1. Pamiętasz mnie?

Cisza między nami trwała już od dziesięciu minut, a ja siedziałam wpatrzona w mojego chłopaka, czekając na wytłumaczenie. Zero. Patrzył się przed siebie, co chwilę spoglądając na butelkę wody, która stała na stoliku lub inne przypadkowe punkty.

Thomas tłumaczył mi na początku naszej "podróży", że wiedział iż Shawn przyjdzie, opowiedział mi jak już próbował zmienić przeszłość w poprzednich "wcieleniach", a nawet kto mu może w tym pomóc. Znałam każdy szczegół. Przez tyle czasu poznałam każdą podróż oraz co z nią szło w parze - porażkę. Po prostu myślałam, że niczym mnie nie zaskoczy, a tu? Milczał jak grób i nie chciał mi wytłumaczyć swoich słów, które padły z jego ust przed kilkoma minutami.
Lili- Thomas. - szepnęłam, aby zwrócić jego uwagę.
Chłopak tylko spojrzał na mnie pytającym spojrzeniem.
Lili- Może jednak mi wytłumaczysz?
Usłyszałam okropny hałas, którym było tarcie kół pociągu o tory, co wskazywało, że nasza przejażdżka dobiegła końca. Czarnowłosy wstał i złapał naszą torbę.
Thomas- Wysiadamy. - posłał mi ciepły uśmiech i wyszedł.
No to rzeczywiście mi wytłumaczył. Poszłam za swoim chłopakiem, rozmyślając co może znowu ukrywać. Dziwnie się czuje, gdy ciągle się dowiaduje o jakiejś jego tajemnicy. Ile jeden człowiek może ich mieć?

Wysiadłam z pociągu i zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu mojego towarzysza. Ciężko mi było w tym tłumie pasażerów znaleźć tę jedyną znajomą twarz. Z sekundy na sekundę zaczynałam się coraz bardziej martwić, nie widziałam nigdzie Thomas'a. Nic nawet nie wskazywało, abym miała szansę go znaleźć. W torbie były wszystkie moje rzeczy, włącznie z telefonem, bez którego nigdzie normalnie się nie ruszam. To mnie mój luby załatwił. Wiem, że lubi robić niespodzianki, ale to nie była pora na nie.
Lili- Tommy?
Ludzie przepychali się nawzajem, uderzając torbami czy też ramieniami. Czułam się zależna od tłumu, więc podążałam z nim, mając nadzieję, że Thomas zatrzymał się kawałek dalej. Nagle ktoś szarpnął mnie za ramię, odwróciłam się licząc, że to mój chłopak, lecz się pomyliłam. Moim oczom ukazał się średniego wzorstu mężczyzna, któremu wymazałam pamięć, ten sam, przez którego zginęli moi przyjaciele. Patrzyłam w jego brązowe oczy próbując wydusić słowa. Na darmo. Zaniemówiłam, nie wiedziałam czego się spodziewać po tym człowieku, ani w jakim stanie jest jego pamięć. Nie potrafiłam wyłowić z morza myśli chociaż jednego słowa, więc o użyciu mocy nawet nie pomyślałam.
Shawn- Lili, miło Cię widzieć.
Lili- Pamiętasz mnie?
Shawn- Tak, najwidoczniej nie wszystkie wspomnienia mi usunęłaś. - uśmiechnął się, wkładając dłoń do kieszeni kurtki, którą miał na sobie. - Teraz zrobisz to co ci powiem. - wyciągnął pistolet, którym wycelował w mój brzuch, tak by nie przykuło to niczego spojrzenia, poza moim.

Kilka godzin później

Oczami Thomas'a

Z Lili dotarliśmy do okolic willi Buckingham. Przez całą drogę milczeliśmy, co mnie trochę zmartwiło, bo Wolf nigdy przy mnie nie milczy, chyba że się na mnie obrazi. Co było bardzo prawdopodobne, w końcu nie powiedziałem jej, że tak naprawdę to ja podsunąłem pomysł, aby wykorzystać nasze moce i cofnąć się w czasie. Postanowiłem jednak nie wspominać nic i zaczekać na odpowiedni moment.
Thomas- Wszystko w porządku? - spojrzałem na nią.
Dziewczyna kiwnęła głową i spojrzała na swoje buty, nie przerywając chodu.
Thomas- Obraziłaś się na mnie?
Liczyłem na to, byle nie chodziło jej o to co mówiłem w pociągu.
Lili- Jest okej.
Po tych słowach spodziewałem się, że w końcu nadejdzie moment, gdy nie wytrzyma i powie wszystko co myśli. Miałem nadzieję, aby nie nadeszło to w niewłaściwym miejscu i czasie.

