8. Wesołych świąt Elizo.
24 grudnia
Oczami George'a
Nakryłem do stołu i wraz z ojcem oraz Tyler'em ustawiliśmy na nim wcześniej przygotowane potrawy.
Jay- Tyler pójdziesz po Nyę?
Tyler- Jasne - odłożył ostatnie naczynie na stół i bez pośpiechu poszedł po moją mamę.
Jay- Stresujesz się? - zerknął w moją stronę.
George- Troszkę, ale mam nadzieję, że chociaż tym razem na mój widok nie zacznie płakać..Chciałbym w końcu odzyskać mamę - stwierdziłem.
Jay- Chodź do mnie - wyciągnął do mnie ręce, aby mnie przytulić, bez dłuższego namysłu wtuliłem się w ramiona ojca. - Nie straciłeś jej i nie myśl, że teraz ją odzyskujesz. Mama dalej Cię bardzo kocha, takim samym uczuciem darzyła twoje pozostałe rodzeństwo. Współczuję ci, że to na tobie się skumulowało całe nieszczęście, bo na to nie zasłużyłeś.
George- Po prostu to boli. Tęsknię za nią, a mieszka ze mną pod jednym dachem..
Jay- Wiem, że to dla Ciebie trudne.. tak samo cieszę się, że połowicznie zdradziłem twoją matkę i masz jeszcze ostatecznie Tyler'a - zażartował co spowodowało powstanie mojego delikatnego uśmiechu. Cieszę się, że tata się nie poddał i dalej jest sobą. - Dobra, bierzemy się w garść. W święta nie możemy się tak dołować. Wigilia i Boże Narodzenie jest od płaczu spowodowanego przez kłótnie, a nie jakieś problemy - prychnął żartobliwie, aby po chwili pójść otworzyć drzwi natrętnemu pukaczowi. Pukacze są najgorsi. Ciągle im tylko to pukani i pukanie siedzi w głowie. Do salonu weszła ciocia Lucy z wujkiem Lloyd'em oraz Celeste i Nathan'em. Przywitaliśmy się i usiedliśmy na kanapie, aby jeszcze zaczekać na moją mamę i Tyler'a. Po niedługim czasie ujrzałem mamę. Była ubrana w przepiękną czerwoną suknię sięgającą do ziemi, jej szyję zdobił naszyjnik z białych pereł, na nadgarstku delikatnie połyskiwała jej ukochana bransoletka, a usta zostały podkreślone czerwoną szminką.
Blood- Wyglądasz przepięknie Nya - powiedziała nie odrywając oczu od mojej mamy.
Nya- Dziękuję, chciałam chociaż dziś wyglądać.. - urwała i lekko przygryzła wargę. - Może usiądziemy do stołu?
Gdy miałem zająć swoje miejsce Tyler lekko mnie szturchnął.
Tyler- Przesadziłem wybierając jej tę sukienkę? - zapytał niepewnie, na co z uśmiechem pokręciłem głową i spojrzałem na mamę.
George- Jest idealna.
Rozmowy przy kolacji Wigilijnej nie miały końca. Padała masa żartów oraz opowiastek. Czułem się świetnie. Rodzice chyba także poczuli się o wiele lepiej, a przynajmniej tak wyglądali. Widok uśmiechniętej mamy był najmilszym wspomnieniem, które na pewno zapamiętam na długo.
Oczami Cole'a
Spojrzałem na Bliss, która usiadła obok mnie. Pomyślałem, że lepiej będzie później skomplementować jej wygląd, zważając, że przy stole siedzi również mój syn, który nie przepada za nią. Zaczęliśmy jeść, a podczas kolacji Bliss starała się lekko nawiązać kontakt z Xian'em. Bardzo jej zależy na dobrych relacjach z moim synem, co mnie nie dziwi. Chciałbym tak samo mocno jak ona, abyśmy zostali szczęśliwą rodziną, na którą każde z nas zasługuje. Bliss straciła córkę, Xian musiał wybierać między mną, a Angeliką, co było z pewnością jedną z najtrudniejszych decyzji w jego życiu. Ulżyło mi, gdy wybrał, że to właśnie ze mną zamieszka, a nie z matką. Pomimo tej lekkiej satysfakcji z wygranej, to współczuję Angelice.
Xian- Przestań udawać, że chcesz być szczęśliwą rodziną! - jednym ruchem ręki strącił zastawę ze stołu, przez co do moich uszu dotarł charakterystyczny dźwięk tłuczonego szkła.
Bliss- Daj mi szanse.. - poprosiła.
Xian- Ta rodzina nigdy nie była szczęśliwa, nie jest i nigdy nie będzie! Podobno jesteś inteligenta, a dalej tego nie rozumiesz głupia krowo! - wrzasnął i szybko uciekł do swojego pokoju.
Zamurowało mnie. Nie wiedziałem co właśnie się stało, ani tym bardziej co mam powiedzieć.
Bliss- Idź do niego - położyła mi dłoń na ramieniu. - On cię teraz potrzebuje, a ja niepotrzebnie przyszłam. Pojadę do siostry, może jeszcze załapię się na kolację. - posłała mi ciepły uśmiech, dodając mi otuchy.
Cole- Dziękuję - przytuliłem ją.
