9. Tak, to serio głupi plan

28 grudnia, południe

Oczami Celeste

Czekamy. Na co? Na to, aż Thomas, który poprosił, abyśmy spotkali się w starej bazie rebelii, łaskawie zaszczyci nas swoją osobą. Sabrina z Elizą okupują kanapę czytając wspólnie stare gazety, George zajął dywan z Rebeccą i zaspokoili się grą w karty, a Hugo dyskutuje z Lili na jakiś bardzo poważny temat, a przynajmniej ich miny i gestykulacje na to wskazują. Postanowiłam wyjść na zewnątrz. Potrzebuję trochę świeższego powietrza. Chyba znowu zaczynam czuć się winna.. Wyszłam przez drzwi, lecz już na schodach zatrzymał mnie pewien czarnowłosy chłopak. Xian, gdy tylko mnie dostrzegł, zatrzymał się i wymamrotał moje imię pod nosem.
Xian- Ładnie wyglądasz - dodał po chwili.
Celeste- Dziękuję - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. Pomimo ostatniej sprzeczki, cieszę się, że widzę mojego przyjaciela. - A właściwie co tu robisz? - dopytałam ciekawa co przekonało go, aby do nas wrócić.
Xian- Pomyślałem, że może wam się przydam.. Lili mi trochę opowiadała jak wam ostatnio poszło, a właściwie tej Sabrinie.. Byłem pod wrażeniem - oświadczył z lekkim uśmiechem.
Celeste- Dużo zawdzięczamy Sabrinie.
Xian- Przepraszam Celeste - przytulił mnie. - Bardzo mi głupio za to jak się zachowałem wtedy, gdy mnie potrzebowaliście. Chciałem wam to wynagrodzić - uśmiechnął się delikatnie.
Celeste- Nie musisz przepraszać.. Wiem, że twoi rodzice się rozwiedli. Thomas nam wytłumaczył wszystko i wybaczamy. Chętnie cię przyjmiemy w szeregi nowej rebelii. - posłałam mu ciepły uśmiech. Poczułam się pewniej. Taką falę wiary i nadziei, a to nam się przyda. Cieszę się jednak, że rebelia powoli wraca. Tym razem wszystko się uda. Nie popełnimy tych samych błędów. Zwyciężymy.

Oczami Kai'a

Usiadłem obok mojej żony na schodkach, które prowadziły do kokpitu Perły. Czekamy na Cole'a i Bliss. Umówiliśmy się całą drużyną na kręgle. Ostatnio mało czasu mieliśmy na takie wypady i do tego ta wszechobecna żałoba.. Sam wraz z Skylor pochowaliśmy naszą córkę... Tak bardzo chciałbym zginąć zamiast niej. Nie wiem jak mogłem do tego dopuścić. Moja malutka córeczka..
Skylor- Kai odpocznij, to nie przez Ciebie Amanda nie żyje - przytuliła mnie i wytarła jedną samotną łezkę, którą musiałem uronić na wspomnienie zmarłej córki. - Pamiętasz, że mamy jeszcze syna? Musimy się postarać dla niego. Nie możemy zaniedbać Chris'a, to pierwsza śmierć tak bliskiej mu osoby, co oznacza, że musimy być dla niego wsparciem i to większym niż zwykle. - kontynuowała swoją wypowiedź, ale już dalej nie słuchałem. Czuję się strasznie pusto, tak jakbym stracił część siebie.
Cole- Kai - szturchnął mnie.
Kai- Co?
Skylor- Mówiłam, że przestał mnie słuchać. Ciągle to samo - dodała smutnym tonem, wstając i oddalając się od nas.
Bliss- Kai skoro jesteś tak gotowy do poświęceń to mógłbyś troszkę poświęcić się i wysłuchać swojej mądrej żony? Zrzucasz wszystko na nią, powinniście oboje być dla siebie wsparciem, a tymczasem Skylor robi za psychologa dla Ciebie i Chris'a. Doceń to co masz i przestań żyć tym co nie wróci. - odeszła od nas, udając się do Sky.
Spojrzałem na Cole'a czekając na następne karcące mnie słowa. Czarnowłosy położył mi dłoń na ramieniu i westchnął.
Cole- Nie wiem co czujesz, ale wierzę, że jest to dla Ciebie ciężkie. Zapisz się do psychologa i po prostu skorzystaj z pomocy kogoś innego niż twoja żona. Patrząc na was, ona nie wydaje się tak zmęczona jak ty, ale z tego co zauważyłem kobiety ogólnie są bardzo silne w takich momentach.
Kai- Moja siostra ma bardzo głęboką depresję, więc chyba nie każda.. To też jest powód przez który wszystko spadło na Sky. Po prostu mam problem z pogodzeniem się ze śmiercią córki, a dodatkowo martwię się o moją młodsza siostrę.. Czuję się cholernie bezsilnie.