Kilka dni później

Lili więcej mnie nie pytała o nic co miało miejsce w pociągu, ale za to cieszył mnie fakt, że rozmawiała ze mną dosyć swobodnie. Może nie do końca z własnych chęci, bo zwykle ja musiałem zaczynać temat, ale jednak nie czułem w żadnej z jej wypowiedzi ani trochę gniewu skierowanego do mnie. To był dobry znak zważając na bliskie plany.
Mianowicie nadszedł ten dzień, dokładnie 3 listopada 2033 roku. Mieliśmy powstrzymać Shawn'a. Wierzyłem całym sobą w to, że w końcu uda mi się uratować życia przyjaciół. To już ostatni raz, gdy cofałem się w czasie.

3 listopada 2033, 7:45

Czekaliśmy przed rezydencją prezydenta, musieliśmy wybrać dobry moment na wejście do środka. Zastanawiałem się jak wytłumaczyć Jay'owi co tam robimy, ale na nasze szczęście niebieski ninja nie jest zbytnio podejrzliwy.
Po trzynastu minutach czekania udało mi się wraz z Lili wejść zamiast konserwatorów budynku. Prosta sprawa dla Wolf. Wymazała trzem panom pamięć na temat ich wizyty w rezydencji i weszliśmy w zamian.
Udaliśmy się prosto do gabinetu prezydenta, gdzie zostało znaleznione jego martwe ciało po zabójstwie. Przyłożyłem ucho do drzwi i wsłuchałem się w rozmowę.

?- Tu są te papiery o które Pan prosił. - oznajmił znajomy mi głos.
??- Dziękuję Lloyd. Możesz iść już do domu. - odparł.

To był dla mnie znak, aby jak najszybciej odsunąć się od drzwi, gdyż Lloyd był jedną z ostatnich osób na które chciałem wpaść. Na nasze nieszczęście stał za nami Jay. Gdy zauważyłem go, był w podobnej pozycji co ja z Lili. Tak samo jak my podsłuchiwał rozmowę Lloyd'a.
Lili- Wujek Jay?
Jay- Ćśś, bo nie słyszę. - oburzył się.
Thomas- Czemu ich podsłuchujesz?
Jay- Czekam na dobry moment, aby wejść także dzioby w kubeł. - przyłożył ucho do drzwi i zrobił minę jakby jeszcze bardziej się skupił.
Zaśmialiśmy się cicho z Lili na widok twarzy Jay'a.
Jay- Dobra nie chcę mi się czekać, już nawet Elizabeth tam jest. - otworzył drzwi i wszedł do środka. - Lloyd ty jeszcze tu?
Ustawiłem się z Lili tak, aby nas nie widzieli.

Lloyd- Ty też już wiesz?
Jay- Wszyscy wiedzą. - zaśmiał się.
[...]

Ninja opuścili pomieszczenie. Został prezydent z żoną. Dziwił mnie fakt, że pomimo tak ważnej misji, nie odczuwałem stresu, ani innych emocji, które mogłyby mi utrudnić wykonanie następnych ruchów.

???- Jak uroczo... - ciszę przerwał dość doniosły i niski głos.

To był ten moment. Spojrzałem na Lili kiwając głową na znak, że już czas. Wpadliśmy do gabinetu i stanęliśmy z dwóch stron prezydenta i jego żony, chcąc ich chronić. Czekaliśmy na pierwszy ruch Shawn'a.

Shawn- A wy to...

Thomas- To nie istotne. - odparłem, namierzając ludzką sylwetkę między regałami.
Postać wyciągnęła pistolet w stronę prezydenta.
Shawn- Masz rację, was też mogę zabić.
Dzięki mocy uderzyłem w jego dłoń, zmieniając trajektorię lotu naboju. Nie wiedziałem wtedy, że do pomieszczenia wchodził Shawn z przyszłości. W jednym czasie mężczyzna został postrzelony przez siebie z przeszłości, a ja poczułem ogromny ból w okolicy skroni i straciłem umiejętność widzenia. Przed oczami miałem tylko ciemność.

Cdn

Hejka, bardziej namieszać nie potrafię. Mam nadzieję, że wybaczcie mi takie przerwy w dodawaniu rozdziałów. Staram się je pisać dokładnie, unikając wszelakich błędów i wypełniając każdy rozdział maksymalną ilością humoru i informacji. *Tak dobrym terminem jest "staram".

Pytanie:

1. Jakieś pomysły przez co Thomas stracił przytomność?

INFORMACJA NA TEMAT KONKURSU:

Jeśli ktoś jeszcze chcę wziąć udział, najlepiej, aby zrobił to do 13 sierpnia danego roku (2018). Gdyby było to za mało czasu, zapraszam na prywatne wiadomości.

Do następnego rozdziału kochani 💖

Rozdział opublikowany: 3 sierpnia 2018

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top