Bliss- Nie masz za co.
Cole- Zadzwonię po taxi dla Ciebie.
Bliss- Jestem duża, poradzę sobie. Idź już do syna.
Kobieta zabrała swoje rzeczy i wyszła, a ja udałem się pod drzwi do pokoju Xian'a. Delikatnie zapukałem, aby bardziej nie drażnić mojego syna. Gdy w końcu usłyszałem, że zgodził się, abym wszedł, poczułem jak opada we mnie poziom stresu.
Cole- Możemy spędzić te święta chociaż we dwóch? - spytałem cicho.
Xian spojrzał na mnie i kiwnął głową lekko uśmiechając się przez łzy. Urządziliśmy sobie na poprawę humorów maraton filmowy z resztkami po kolacji. Czas nam upływał coraz szybciej, a z minuty na minutę czułem jak Xian robi się coraz radośniejszy. Postanowiłem nie naciskać na mojego jedynego syna, chciałem aby w końcu sam z siebie zaakceptował moją nową partnerkę. Co oznacza, że na weselne dzwony jeszcze muszę zaczekać. Pomimo tego najbardziej cieszy mnie to, że już nie jestem sam i mam przy sobie kogoś kto mnie kocha z wzajemnością 0 mojego syna.
Oczami Elizy
Sabrina zaprosiła mnie do siebie na kolację Wigilijną. Chcąc, nie chcąc i tak nie mam zbyt dużego wyboru, a z blondynką naprawdę bardzo miło mi upływa czas. Nawet z dala od domu i ze świadomością, że tu utknęłam. Dzięki tej energicznej i najkochańszej istocie jaką poznałam w całym moim życiu, przestałam nawet się zamartwiać brakiem szans na powrót. Sabrina powoli wtajemnicza mnie w tutejszy świat, opowiada mi między innymi o kulturze, polityce, sztuce i oczywiście o świętach, które będą głównym tematem na ustach całego świata przez najbliższe trzy dni. Dziewczyna zapoznała mnie z świątecznymi zwyczajami w jej rodzinie. Moimi ulubionymi tradycjami, które bym chciała przy najbliższej okazji wprowadzić do mojej rodziny to ubieranie świątecznego drzewka, wspólne gotowanie oraz pocałunek pod jemiołą, to wyjątkowo bardzo mi się spodobało. Dwie z tych trzech tradycji już doświadczyłam, ale i tak najbardziej czekam na szanse pocałunku pod jemiołą. Nie chcę stać pod nią jak desperatka i żeby byle kto mnie pocałował. Czekam na pocałunek z konkretną osobą.
?- Sabrinko! Dziecko chodź ucałuj swoją starą ciotkę - krzyknęła radośnie przekraczając próg wejściowych drzwi nad którą wisiała jemioła. - No nie każ mi czekać - zażartowała
Sabrina- Już idę ciociu - odparła z wielkim uśmiechem idąc w stronę starszej kobiety, aby ucałować jej pomarszczony policzek. - Jak ci minęła podróż? - dopytała
Ciotka- A bardzo dobrze, lecz ciutkę za długo - wybuchła donośnym śmiechem. - O a cóż to za panienka - spojrzała na mnie. - To twoja dziewczyna Sabrinko?
Sabrina- Tak ciociu - odpowiedziała szybko, wyprzedzając moje słowa.
Ciotka- Wspaniale! Niech no ja się ci przyjrzę! - podeszła do mnie, aby dokładnie obejrzeć mnie z każdej strony. - A skąd jesteś kruszynko? Masz przepiękną cerę, a te włosy..niesamowite! Musicie mi koniecznie opowiedzieć jak się poznałyście! Wolę Ciebie niż tę jej poprzednią dziewczynę, jak jej było? A nie ważne, najważniejsze, że teraz ma Ciebie. Trzymam za was kciukasy kochaniutkie i czekam na zaproszenie ślubne dla starej ciotki! - mówiła prawie tak szybko jak Sabrina przy naszym pierwszym spotkaniu, chyba u nich to genetyczne. Ta energia w nich mnie zadziwia. - Dobrze moje zakochane gołąbeczki lecę pomóc mamie Sabriny, a wy sobie dalej ćwierkajcie! Adiós! - udała się żwawym krokiem do kuchni.
Jeszcze chwilę stałam w osłupieniu próbując przeanalizować daną sytuację. Poczułam jak delikatnie na moim nadgarstku zaciska się dłoń Sabriny, aby lekko mnie pociągną w kierunku wyjścia. Dziewczyna zatrzymała się w drzwiach.
Sabrina- Wesołych świąt Elizo.
Spojrzałam do góry i ujrzałam jemiołę. Wróciłam wzrokiem na twarz blondynki, która przybliżyła się i pocałowała mnie, a ja tylko przymknęłam oczy i oddałam pocałunek czerpiąc satysfakcję z każdej sekundy.
Cdn
Jest i następny rozdział, trochę świąteczny i kompletnie nie wpasowany do danej pory roku (lato). Staram się jak mogę, aby dodawać rozdziały możliwie szybko. Nie mogę doczekać się końca tej książki i zamknięcia całej trylogii.
Pytanie:
1. Która perspektywa wydawała wam się najbardziej świąteczna i która wam się podobała najbardziej?
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top