3. Nic nie powiesz?
Następnego dnia (9 Listopada 2034)
Oczami George'a
Wstałem i odbyłem poranną toaletę, aby móc zająć się śniadaniem dla mnie i mojej rodziny. Od śmierci Fred'a nie mogłem znaleźć własnego miejsca, jednakże jak na tak ogromną stratę szybko sobie poradziłem z samotnością, która towarzyszyła mi w każdej sekundzie bez mojego brata. Dzięki mojemu rodzeństwu i przyjaciołom udało mi się dojść do siebie. Niestety śmierć znowu przyszła w szeregi mojej rodziny, aby pozbawić mnie kolejnego rodzeństwa. Ciężko mi ze świadomością, że z szóstki zostałem tylko ja i Tyler.
Zszedłem po schodach i zająłem się szykowaniem śniadania. Zrobiłem naleśniki i nakryłem do stołu dla mnie, Tyler'a oraz taty.
Thomas- Drzwi mieliście otwarte, więc postanowiłem wejść - podszedł do mnie, aby się przywitać. - Hej, jak się trzymasz? - podał mi rękę, a po chwili przytulił.
George- Na pewno lepiej niż moja mama.. - spojrzałem na talerz z specjalnie naszykowanym śniadaniem dla niej.
Thomas- Co z nią?
George- Nie je, nie wychodzi z pokoju, unika mnie i Tyler'a. Tata mówił, że nawet z nim nie chcę rozmawiać, a gdy próbuję zapytać jej co się dzieje to wpada w histerię. Potrafi całymi nocami płakać. Podejrzewamy, że miała początki depresji już po śmierci Fred'a i Cece, a brak Jasony i Jordan'a tylko to pogorszyło. Nie jesteśmy w stanie jej pomóc...nie chcę także i jej stracić - spojrzałem na Thomas'a, który wyglądał jakby nie wierzył w to co mówię.
Thomas- Może warto zgłosić ją do psychologa? Nie dajcie jej zamknąć się zupełnie, bo nie będzie odwrotu - powiedział zmartwiony.
George- To nie ode mnie zależy. Próbowałem namówić mamę na wizytę u psychologa, ale ona nie chciała. Wydaję mi się Thomas, że już jest na to za późno - wziąłem tacę na której znajdowało się śniadanie dla mamy i zaniosłem ją pod pokój rodziców. Delikatnie zapukałem, a gdy drzwi się uchyliły zobaczyłem twarz mojego taty.
Jay- Zaraz zejdę do was chłopcy, tylko zajmę się mamą, dobrze? - uśmiechnął się, ale jego podkrążone ze zmęczenia oczy nie wyrażały pozytywnych emocji. Czyli już nie tylko o mamę będę się martwić..
Oczami Thomas'a
George po pięciu minutach wrócił do kuchni.
George- Tata cały swój czas poświęca mamie i teraz sam chyba się tym wszystkim męczy. W skrócie ująłbym to "dom depresji". Jeszcze rok temu pełen energii, hałasu i miłości, a teraz ta cisza boli aż w uszy! - rzucił ścierką, którą wcześniej miał przywieszoną przez ramię. Usiadł na krześle i zasłonił twarz dłońmi. - Ja już nie wiem co mam robić, martwię się o rodziców. Jestem z Tyler'em w tym sam!
Thomas- Jeżeli nie chcą skorzystać na razie z twojej pomocy to jedyne co możesz to nie poddawać się i próbować cały czas namawiać ich do chociaż rozmowy z psychologiem.
Pół godziny później, w domu Dark'a
Oczami Wiktora
Thomas wrócił do domu jakieś 6 minut temu. Widziałem po nim, że jest jednocześnie zły, a zarazem smutny. Wziąłem wcześniej przygotowane dwa kubki gorącej czekolady i poszedłem za nim. Zapukałem do jego pokoju.
Thomas- Kto tam?
Wiktor- Mam gorącą czekoladę - odpowiedziałem.
Thomas otworzył mi drzwi z lekkim uśmiechem.
Thomas- Dzięki tato - wziął ode mnie jeden z kubków i usiadł na łóżku.
Wiktor- To o co chodzi? Widziałem, że nie jesteś w najlepszym humorze - usiadłem na fotelu.
Thomas- Rozmawiałem dziś z George'em i martwię się o niego..
Wiktor- Domyślam się, ale chyba nie tylko to cię męczy. Nie byłbyś taki bierny, gdybyś się martwił o kogoś. Przynajmniej wcześniej nie było z tym problemu, z tego co kojarzę.
