2. Nie tylko ty chcesz odzyskać przyjaciół
Chwilę przed utratą przytomności Thomas'a
Oczami Lili
Uderzyłam lampą w głowę Thom'a. Stracił przytomność. Było mi źle, że się na to zgodziłam, ale nie miałam wyboru. Po dłuższej chwili byłam w stanie odwrócić wzrok od mojego chłopaka, który leżał z mojej winy na podłodze. Spojrzałam na Shawn'a. Widziałam, że jest zdezorientowany
Shawn- Tamten co ten..co..wyglądał jak ja! - wskazał na przeciw siebie.
Prześledziłam uważnie wyznaczony kierunek i dostrzegłam Shawn'a, leżał na podłodze z przestrzeloną klatką piersiową. Był martwy. Wróciłam wzrokiem na sylwetkę Shawn'a, który strzelił do prezydenta, a po chwili w jego żonę. Stałam bez ruchu, patrząc na trzy martwe ciała. To działo się zbyt szybko. Czwarty strzał. Kula lecąca w moją stronę zwolniła, aż zatrzymała się całkowicie.
Shawn- Kim jesteś? - wymierzył we mnie pistoletem po raz drugi. - Gadaj jak to zrobiłaś!
Lili- Ja...Ja..
Shawn- Czemu tam byłem ja, kim był ten czarnowłosy, którego uderzyłaś lampą?
Zbyt wiele pytań, a jeszcze więcej odpowiedzi. Mój umysł pod presją, nie potrafił poradzić sobie z daną sytuacją. Myśl za myślą. Nadal nic. Stres rósł. Serce przyspieszało. Oddech robił się cięższy. Wzrok drętwiał. Nagle wszystko zmieniało się w pył i zaczynało wirować na około mnie. Nastała ciemność.
Nie rozumiałam co się stało. Jak do tego doszło. Planowaliśmy obronić prezydenta. Zawiodłam zaufanie mojego chłopaka. Zniszczyłam wszystko. Tyle czasu potrzebowaliśmy, żeby dotrzeć do tego ważnego momentu, w którym mieliśmy uratować życia naszych przyjaciół. Szansa przepadła..
Poczułam jak promienie słoneczne padają na moją twarz. Lekko uchyliłam powieki i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Byłam w pokoju Thomas'a. Podniosłam się z podłogi. Pierwsza myśl powinna brzmieć "Co ja tu robię?", lecz u mnie było inaczej. Ciągle w głowie zadawałam sobie pytanie "Gdzie Thomas?". Słyszałam je na okrągło bezustannie.
Thomas- Jesteś cała? - poczułam dłoń na ramieniu.
Lili- Tommy - rzuciłam się w jego ramiona.
Thomas- Uznam to za "tak" - przytulił mnie mocno. - Zawiodłem. Myślałem, że to ja dam radę uratować wszystkich.
Nie wyznałam my prawdy, wtuliłam się w niego i nastała cisza.
Chciałam dać sobie czasu, nie potrafiłam wyznać mu prawdy od razu.
Wieczorem, teraźniejszość
Oczami Thomas'a
Musiałem się pogodzić z niepowodzeniem mojej misji. Pomimo wiary w siebie, potrafiłem też przygotować się na swoją porażkę. Jestem świetny, lecz też popełniam błędy jak każdy człowiek. Żałuję tylko, że zawiodłem moich zarówno zmarłych jak i żywych przyjaciół. Sądzę, że nie mogę się poddać i muszę kontynuować ciąg podróżowania w czasie. Moim aktualnym problemem jest brak osoby z którą mógłbym cofnąć się w czasie. Moje poprzednie wcielenia miały to szczęście jakim był żywy Shawn.
Lili- Nie myśl już o tym, to nie twoja wina. - przytuliła mnie
Thomas- Nie chcę się poddawać. Zawsze jest jakieś wyjście. - posłałem jej ciepły uśmiech i pogłaskałem ją po policzku. - Nie powinnaś tracić wiary. Zobaczysz, że jeszcze wszyscy będziemy razem.
Do moich uszu dotarł dźwięk jakim było pukanie do drzwi.
Lili- Może to twoi rodzice. - szepnęła
Dotarło do mnie. Nie widziałem ich od bardzo dawna. Nawet gdybym chciał policzyć ile zajęła nam nasza misja to i tak było to awykonalne, ze względu na ciągłe skoki w czasie o kilka minut, a nawet do kilkudziesięciu lat.
Podniosłem się z łóżka i ruszyłem otworzyć drzwi. Ujrzałem te blond włosy i błyszczące z radości różowe oczy *szczęśliwa*.
Thomas- Celeste! - przytuliłem ją mocno do siebie.
Celeste- Ojej, już za mną tęsknisz? Widzieliśmy się rano. - zaśmiała się i uścisnęła mnie.
Czyli czas się tu zatrzymał, tak mówił mi Thomas z przyszłości, ale nie potrafiłem tego przyjąć do świadomości.
Celeste- Wiem, że prosiłeś, abym przyszła dopiero jutro, ale potrzebuje pożyczyć od Ciebie proszku dusz.
Thomas- Przecież twoja mama go robi, ja dostaje tylko swoją działkę.
