
Lloyd- Kończysz szóstą klasę i wyjeżdżasz do ośrodka
Celeste- Że co?!
Lloyd- Jesteś nieodpowiedzialna i ktoś musi cię wychować skoro ja z mamą nie dajemy rady. Pójdzie ci to na dobre
Celeste- Mam 11 lat i chcecie żebym była odpowiedzialna?!
Lloyd- Chcemy cię tego nauczyć, ale nie potrafimy jak widać
Celeste- I jeszcze mi powiedz że Nathan jest lepszy ode mnie
Lloyd- Jeśli chodzi o odpowiedzialność to tak. Twój dwa lata młodszy brat jest bardziej odpowiedzialny niż ty
Celeste- Super i pewnie to takie twoje oczko w głowie i jest idealny, a ja jestem materiałem próbnym i skoro popełniliście błąd to trzeba się mnie pozbyć! -uciekłam do pokoju na górę ze łzami w oczach
Lloyd- Celeste wróć jeszcze nie skończyliśmy!

Oczami Blood

Lloyd- Celeste wróć jeszcze nie skończyliśmy! -Tupną nogą
Blood- Lloyd uspokój się -powiedziałam spokojnie i wstałam z kanapy
Lloyd- Nie Lucy! Nie będę spokojny! Jak ona może się tak do mnie odzywać?! Jestem jej ojcem
Blood- A jak ty możesz porównywać nasz dzieci? Każde z nich jest wspaniałe i jedyne w swoim rodzaju
Lloyd- Celeste jest nieodpowiedzialna i ciągle ma kłopoty! A Nathan wręcz przeciwnie. Terenuje sztuki walki piłkę nożną, dobrze się uczy, a ona?! Ciągle tylko wagaruje i gdzieś łazi z Thomas'em!
Blood- Lloyd..a z resztą mam tylko tyle ci do powiedzenia -pokazałam palcem na drzwi wyjściowe -wyjdź.
Lloyd- Słucham?
Blood- Wyjdź. -powiedziałam stanowczo - nie mam zamiaru się denerwować i psuć relacji rodziny która i tak jest podzielona. Wyjdź i możesz wrócić jak przestaniesz się zachowywać jak palant

Lloyd nic nie powiedział tylko ze wściekłością w oczach wyszedł z domu po drodze przewracając krzesło i tłukąc wazon. Co się z nim dzieje?
Nathan- Znowu się pokłóciłaś z tatą?
Blood- Nie, czemu? Ja się rzadko z nim kłócę -usiadłam na sofie i uśmiechnęłam się do syna
Nathan- Ale nie zostwi nas prawda? -Usiadł obok mnie
Blood- Tata? Oczywiście że nie, za bardzo was kocha
Nathan- A ciebie?
Blood- Trochę się od siebie odsunęliśmy, więc nie wiem czy nadal czuję do mnie to samo co 11 lat temu..
Nathan- Podobno prawdziwa miłość nie gaśnie
Blood- Wszystko się kiedyś kończy..niestety.. -Nathan położył mi się na kolanach, a ja zaczęłam głaskać go po głowie i nawet nie wiem kiedy usnął tak.

Oczami Celeste

Zamknęłam się w pokoju i zaczęłam płakać po chwili poczułam jak ktoś mnie przytula z prawej strony
Thomas- Już dobrze -pocałował mnie w czoło
Celeste- On mnie nienawidzi -wtuliłam się w tors Thomas'a
Thomas- Kocha cię, ale może nie potrafi tego pokazać
Celeste- On nie widzi nic i nikogo po za Nathan'em
Thomas- Nie prawda, jesteś dla niego ważna i boi się cię stracić
Celeste- To dlaczego mnie wysyła do ośrodka? -Zaczęłam bardziej płakać
Thomas- Jak to? Jakiego ośrodka?
Celeste- Do ośrodka, gdzie mam się uczyć i gdzie mają mnie wychować. Ja nie chcę.. Chcę być przy tobie i bliźniakach..
Thomas- Spokojnie nie damy cię tam wysłać, a najwyżej też tam z tobą pojadę
Celeste- To jest ośrodek dla dziewczyn -Spojrzałam w jego oczy
Thomas- Noooooo...dobra poświęcę się, byle by były ładne dziewczyny -zaśmiałam się
Celeste- Co ja bym bez ciebie zrobiła?
Thomas- Nie wiem, pewnie to samo co ja bez ciebie -uśmiechnął się
Celeste- Masz rację
Thomas- Ja zawsze mam rację
Celeste- No tak -westchnęłam

Fred i George- No dobry wieczór -spojrzałam na okno, gdzie siedzieli chłopaki i ruszyli śmiesznie brwiami. Nawet im wychodzi ta fala, taka jaką ludzie robią czasem na meczach rękoma to oni brwiami

Celeste- W to ćwiczycie że zawsze tak równo mówicie? -Wytarłam łzy śmiejąc się
Fred i George- Nie
Celeste- Długo u mnie siedzicie?
Thomas- Ja od godziny, a oni od 10 minut
Celeste- Barwo wy
Fred, George i Thomas- Brawo ja
Zaczęliśmy się śmiać

