7. Z wielką rozkoszą

Kilka dni później (13 grudnia 2034)

Oczami Elizy

Siedzę w domu Garmadonów z "rebelią", a przynajmniej z tymi którzy zostali i szukam w internecie jakiś informacji o Shawn'nie, gdzie mieszkał, kim był, co robił, skąd pochodzi i tym podobne. Celeste bardzo zależy na tych informacjach i prosiła o to, po tym jak Sabrina mnie sprzedała, że znam komputery i internet jak własną kieszeń. Nie wiem jak wyglądała ich rozmowa. Jednie streścili mi, że Sabrina słyszała ich rozmowę jak była w pracy, a później zaproponowała pomoc.
Sabrina- Jak ci idzie? - przytuliła mnie i postawiła na stole papierowy kubek z logo starbucks'a. W całym pomieszczeniu zaczęła unosić się woń kakao. - Wpadłam po drodze po twoje ulubione kakao - powiadomiła mnie z wielkim uśmiechem, który był jeszcze lepiej widoczny przez czerwoną szminkę na jej ustach. Ładnie wygląda..
Eliza- Już kończę. Niestety nie dowiedziałam się zbyt wiele - odpowiedziałam, sięgając po mój napój, aby chwilę później upić łyk.
Sabrina- To super, a po mojej pracy pójdziemy do nowej naleśnikarni - krzyknęła radośnie.
George- Sabrina - zakasłał, próbując zwrócić uwagę blondynki na siebie.
Sabrina- Już idę, wybaczcie, ale na normalnie spędzamy razem całe dnie i ciężko mi się z nią rozstać - przytuliła mnie. - Widzimy się po 17 - poczochrała moje czarne włosy.
Dotarło do mnie, że chyba bardzo polubiłam się w ludzkiej formie. Czarne włosy, ciemne oczy, jasna kremowa karnacja bez żadnych plam pełnych algorytmów...to na prawdę wygląda dobrze.
Patrzyłam jak Sabrina opuszcza pomieszczenie..chciałabym, aby została ze mną.. Właśnie!
Eliza- Sabrina mogłaby się przydać w rebelii - spojrzałam na Celeste. - Jest bardzo inteligentna i zwinna.. - wymyśliłam na poczekaniu.
Celeste- Może zostać przecież nie mówiliśmy, że nie.
Sabrina- Mam niestety swoje obowiązki, więc nie mogę dołączyć, ale na pewno będę pomagać w wolnych chwilach - uśmiechnęła się i po chwili wyszła.
Lili- Eliza musimy się tylko cofnąć w czasie i nic więcej. Wydaje mi się, że nie potrzebujemy więcej osób - stwierdziła. - Jakby nie patrzeć jest nas sześcioro, a nie wiemy ile Thomasowi udałoby się przenieść w czasie
Thomas- Nie ma potrzeby teleportować tyle osób, ale rąk do pomocy nigdy za wiele. Szczególnie, że musimy jeszcze daną osobę znaleźć. Odbiegając od tematu myślę, że Sabrina już podjęła decyzję, więc nie ma sensu rozwodzić się nad tym tematem.
Hugo- Thomas ma rację - Dark przerwał mu zanim zdążył dokończyć myśl.
Thomas- Ja zawsze mam rację mordko - wtrącił na co dostał piorunujące spojrzenie w odpowiedzi od Hugo.
Hugo- Potrzebujemy więcej osób, tak samo jak za czasów rebelii. Im więcej ludzi tym szybciej uda nam się wszystko naprawić.
Eliza- W tym wszystkim jest jeden problem - przerwałam ich dyskusję zerkając na komputer.
George- Co masz na myśli? - dopytywał rudowłosy.
Eliza- Potrzebuję hasła do jednej bazy danych. Będzie szybciej, bo bez tego, dostanie się do zatajonych informacji o rodzinie prezydenckiej zajmie mi... - zaczęłam kalkulować w głowie - Jakieś trzy miesiące. Nie da się tego szybciej zrobić.
Celeste- Wiesz kto może znać to hasło?
Eliza- Domyślam się, że ktoś kto jest blisko prezydenta, albo sam prezydent.
George- Raczej nie wyjawi nam go z własnej woli - stwierdził siadając na kanapie i wzdychając. - Znowu jesteśmy w kropce.
Lili- Czemu 3 miesiące?
Wszyscy spojrzeli na szatynkę.
Lili- No co? Jestem ciekawa jak to wyliczyła - wzruszyła ramionami.
Eliza- Tyle zajmie programowi odgadnięcie 35-cyfrowego kodu. Dodatkowe zabezpieczenia go spowalniają, dlatego 3 miesiące.
Celeste- Nie mamy czasu. Musimy wyciągnąć ten kod od Graham'a
Hugo- Kogo?
Celeste- Mama często jest zapraszana na eventy gdzie była właśnie Vanessa z jej asystentem. Mam przeczucie, że on coś będzie wiedział.
Thomas- Zawsze to jest jakiś trop.
George- Czuję się teraz trochę jakbyśmy byli przed super ważną misją - wyznał wstając, jakby dostał zastrzyk energii.
Lili- Bo tak jest - przewróciła oczami.
Celeste- Musimy przemyśleć jak zbliżyć się do niego wzbudzając na tyle zaufanie, że powie nam super ważny kod..Co ja gadam to nie jest możliwe!
Eliza- Jest możliwe - spojrzenia wszystkich w pokoju wbiły się we mnie, a ja zaczęłam kontynuować - i wiem kto nam się przyda do tego.