Celeste- Oddam! Obiecuję. Tylko to bardzo ważne. - tęczówki blondynki zrobiły się zielone *kłamie*. Coś mi tu nie pasuje.
Thomas- Lili zostawisz nas samych? Proszę. - spojrzałem na moją dziewczynę, a ona kiwnęła głową i wyszła. Zamknąłem drzwi do pokoju. - Planujesz się upić mam rację?
Oczy Celeste przeszła czarna *boi się* smuga, po czym znów zmieniły kolor w jasny odcień zieleni. Mam ją. Za dobrze znam tę dziewczynę. Ona czyta w myślach za pomocą żywiołu bursztynu, a ja dzięki mojej obserwacji i domysłów. Jestem genialny.
Celeste- A do tego jaki skromny. - jej tęczówki zrobiły się czerwone *zła*. Nie wróży mi to dobrze.
Thomas- A jakże. Raczej jestem jednak za tym, abyś wkładała soczewki. To przerażające jak szybko zmienia ci się nastrój.
Celeste- Daj mi po prostu ten proszek dusz i tyle!
Thomas- Jesteś przygnębiona i chcesz zapić smutki. Próbujesz zapomnieć. Celeste alkohol to nie jest ucieczka od problemów. Co się z Tobą stało? Gdzie jest Celeste, która miała ducha walki? Ta sama, która poprowadziła rebelię do zwycięstwa?
Celeste- Umarła razem z resztą. - jej oczy zeszkliły się, a tęczówki zmieniły barwę na głęboki granatowy. - Nie musieli ginąć. Byli nieświadomi powagi i konsekwencji walki, zawiodłam.
Celeste zaczęła płakać, a ja przytuliłem ją i zacząłem uspakajać. Czułem jak jej ciało drży i słyszałem jej szloch. Lecz nie chciałem nic mówić do póki ona się nie uspokoi. Nie byłbym w stanie z nią rozmawiać.
Celeste- Tak bardzo za nimi tęsknię. - załkała.
Thomas- Ja też, ale to nie powód do poddania się. Walczymy dalej tak? - Olśniło mnie. Celeste ma możliwość ćwiczenia mocy jaką chcę posiadać, co oznacza, że może..
Celeste- Nie umiem opanować cofania w czasie. Próbowałam wiele razy. Dlatego straciłam nadzieję. Słabo czytasz w myślach tymi swoimi obserwacjami i domysłami. - odsunęła się ode mnie i wytarła oczy. - Nie wszystko da się naprawić Thomas, pogodzisz się z tym, albo zapomnisz. Twój wybór, moim jest puszczenie tego wszystkiego w niepamięć, więc pozwól mi samej decydować za siebie, tak samo jak ja daje tobie. Po prostu daj mi proszek dusz.
Thomas- Raz, jesteś niepełnoletnia. Dwa, alkohol według mnie dalej nie jest wyjściem i trzy, jesteś na tyle silna duchem, że dasz radę pokonać każdą przeszkodę. Musisz tylko uwierzyć w siebie i odzyskać to co utraciłaś. Jeśli tęsknisz za przyjaciółmi, pokaż, że umiesz zawalczyć tak samo jak za wolność mistrzów żywiołów.
Dziewczyna zamilkła. Chwilę zastanawiała się, próbowała przyswoić do siebie daną sytuację i w końcu pozbierać się w garść. Patrzyłem na nią i obserwowałem jej tęczówki jak zmieniają kolory. Widziałem w jej oczach wiele bólu i smutku, ale w końcu udało jej się przyjąć do wiadomości, że mam rację. Podniosła na mnie wzrok i lekko kiwnęła głową.
Celeste- Masz rację.
Wiktor- Ja zawsze mam rację - zebrał moje brudne ciuchy z podłogi, wrzucił je do kosza, który trzymał w drugim ręku i wyszedł. Tęskniłem za nim.
Celeste- Od kiedy twój tata za Ciebie sprząta?
Thomas- Nie mam pojęcia.
Celeste- Dzięki Thomas, daj znać, jeśli będę mogła jakoś ci pomóc, nie tylko ty chcesz odzyskać przyjaciół. - uśmiechnęła się pewna siebie.
Cdn
Hej, wybaczcie za tę przerwę w dodawaniu rozdziału. Niestety ona będzie jeszcze trwać. Postaram się dodawać coś co jakiś czas, ale chyba każdy wie jak to jest z obowiązkami. Postanowiłam poukładać sobie wszystko i prawdopodobnie wyznaczę sobie też czas na pisanie książek. Dużo mi pomagały. Wyrażałam przez pisanie ich wiele emocji i dużo ćwiczyłam, w tym też poszerzałam swój słownik.
Pytanie:
1. Chcielibyście formę dodawania osób wraz z ich komentarzami do książki?
Może to zły pomysł, ale pomyślałam o tym, że gdy ktoś z was, wpadnie na dobry trop, bądź wymyśli coś co pomoże bohaterom tej książki w dotarciu do celu, to zostanie dyskretnie dodany do książki. Może to być w formie postaci, która mówi to wprost, bądź osoby incognito, która podrzuca list, czy też inną poszlakę.
Dajcie znać co tym myślcie.
Do następnego rozdziału kochani
Rozdział opublikowany: 25 lutego 2019
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top