Chłopak zaczął milczeć i patrzeć na kubek, który trzymał w dłoniach. Układał sobie myśli, więc w ciszy czekałem, aż odezwie się jako pierwszy. Powoli upijając swój napój. Wolałem nie naciskać na syna, bo nie wiele bym wtedy pomógł.
Thomas- Straciłem szansę na naprawienie wielu błędów - odezwał się. - Niby pogodziłem się z tym, ale dalej mam przeczucie, że mogłem dać z siebie więcej. Dlatego też nie chcę się poddawać, ale nie wiem co robić. Nie byłem na to przygotowany. Nie wiem czy rozumiesz..
Wiktor- Chyba rozumiem. Nie wszystko musi się opierać na Tobie Thommy. Daj innym sobie pomóc. Masz świetnych przyjaciół, którym wystarczy powiedzieć słowo i już stoją za tobą murem. Wykorzystaj to co masz, a nie to co przewidujesz, bo przyszłość jest największą z nieprzewidywalnych - uśmiechnąłem się do chłopaka. - Więc czas po prostu zmienić taktykę i z "dam radę" na "damy radę". Zbierz sobie ekipę i zróbcie burzę mózgów, na pewno coś wymyślicie - wstałem upijając kilka łyków czekolady.
Thomas- Dzięki tato - wstał i przytulił mnie.
Oczami Thomas'a
Tata okazał się jak zwykle niezastąpiony i dzięki niemu wiem od czego zacznę. Wysłałem wiadomość na messengerze do Celeste, Kurt'a, Lili, Xian'a i George'a. Po dłużej negocjacji udało nam się umówić. Mamy się spotkać u Celeste około godziny 19, co oznacza, że mam dość sporo czasu na przemyślenie tego co chcę im dokładnie powiedzieć.
18:50
Oczami Celeste
Trochę nabroiłam, za 10 minut mamy się spotkać, a ja dalej nie radzę sobie z tą kosmitką. Spojrzałam na szczupłą dziewczynę, jej skóra była jasna w plamy pełne błękitnych algorytmów. Miała ich najwięcej na rękach, a największa znajdowała się na lewym policzku, sięgając aż do szyi. Migające rządki zer i jedynek, zmieniały się co kilka sekund, było to bardzo hipnotyzujące. Jej włosy są błękitne, a tęczówki w odcieniach złota, ma na sobie srebrne spodnie i tego samego koloru koszulę. Wygląda kosmicznie. Najgorsze, że od dwóch godzin staram się otworzyć ten sam portal i odesłać ją z powrotem, ale nie ważne ile się wysilę, bo i tak nie ma żadnych rezultatów.
Celeste- Nie mogę wytworzyć portalu - spojrzałam na kosmitkę, która tylko na mnie patrzyła. - Nic nie powiesz? - zapytałam zażenowana, ale mogłam się domyślić, że nie odpowie. - Skoro tu zostaniesz to przyda ci się kamuflaż, a potem pomyślimy jak cie odesłać - wzięłam do reki moje kosmetyki i usiadłam obok niej. - Mogę? - przysunęłam do jej policzka palec z wcześniej wyciśniętą porcją fluidu. - W sumie i tak pewnie nic nie powiesz - zaczęłam zakrywać podkładem jej algorytmy na twarzy, szyi i rękach.
Delikatnie podkreśliłam jej oczy i umalowałam usta różową pomadką. Pomogłam włożyć soczewki, aby zmienić kolor jej oczu i dałam jej fioletową koszulę oraz czarne spodnie.
Celeste- Idź do łazienki i przebierz się, proszę - powiedziałam to, pokazując drogę do łazienki.
Kosmitka ku mojemu zaskoczeniu zrozumiała o co ją poprosiłam i poszła w wskazanym kierunku. Wracając do pokoju wpadłam na Thomas'a.
Celeste- O Thomas! Jesteś przed czasem, co tu robisz przed czasem? - ze stresu zaczęłam się powtarzać.
Thomas- Przed czasem? Jest już 20 po. Wszystko okej?
Celeste- Jasne, a co miało by być nie okej? Wszystko jest świetnie! - pogarszam całą sytuację. On już wie, że nie jest dobrze i coś zrobiłam..
Cdn
Hejka, trochę zaniedbałam książki. Podobnie mam niestety ze szkołą. Z "okazji" strajku postanowiłam napisać kilka rozdziałów, albo chociaż jeden. Wiem, że nie przyjemnie czyta się książki, które są tak nieregularnie pisane, ale niestety nie mam na to większego wpływu.
Pytanko:
1. Chcecie jakąś romantyczną scenę? Jeśli tak, piszcie której pary.
2. Za którymi postaciami tęsknicie? Piszcie, których chcecie więcej :D
Do następnego rozdziału
Rozdział udostępniony: 16 kwietnia 2019
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top