16.

-Halo?

-Dzień Dobry.

-Dzień Dobry?

-Podobno pani jest najbliższą osobą pacjentów.

Wiedziałam już o co chodzi i w głosie miałam płacz.

-Jakich pacjentów?

-Jana Dąbrowskiego i Antka Lewandowskiego. Czy pani Wiktoria Lewandowska przy telefonie?

-Tak, a w jakim szpitalu?

-Na ulicy Świętego Józefa.

-Dobrze zaraz przyjade. Dowidzenia.

-Dowidzenia.

Połączenie zakończone.

-Kto dzwonił? Jasiu?

-Nie. Dzwonili ze szpitala.

-Ale chodzi o chłopaków.

-Tak.

-Marek wsiadamy w samochód i jedziemy. A na jakiej ulicy?

-Na Józefa.

Pojechaliśmy do szpitala.
Wchodzimy do szpitala, a ja nagrywam instagrama.

-Hej kochani jestem w szpitalu z ciocią i wujkiem i ja z Jasiem nie będę przez przynajmniej tydzień aktywna serwus.

Nagranie wysłane.

Podeszliśmy do recepcji.

'Przepraszam w jakiej sali jest pan Jan Dąbrowski-zapytałam

-W sali 25.

-A pan Antek Lewandowski?

-W sali 45.

-Dziękuję.

-Ciociu ja idę do Jasia, a wy idzicie do Antka ja do was przyjdę jak będę chciała iść.

-Okej.

Poszłam do sali w której był Jaś. Wśrodku był lekarz. A Jaś był nieprzytomny. Weszłam do środka.

-Dzień Dobry.

-Dzień Dobry. Pani Wiktoria Lewandowska?

-Tak.

-Pani jest dla pacjenta kim?

-Dziewczyną.

-Dobrze to czy osoba jest pełnoletnia?

-Tak. A co się stało?

-Pan Jan chciał uratować dziecko i we dwójke wpadli pod samochód. Pan Jan jest w stanie krytycznym może w każdej chwili umrzeć ale także w każdej chwili może się poprawić.

Ja się rozpłakałam mój chłopak który jest ze mną dopiero prawie miesiąc może umrzeć i to przez jakieś głupią kłutnię.

-A gdzie są jego rzeczy?

-Tu na krześle.

-Dobrze dziękuje.

-To ja ide jakby coś jestem w pokoju obok dowidzenia.

-Dowidzenia.

Wstałam i wzięłam ze spodni Jasia telefon i zadzwoniłam do rodziców Jasia.
Połączenie odebrane.

-No cześć synku.

-Dzień Dobry pani.

-Wiktoria?

-Tak.

-Masz coś ważnego, że dzwonisz z telefonu Jasia?

-Tak, bo jest taki mały problem czy państwo by mogło przyjechać?

-Tak tylko gdzie?

-Do Torunia na ulice Świętego Józefa do szpitala.

-A coś się stało?

-Tak ale opowiem pani w szpitalu dobrze?

-Dobrze, a jaka sala?

-25.

-Dobrze my już wyjeżdżamy będziemy za dwie i pół godziny.

-To dowidzenia.

-Dowidzenia.

Połączenie zakończone
Zaczęłam dalej płakać.
Podeszłam do Jasia i usiadłam koło niego.
Wzięłam go za rękę i zaczęłam mocniej płakać.
Godzine później
Przyszła ciocia z wujkiem

-Idziemy?-powiedział wujek

-Nie ja zostaje!-krzyknęłam z płaczem.

-A co mu jest tak wogóle?-zapytała ciocia.

-Jest w stanie krytycznym poświęcił się dla Antka i może w każdej chwili umrzeć.-mówiłam z płaczem.

-A Antoś jest przytomny i to on właśnie podał numer do ciebie doktorowi.

-A widział Jasia?-zapytałam dalej płacząc.

-Podobno tak ale chwile jak był przytomny bo na jego oczach zendlał.

-To my Wika jedziemy zadzwoń jak by coś się poprawiło lub jak będziesz chciała jechać do domu.

-Dobrze.

Poszli sobie.
A ja dalej i to jeszcze mocniej zaczęłam płakać.

Półtorej godziny później.

Przyjechali rodzice Jasia.

-Wiktoria słoneczko co się stało?

I dopiero po chwili zobaczyli, że to Jaś leży i ja go trzymam za rękę.

-Jasiu synku!-krzykneła mama Jasia.

I zaczęła płakać i dosiadła się koło mnie.

-Wika co się stało?-zapytał tata Jasia który jako jedyny nie płakał.

-Jaś wpadł razem z moim 5 letnim kuzynem pod samochód.

-A coś mu się konkretnego stało czy tylko jest nie przytomny?

-Oprócz nie przytomności jest szansa, że przeżyje ale jest mocna szansa, że nie.

-Idziemy już Wiktoria jak coś ci przywieźć to dzwoń my będziemy w Bydgoszczy u cioci Jasia.

-Dobrze.

-Dowidzenia.

-Dowidzenia.

Ja ciągle płakałam i zadzwoniłam do cioci.
Połączenie odebrane.

-I co Wika?

-Nic możecie mi przywieźć torbę, która jest w bagażniku w naszym aucie.

-A gdzie są kluczyki?

-W mojej torbce którą zostawiłam jak wychdziliśmy.

-Dobrze, a jedzenie ci jakieś przywieźć?

-Poproszę.

-Dobra to my będziemy za 10 minut.

-Okej.

C.D.N.

Hejo!
Właśnie dla was się poświęciłam na ten rozdział.(sama się prawie popłakałam)
Więc co ⭐zawsze mile widziane(a tym bardziej na pocieszenie)
Piosenka " Na zawsze"
Inspiracja:Mencelkaa
(647 słów)
Baju!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top