Tydzień później podczas Eventu przed świątecznego

Oczami Sabriny

Dostrzegłam mężczyznę, którego szukałam od około pół godziny, średni wzrost, ciemne oczy, czarne włosy lekko pocieniowane, nie za długie, ani nie za krótkie i dość niechlujnie ułożone na żel. Chyba nie potrafi tego robić..albo jego fryzjer nie dotarł i pierwszy raz sam musiał ułożyć swoje własne włosy. Stałam od niego lekko oddalona, na tyle, aby mieć go na oku i aby on mnie mógł zauważyć. Wyprostowałam się jeszcze troszkę bardziej, poprawiłam lekko moją czerwoną suknię i zaczęłam wolno chodzić, aby być w zasięgu wzorku pana Graham'a. Co chwilę zerkałam na niego uwodzicielsko, mając nadzieję, że zachęcę go do podejścia. Ku mojemu zdziwieniu, mężczyzna podszedł do mnie. Poprawiłam kosmyk moich pofalowanych włosów, który zasłonił mi widok i uśmiechnęłam się delikatnie. Błagam niech te resztki mojego seksapilu go chociaż trochę uwiodą.
Graham- Witam, czy zechciałaby pani Mikołaj ze mną zatańczyć? - lekko wysunął rękę w moim kierunku. Jaka Pani Mikołaj? Może to przez ten okres przed świąteczny i moją czerwoną kreację..Sprytne. Uśmiechnęłam się do mężczyzny.
Sabrina- Z wielką rozkoszą - odparłam podając mu dłoń.
Mężczyzna wyprowadził mnie na parkiet, gdzie tańczyły pozostałe pary. Graham przyłożył dłonie do mojej talii, a ja delikatnie ułożyłam ręce na jego barkach. Zaczęliśmy tańczyć i rozmawiać, zupełnie nie wiedziałam jak mam wyciągnąć od niego ten super tajny kod. Liczyłam także na to, abym nie została zmuszona do ostateczności.
Graham- Piękna suknia, taka świąteczna - posłał mi szarmancki uśmiech zsuwając swoją lewą dłoń lekko niżej.
Poczułam lekkie zażenowanie i irytację daną sytuacją, ale postanowiłam dążyć do celu.
Sabrina- Dziękuję - odpowiedziałam również z uśmiechem. - Jest pan bardzo blisko z panią prezydent Vanessą i jest coś pomiędzy wami..mam rację?
Graham- Nie powiedziałbym, aby było to coś opartego o uczucia - spoważniał. - To tylko praca - dodał.
Sabrina- Praca?
Graham- Jestem asystentem Vanessy i tylko tę rolę pełnię. Nie chciałbym skończyć jak Sprouse.
Sabrina- Shawn był niezrównoważony..chciał dążyć tylko do jednego..
Graham- Do unicestwienia mistrzów żywiołów. Każdy o tym wie.
Sabrina- A pan jakie ma poglądy?
Graham- To też są ludzie - odpowiedział bez większego namysłu, jakby był pewien tego co mówi. Pierwszy raz spotykam się z jakąś ważniejszą osobą, która traktuje mistrzów żywiołów nie jak gatunek do wytępienia, lecz jako ludzi.
Sabrina- A co na to Vanessa?
Mężczyzna nie odpowiedział. Chyba za daleko się posunęłam, ale i tak dużo informacji na jego temat udało mi się wyciągnąć. Z końcem utworu postanowiłam użyć mocy. Rozkochałam w sobie mężczyznę, dzięki czemu stracił własny rozum i zrobił to co chciałam. Wyszedł ze mną na zewnątrz gdzie podał mi kod, którego potrzebowała Eliza. Zapisałam go na serwetce po czym pocałowałam czarnowłosego w policzek co spowodowało, że zapomniał zupełnie o danej sytuacji, a ja opuściłam posiadłość. Przed bramą czekał na mnie samochód w którym miejsce kierowcy zajmowała Lili. Wsiadłam do pojazdu zdejmując szpilki.
Lili- I jak? - zapytała obserwując mnie i odpalając silnik samochodu.
Sabrina- Jak na 100% lesbijkę to świetnie potrafię podrywać facetów - zażartowałam dając do zrozumienia dziewczynie, że misja jest zakończona sukcesem.

Cdn

Hej, naszło mnie więcej weny i postaram się przez wakacje zakończyć tę książkę, co za tym idzie całą serię zielonej miłości. Rozdziały będę starała się dodawać minimum raz na tydzień. Z uwagi na to, że pisanie zajmuje mi teraz więcej czasu maksymalnie  w tygodniu obstawiam, że mogą się pokazać nawet dwa rozdziały.

Pytanie:

1. Chcecie więcej takich mniej ważnych sytuacji (np pominęłam scenę jak Sabrina zaproponowała pomoc Elizy)?
A) JASNE, ŻE TAK!
B) Nie rób siary i skup się na akcji

Do następnego rozdziału

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top