Rozdział 3

Schodzimy na dół do recepcji gdzie czeka na mnie już Aleksander. Ma w rękach mojego laptopa. Podchodzę do niego z ciepłym uśmiechem na twarzy. Kajusz warczy niezadowolony widząc nas razem ale trzyma się parę kroków za mną.
- Sprawdziłem w czym tkwi problem już powinien dobrze działać.- mówi brunet na powitanie i podaje mi kkomputer do ręki.- kto to? - pyta wskazując Kajusza palcem.
- Oh to mój..- zawieszam się nie wiedząc co powiedzieć.- znajomy.
- Aha.- odpowiada Aleksander.- miło cię poznać.- mówi do niego. Blondyn stoi sztywno patrząc na nas z kamienną twarzą jakby go tu nie było.- a może pójdziemy na kawę?- pyta uprzejmie Aleksander.- chciałbym spędzić z tobą trochę czasu zanim wrócisz do polski.
- Bardzo chętnie ale wiesz jestem chwilowo zajęta. Mam mnóstwo pracy. - prubuję ukryć zdenerwowanie.- może innym razem?- pytam. Kątem oka spoglądam na Kajusza blondyn wygląda jak wulkan który w każdej chwili może wybuchnąć. Na jego twarzy widać złość.
- Dobrze. To mój numer telefonu.- podaje mi kartkę którą chwytam i chowam do kieszeni cienkiego swetra.- odprowadzę cię do drzwi.- mówię i dotykam jego ramienia. Dopiero po chwili orientuję się jaki straszny zrobiłam błąd. Patrzę zdenerwowana na Kajusza. Wygląda jakby chciał zabić Aleksandra.
- Dość tego! - ryczy chwytając chłopaka za gardło.- nie spotkasz się z nią nigdy więcej ani jej nie dotkniesz! Ona jest moja!- warczy i rzuca tym mężczyzną. Chłopak ledwo odzyskuje równowagę i powietrze do płuc.
- Zwariowałeś!?- wrzeszczę. Chce podbiec do niego ale powstrzymuje mnie ostre spojrzenie Kajusza.
- Nawet się nie waż go dotykać Elisabeth!- syczy do mnie tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Wszystko w porządku?- pytam Aleksandra.- wydaje się że to złości blondyna jeszcze bardziej. Kolejny raz warczy. Brunet patrzy na mnie zszokowany.
- A z tobą?- pyta.- czy na pewno mogę cię z nim zostawić?
- Tak na pewno.- odpowiadam pewnie spokojnym tonem.
- W takim razie do zobaczenia.- mówi nie zręcznie i wychodzi z hotelu.
- Nie miałeś prawa!- krzyczę.- on był dla ciebie tylko miły a ty co zrobiłeś!? - spojrzenie blondyna wyrażało czystą złość.
- Nie obchodzą mnie inni tylko ty skarbie. Chodź wracamy do domu.- wyciąga do mnie rękę a ja chwytam ją nie pewnie wiedząc że i tak mu nie ucieknę. Droga do zamku jest krótka. Kiedy jedziemy samochodem rozglądam się po okolicy. Włochy są piękne.
- Podoba ci się tu słoneczko?- pyta z uśmiechem Kajusz. Kiwam głową.
- Bardzo.- uśmiecha się i całuje czubek mojej głowy. Siedzimy obok siebie w aucie. Blondyn przytula mnie do swojej klatki piersiowej. Jego strażnicy prowadzą samochód.
- Ciesze się.- mruczy w moje włosy. Zatracam się w jego zapachu i chowam głowę w jego koszuli. Czuję metal jego naszyjnika pod sobą z herbem Volturi królewskiego rodu wampirów. Drżę a on to zauważa.
- Nikt nie zrobi ci krzywdy obiecuję najdroższa.- zapewnia uspokajająco gładząc moje włosy. Na miejscu wchodzimy do ogromnej sali tronowej. Wita nas pewnien brunet ubrany w czarny garnitur.
- Oh mój drogi bracie miałeś rację ona jest przepiękna!- brunet klaszcze w dłonie kiedy na mnie patrzy. Rumienię się.
- I moja.- warczy Kajusz przytulając mnie mocniej.
- Spokojnie bracie nie zamierzam ci jej zabrać.- blondyn bierze mnie i siada na swoim tronie. Sadza mnie sobie na swoich kolanach. Wtulam się w jego szyję bo nie działa na mnie dobrze towarzystwo tak wielu wampirów.
- Teraz jesteś moją księżniczką.- szepcze Kajusz w moje włosy i zaciąga się ich zapachem. Ktoś przychodzi. Słyszę rozmowę ale skupiam się na blondynie prze demną. Dopiero kiedy dziewczyna krzyczy z prośbą o zabicie odwracam głowę w jej stronę na co Kajusz warczy.
- Bella!- krzyczę chcąc do niej podbiec ale ramiona blond wampira chwytają mnie mocniej w talii zanim pomyślę o tym żeby to zrobić. Wszystkie wampiry kierują wzrok na mnie.
- Znacie się?- pyta brunet patrząc na mnie zaskoczony.
- To moja znajoma.- odpowiadam.- proszę nie krzywdzcie jej.
- Ona jest taka urocza! - brunet przygląda mi się przez chwilę z fascynacją.- dobrze wybrałeś bracie. Odwraca się z powrotem do Belli.
- Elisabeth!? - pyta Bella.- co ty tu robisz? Wszystko w porządku?- jest wyraźnie zaniepokojona.
- Jest w porządku. Nie martw się.- posyłam jej ciepły uśmiech.- palce Kajusza zaciskają się mocniej na mojej talii. Słychać kolejny niezadowolony warkot.- nic mi nie jest. Nie martw się o mnie tylko myśl w tej chwili o sobie i idź z tąd.- proszę ją. Paznokcie blond wampira wbijają się mocniej w moją skórę. Przyciąga mnie jeszcze bliżej wtulając w swoją klatkę piersiową tak jakby bał się że mnie straci. Tracę oddech kiedy sapię prosto w jego klatkę piersiową. Zimny naszyjnik ociera się o moją twarz.
- Nigdzie nie idę bez ciebie.- oznajmiła szatynka patrząc na mnie. Kajusz zrywa się błyskawicznie z tronu razem ze mną w ramionach.
- Jak śmiesz!- syczy do dziewczyny swoje słowa. Bella się cofa wystraszona.- pomysł zabrania jej ode mnie jest bezczelny! Za kogo się uważasz ? Wynoś się z tąd zanim urwę ci głowę!- warczy do niej w niepohamowanej złości tuląc mnie mocniej.
- Spokojnie bracie.- ucisza go brunet. Blondyn nic nie mówi tylko siada ze mną z powrotem w ramionach. Uzgadniają że Bella ma zostać wampirem i wychodzą.
- Radzę żebyście dotrzymali części swojej umowy. Drugiej szansy nie będzie.- sapię z przerażenia. Oni naprawdę są bezwględni. Kajusz podaje mnie strażnikowi.
- Zabierz ją do moich komnat i nie wypuszczaj pod żadnym pozorem.- wydaje zimno rozkaz.- nie wolno ci jej dotykać. Strażnik wyprowadza mnie z sali tronowej. Powiedzieć że Kajusz jest zaborczy to zbyt mało dla niego wzdycham i zastanawiam się teraz jak będzie od teraz wyglądało moje życie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top