Rozdział 3 czyli pomoc
*Pov Dust*
Gdy tylko moje spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem tego małego, odwróciłem wzrok i zamknąłem oczy. Nie chciałem patrzeć na jego cierpienia. Horror jest bardzo brutalny i pomysłowy, jeśli chodzi o tortury.
Po chwili usłyszałem przerażający krzyk. Nie… to był wręcz wrzask, pisk. Należał do tej małej, biednej, niewinnej osoby, którą porwaliśmy. Nie wiem czy to był dobry pomysł, chyba raczej nie.
- Zamknij mordę, mówiłem ci coś! - usłyszałem, jak Horror drze się na niego. Spojrzałem w ich stronę. Skrzywiłem się. Biedny Blueberry, czy jak tam się nazywał, miał sporą, głęboką ranę, mniej więcej od lewego łuku brwiowego przez oczodół aż do lewego kącika ust. Ponownie odwróciłem wzrok. Ja, przynajmniej, zabijam szybko. Jakby to było dla mnie jakieś usprawiedliwienie. Dalej słyszałem tylko więcej krzyków i wrzasków małego.
- Uhhhh… jak nie przestaniesz się drzeć, znajdę sposób na to, żebyś się zamknął!
- A-ale… ja-ja nie ch-chcę… p-proszę… przestań… - maluch już ledwo mówił przez łzy, które zmieszały się z krwią.
- Hmmmmmm… chyba już mam pomysł, jak cię nauczyć milczenia.
Spojrzałem w stronę Horror'a. Gdy zobaczyłem, co ma zamiar zrobić, podbiegłem szybko do niego i wytrąciłem mu nóż z ręki.
- Pojebało cię debilu?! Chciałeś mu język odciąć?! - darłem się na Horror'a, wkurwiony tym, co chciał zrobić. Tak. Mój wspaniały (tfu) wspólnik, chciał odciąć język naszemu zakładnikowi, tylko po to, aby przestał się drzeć. Co i tak, nic by, prawdopodobnie, nie dało.
Dałem Horror'owi w pysk. On, spojrzał na mnie z wkurwem wypisanym na twarzy.
- No co, drze się, to trzeba go uciszyć.
- Dobrze wiesz, że mało by to dało.
- I co z tego, miałbym przynajmniej zabawę, a ty, jak zwykle, zepsułeś wszystko. - widać było, że ledwo się powstrzymuje od wyjebania mi w ryj. Postanowiłem więc się uspokoić.
- Dobra, Horror, nie chce mi się z tobą kłócić. Zostaw go już na dzisiaj, jutro dokończysz.
- Niech ci będzie. - odpowiedział, dalej wkurzony, i przyjebał młodemu w skroń, a ten, padł bezwładnie.
- Zadowolony? - spytał ironicznie
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - odparłem, jeszcze bardziej sarkastycznie, po czym, uśmiechnąłem się chamsko.
- A teraz chodź do Nihgt'a po zadanie. - powiedziałem kierując się do wyjścia. Odwróciłem się i gdy spostrzegłem, że Horror podąża za mną, odwróciłem się i wyszedłem zadowolony.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top