Wieczorem

Oczami Celeste

Rodzice wyszli na kręgle wraz z pozostałą częścią drużyny. Nathan nocuje u Cameron'a, więc mam wieczór dla siebie. Postanowiłam pójść do kuchni zrobić sobie tosty. Schodząc po skrzypiących schodach poczułam się jak w horrorze. Chyba odpuszczę sobie kolację. W pośpiechu wróciłam do mojego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Służba niestety już zakończyła swoją pracę, nawet Alfred pewnie już śpi. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Na ekranie wyświetlił się napis "Nieznane". Może serio jestem w horrorze..postanowiłam jednak nie wpadać w paranoję i odebrać.
Celeste- Halo? - odezwałam się pierwsza.

Następnego dnia, popołudniu

Oczami Elizy

Przez to, że Sabrina ma pracę, spędzam czas z tą bandą doktorów Watsonów, a nawet nie wiedzą, że pod nosem mają takiego Sherlocka jak ja. Pomogłabym im, ale za bardzo lubię patrzeć jak się męczą. Ciągle próbują znaleźć kogoś z rodziny, bo okazało się, że w bazie danych do której udało mi się dostać nie było żadnych informacji o Shawn'ie. Tak jakby gościa wymazali z całego systemu. Co jest niewiarygodne. Chyba że..oni sobie go wymyślili i szukają osoby, która nigdy nie istniała! To bezsensu...ale nawet, jeśli to ich wyimaginowana postać to bez różnicy, bo w dalszym ciągu nie mam co robić, a tu chociaż czasem robi się ciekawie przez te ich sprzeczki.
Celeste- Vanessa do mnie wczoraj wieczorem dzwoniła i powiedziała, żebyśmy grzebać w nieswoich sprawach, bo i tak nie znajdziemy tej osoby.
Lili- Czyli nasza pani prezydent jednak nie jest tak zupełnie czysta..
George- Ja bym się bardziej zmartwił tym, skąd ona wie o tym, że kogoś szukamy, skoro nawet my nie wiemy.
Hugo- Nie. Można to wykorzystać właśnie! - krzyknął podekscytowany - George dobrze powiedział.
George- No no słyszeliście? Dobrze powiedziałem - stwierdził dumnie - a właściwie to co dobrze powiedziałem? - skierował pytanie do Hugo.
Hugo- Vanessa wie kogo szukamy, a my nie. Czyli po prostu, źle celowaliśmy. Trzeba było od razu jej zapytać.
Lili- Jakoś nie czaję o co ci chodzi, albo twój plan jest najzwyczajniej w świecie debilny.
Hugo- A co z nim nie tak?
Xian- Chcesz iść do Vanessy i zapytać jej o rodzinę jej ex..żebyśmy my mogli się cofnąć w czasie i zniszczyć jej plany, bo po telefonie jaki wykonała do Celeste możemy wnioskować, że ona też dorzuciła swoje trzy grosze do planu Shawn'a...Tak, to serio głupi plan.
Diana- Właśnie, że nie. Tylko trzeba dobrze to przemyśleć. Tak, aby ona sama nam to powiedziała.

W bazie Vanessy, 4 stycznia 2035, 3:24

Oczami George'a

Po cichutku, pomalutku, raczkuje w szybie wentylacyjnym. Czuje się jak jakiś super tajny agent.
Lena- George troszkę szybciej. O 5 ochrona się obudzi, a my nawet w połowie drogi nie jesteśmy.
George- Staram się, uwierz mi na słowo - odpowiedziałem mojej partnerce.
Wyjąłem kratkę wentylacyjną i spojrzałem na Lenę.
George- Poradzisz sobie?

Cdn

Ostatnio nie miałam kompletnie czasu na pisanie, ale chcę, aby ta książka została tak samo doceniona jak Zielona Miłość, więc przyłożę się. Tak, to moje postanowienie.

Pytanie:

1. Która perspektywa wam się podobała i kogo chcecie zobaczyć w następnym rozdziale?

Do następnegoo

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top