Oczami Lili

Wróciłam do domu, a przez całą dwu godzinną drogę, którą oczywiście musiałam wydłużyć chodzeniem na około, myślałam o Thomas'ie. Szkoda że jesteśmy kuzynami, ale w sumie nikt nie powiedział że nie mogę się w nim podkochiwać... Czemu on mnie nie kocha tak jak ja jego? Otworzyłam drzwi do domu i zobaczyłam mojego tatę
Patrick- Lili, czemu - nie dałam mu dokończyć
Lili- Sama nie wiem..
Patrick- Błagam nie zadawaj się z Celeste, bliźniakami i Thomas'em, bo może się to dla ciebie źle skończyć
Lili- Przepraszam..
Agata- Razem z tatą postanowiliśmy pójść w ślady wujka Lloyd'a i wysłać cię do ośrodka po zakończeniu szóstej klasy
Lili- Dobrze... -Dla mnie to nie ma różnicy.. Teraz przynajmniej nie będę pamiętać o Thomas'ie..
Agata- Leć do siebie na górę, a tata zaraz ci przyniesie kolację, bo obiad jadłaś chyba w szkole
Lili- Tak -udałam się do pokoju tak jak mama prosiła i położyłam się na łóżku na boku, patrząc prosto na zdjęcie Thomas'a, które stoi na szafce nocnej. - Fajnie było chociaż raz z tobą spędzić czas -uśmiechnęłam się i usnęłam

Oczami Amandy

Wróciłam do domu i oczywiście jest tylko Chris.. No bo kto by inny mógł siedzieć w domu jak nie on?
Chris- Słyszałem o tym że w tym roku też brałaś usiadł w akcji na rozpoczęcie roku -uśmiechnął się cwaniacko
Amanda- Idź się utop -weszłam do kuchni i złapałam jabłko
Chris- No bądź dla mnie milsza, przecież nie chcesz żeby rodzice dowiedzieli co się dziś działo w szkole. -Znowu ten jego uśmiech cwaniaka
Amanda- Nie próbuj mnie szantażować, bo jesteś w tym słaby dziecko -pstryknęłam mu w nos i udałam się w stronę pokoju
Chris- Nic na mnie nie masz
Amanda- Jesteś pewny? -odwróciłam się i uśmiechnęłam do niego, na co on zrobił lekko przerażoną minę
Chris- Co masz? Nic nie masz.. Chyba...
Amanda- Może mam, może nie mam twój wybór czy chcesz na mnie donieść, ale pamiętaj że wtedy siebie też załatwisz -odwróciłam się i weszłam po schodach na górę, a mój młodszy brat został na dole. Chyba mi się udało go przestraszyć, dobrze że jest zbyt głupi, aby wpaść że aktualnie nic na niego nie mam.

Oczami Wiktora (to tak dla fanek 👉😏👉)

Siedzę na Perle z Cole'em ,trochę mi go szkoda że jest sam. Czasami z chłopakami się tu umawiamy i pijemy razem, ale zwykle na początku roku szkolnego pije tylko ja z Cole'em, bo reszta gada z dzieciakami jak tam w szkole, a ja Thomas'em i Anny gadamy o tym tak po 23. Czyli za jakieś 3 godziny. Mam czas
Cole- Szkoda że Xian'a nie ma..
Wiktor- Szkoda że Xian'a i Angeliki nie ma..
Cole- A Angelika po co? I tak już mi wysłała papiery po rozwód..
Wiktor- Co?! Jak to?!
Cole- Normalnie..ale czego ja chciałem?! Pierwszego dnia ją zobaczyłem zaprosiłem na randkę i zrobiłem dziecko! Nie dziwię się teraz rodzicom Angeliki, czemu mieli coś przeciw nam
Wiktor- Poddajesz się?
Cole- Tak, a co mam zrobić innego? - Spojrzał na mnie z nadzieją w oczach, a ja oparłem się łokciami o schodek za mną i napiłem się piwa
Wiktor- Nie wiem -powiedziałem obojętnie
Cole- Nie doradzisz? Nie powiesz żebym się nie poddawał?
Wiktor- Wyglądam na psychologa? -Zaśmiałem się, a Cole przewrócił oczami - sory stary, ale ja się do tego raczej nie nadaje, a poza tym wiesz doskonale co robić

Cdn

Hejka, tym razem chyba nie Polsat xd
Macie rozdział z okazji Mikołajek :)
Pomysł Wilczaaga'i  z tym żebym dodała rozdział wcześniej niż w sobotę, więc dziękujcie jej na kolanach, a ona może wam odpisać xd

Pytanie:

1. Która rozmowa wam się najbardziej podobała, a jeśli nie potraficie wybrać to chociaż napisać kolejność w jakiej się wam która sytuacja podobała ;)

Do następnego rozdziału ;)

A i chyba czas na zmianę ze smoczków, więc możecie napisać w kom jak chcecie być nazywani przeze mnie xd (jak to brzmi dziwnie :'>)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top