Kochasz ją,tak czy nie
*𝕄𝕒𝕥𝕥𝕖𝕠*
-A chcesz coś więcej?-zapytał Gaston
-Nie wiem,nie wiem co czuje. Wiem tylko,że się martwię
-Ehh,zakochałeś się widzę po twoich oczach
-Wcale,że nie
-Kiedyś przypomnisz co Ci mówiłem i przyznasz mi rację...Muszę iść widzimy się jutro w szkole
Gdy Gaston poszedł zacząłem zastanawiać się nad jego słowami. 𝑴𝒐𝒈ł𝒆𝒎 𝒛𝒂𝒌𝒐𝒄𝒉𝒂ć 𝒔𝒊ę 𝒘 𝑳𝒖𝒏𝒊𝒆?-myślałem. W tedy zobaczyłem,że Luna wychodzi. Wyszedłem za nią i ją dogoniłem .
*𝕃𝕦𝕟𝕒*
Rozmiawiałam z dziewczynami i zobaczyłam,że już 18:01,a na 19:00 jest kolacja. Ámbar wyszła kilka minut temu,więc postanowiłam też już iść. Szybko pożegnałam się z resztą i pognałam do domu. Kiedy wyszłam z Rollera ktoś złapał mnie za nadgarstek. Z myślą,że to Simon podskoczyłam i zabrałam rękę. Ale to był Matteo
-Kelnereczko idziesz do domu?-zapytał
-Tak muszę już iść-odpowiedziałam
-Odprowadzę Cię
-Nie musisz
-Muszę,inaczej będę się z tobą kłócić i nie zdążysz
-(westchniecie)Ok
Szliśmy parkiem trzymając się za ręce... Było wspaniale. Pod rezydencją pożegnał mnie buziakiem w policzek. Weszłam do domu,rzeczy zostawiłam w kuchni i skierowałam się do jadalni. Była Ámbar,ale nie było cioci. Rey powiedział,że się źle czuje i nie zeszła. Zjadłam kolację,wzięłam rzeczy z kuchni i poszłam do pokoju. Plecak zostawiłam na krześle,a wrotki na podłodze. Z szafy wyciągnęłam piżamę i wyszłam do łazienki. Odłożyłam piżamę, wlałam wodę do wanny,dałam kule i płyn kąpieli,zapaliłam świeczkę i ledy. Zdjęłam ubrania I weszłam do wanny. Leżałam tam z 10min. Gdy wyszłam wytarłam się w ręcznik,ubrałam piżamkę. Wysuszyłam i wyczesałam włosy,umyłam zęby,zrobiłam pielęgnację i nawilżyła usta balsamem. Załatwiłam potrzeby i wyszłam. Włączyłam lampkę,odłożyłam telefon na szafkę nocną. Poszłam spać.
*𝙽𝚊𝚜𝚝ę𝚙𝚗𝚎𝚐𝚘 𝚍𝚗𝚒𝚊*
*𝕄𝕒𝕥𝕥𝕖𝕠*
Wstałem Ok.6:00,wziąłem zimny prysznic,ubrałem mundurek,umyłem zęby,ochlapałem twarz chłodną wodą i ułożyłem włosy. Do pakowałem jeszcze plecak,skierowałem się na dół na śniadanie. Po zjedzeniu posiłku wyszedłem z domu i wszedłem do auta,szofer zawiózł mnie pod budynek BSC.
-Cześć brachu-przywitałem się z Gastonem
-Siema,siema. Co tam,pomyślałeś nad moimi słowami?
-Wszystko dobrze,em myślałem nad twoimi słowami i przyznam Ci rację...
-Chwila,chwila dobrze słyszę? Matteo Balsano przyznaje mi rację? Dzisiaj jest święto,trzeba je uczcić
-Już nigdy nie przyznam Ci rację nawet jeśli ją masz,skoro tak zareagowałeś.
-Dobra,dobra
*𝕃𝕦𝕟𝕒*
Wstałam w pośpiechu o kilka minut po 7. Zrobiłam poranną toaletę,umyłam zęby,ochlapałam twarz chłodną wodą. Poszłam do pokoju ubrałam mundurek,uczesałam włosy do pakowalam plecak. Zeszłam na dół wzięłam jakiś serek z lodówki zjadłam i napiłam się soku również z lodówki. Wyszłam. Pod autem czekała na mnie Ámbar. Powiedziałam,że nie nastawiłam budzika co było prawdą . W końcu byliśmy Pod szkołą,wybiegłam z samochodu I wkroczyłam do budynku. W pośpiechu szukałam Niny. Znalazłam ją.
-Jejku Luna,w końcu jesteś
-Tak,tak. Nie nastawiłam budzika i zaspałam
Zadzwonił dzwonek na lekcje I Weszłyśmy do klasy. Pierwszą lekcja minęła dość szybko. Gdy wyszłyśmy na przerwę pod salą czekali na nas Matteo z Gastonem. Nie wiedziałyśmy o co chodzi,a Nina była speszona obecnością Gastona. Jest w nim zakochana i kibicuje Gastinie.
-Cześć Nina,cześć Luna -od razu przywitał się Gaston
-Cześć dziewczyny- a później Matteo
-Cześć chlopaki-powiedzialysmy w tym samym czasie z Niną
Po chwili dołączyli do nas Jim,Yam i Ramiro. Porozmawialiśmy chwilę i poszliśmy na lekcje. Po lekcjach zatrzymał mnie Matteo.
-Ejj Luna
-Co?
-Nie wiem czy pamiętasz,ale przedwczoraj umówiliśmy się na lody. Jak będziemy szli do Rollera to spotkamy się w parku i zjemy?
-No jasne,widzimy się o 15:15?
-Ok,umówione. Pa
-Pa
Wrociłam do domu,zjadłam obiad,przebrałam się,odrobiłam lekcje,wzięłam plecak i wrotki,i wyszłam. Gdy byłam w parku przy fontannie zobaczyłam króla pawia,przywitałam się i poszliśmy. Kupiliśmy lody i skierowaliśmy się do Rollera
𝙼𝚊𝚖 𝚗𝚊𝚍𝚣𝚒𝚎𝚓𝚎,ż𝚎 𝚜𝚒ę 𝚜𝚙𝚘𝚍𝚘𝚋𝚊
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top