Rozdział 19 czyli problemik
*Pov Dust*
Przeszliśmy przez portal, który wytworzyłem, do bazy. Teraz muszę tylko iść do Night'a złożyć raport z całego dnia i będzie dobrze. Będę czuł się prawie spełniony.
- Blue, jeszcze muszę na chwilę pójść do szefa, zaraz wrócę. Postaraj się nie zostać zgwałconym drugi raz.
- Postaram się. Wracaj szybko.
- Nim zdążysz mrugnąć, będę z powrotem.
Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do gabinetu naszego szefa. Gdy byłem już przed pokojem i chciałem zapukać, usłyszałem zza ściany coś dziwnego. O dziwo, nie słyszałem dwóch głosów tylko jeden. Postanowiłem lekko uchylić drzwi, aby przekonać się co tam się odjaniepawla.
Najciszej jak potrafiłem, nacisnąłem klamkę i delikatnie uchyliłem drzwi, po czym wsunąłem szybko łeb do środka. Pożałowałem tej decyzji.
Dostrzegłem, zwróconego bokiem do wejścia, Night'a chyba w samym środku masturbacji. Siedział na swoim wykurwistym fotelu, wiadomo co robiąc, i trzymał przed sobą zdjęcie Killer'a, przy okazji cicho jęcząc jego imię. Jego twarz była praktycznie cała turkusowa od rumieńców. Miał lekko przymknięte oko, więc mnie nie zauważył.
- Yyym… sz-szefie? - zacząłem niepewnie.
Nightmare momentalnie odwrócił się do mnie i wyjebał mnie za drzwi za pomocą magii, trzaskając nimi przy okazji. Po kilku sekundach, drzwi się otworzyły, a stał w nich zupełnie opanowany i totalnie bezemocjonalny, jak zazwyczaj, Nightmare.
- Co chcesz? - spytał lodowatym tonem.
- Ja raport chciałem złożyć.
Night się na chwilę zamyślił.
- Już 20:00?
- Nie wiem, nie mam zegarka.
Szef odwrócił się na chwilę, chyba po to, aby sprawdzić godzinę.
- Jeszcze nie ma 20:00 jest 19:59. Wróć za minutę. - po tych słowach, zamknął drzwi i zostawił mnie na korytarzu. Byłem totalnie zdezorientowany i nie ogarnąłem jeszcze do końca, co się właśnie stało się.
- Boże, dlaczego nie mamy tutaj wybielacza. - chwyciłem się za nasadę nosa i zamknąłem oczy próbując zapomnieć o obrazie, który przed sekundą widziałem. Niestety, bez skutku.
Nie wiem ile tak stałem, ale pewnie coś koło minuty. Zaryzykowałem i, tym razem, zapukałem do drzwi od gabinetu szefa.
- Wchodzić. - usłyszałem głos Night'a zza drzwi. Pchnąłem je do przodu (nie no, myślałam, że do tyłu dop. Autorki) i wszedłem.
Na fotelu siedział nasz wspaniały koszmarek, zupełnie opanowany i bezgranicznie lodowaty, niczym morze, z którego pochodzić powinien. Ależ ze mnie poeta.
- Więc, chcesz złożyć raport, tak?
- Tak. - powiedziałem i usiadłem na krześle przed jego biurkiem, za którym siedział.
- W takim razie, mów. - Night ułożył się wygodniej na fotelu i skupił całą swoją uwagę na tym, co mówię. Dobra, czas zacząć spowiedź.
*Pov Blueberry*
I znowu zostawił mnie samego. Boję się, co tym razem może się stać. Żeby się uchronić przed kolejnym wypadkiem, postanowiłem wpełznąć pod łóżko i czekać. Tak też zrobilem. Była tam mała przestrzeń, pomiędzy podłogą a kocem, więc mogłem swobodnie oddychać. Mimo wszytko, wraz z upływem czasu, zaczęło mi się robić duszno i ciemno przed oczami. Coraz cięższe były powieki i coraz trudniej było się skupić na tym, co mnie otacza. Mimo woli, odpłynąłem.
*Pov Dust*
Wychodziłem właśnie od Nightmare'a. Trochę się tam zasiedziałem. Teraz, czas wrócić do Blue. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało i nikt go nie zgwałcił lub, co gorsza, zabił. Uh, nawet nie chcę o tym myśleć. Zajebał bym skurwiela i…
Hm, tak się zamyśliłem, że nie zauważyłem, jak doszedłem do swojego pokoju.
Otworzyłem drzwi i od razu spojrzałem na łóżko. Było puste. Kurwa, no przecież nie było mnie pół godziny, a ktoś już zdążył go porwać albo chuj wie co zrobić. Zacząłem mocno panikować.
- Blue? Blue! Blue, gdzie jesteś? - zacząłem się naprawdę mocno martwić. Wybiegłem z pokoju cały czas wołając Jagódkę. Nie daruję sobie, jeśli znowu coś mu się stanie.
*Pov Blueberry*
Ledwo otworzyłem oczy. Chyba słyszałem coś typu głos Dust'a. Jest tutaj? Nie wiem. Nic prawie nie widzę. Od tego całego kurzu co tu jest, trochę ciężko złapać oddech. Chciałem powiedzieć Dust'owi, że tu jestem, żeby mi pomógł, jednak usłyszałem tylko trzask drzwi i szybkie kroki poza pokojem. Wyszedł. Prawdopodobnie po to, aby mnie szukać. Jaki ja jestem głupi. Chciałem sprawić jak najmniej kłopotu, a stworzyłem zupełnie nowy i niepotrzebny problem.
Cicho odkaszlnąłem. Ten kurz, wszędzie go pełno. Postanowiłem spróbować wyczołgać się spod łóżka o własnych siłach. Będzie to trudne i czasochłonne, ale uda mi się. Wierzę w to.
*Pov Dust*
W pierwszej kolejności wbiłem do Horror'a. Jeśli cokolwiek zrobił Blue, może być pewien, że jego ciało zamieni się w proch, którym posypię sobie swoje spaghetti.
- Gdzie on jest!? - spytałem prosto z mostu wbiegając do pokoju mojego współpracownika.
- Ale, że kto? - zdziwił się.
- Blue. Jeżeli coś mu zrobiłeś, obiecuję, że po długich torturach pełnych bólu i cierpienia, które ci sprawię, będziesz powoli się wykrwawiał w agonii na jakimś totalnym zadupiu, żeby nikt nie słyszał twoich błagań o pomoc.
- Łołoło spokojnie, nic mu nie zrobiłem, nawet go dzisiaj nie widziałem.
- Ta, jasne.
- Prawdę mówię.
- Jakoś ci nie wierzę.
- Dobra, jak chcesz, możesz sobie przeszukać mój pokój i piwnicę, ale nie zobaczysz tam tej Jagody.
Westchnąłem.
- Powiedzmy, że ci wierzę. Ale naprawdę nie wiesz, gdzie on może być?
- Nie mam bladego pojęcia.
- Kurwa, no znowu go zgubiłem… - powiedziałem załamanym głosem, po czym wyszedłem szukać go dalej. Miejmy nadzieję, że wszystko z nim dobrze.
*Pov Blueberry*
Jeszcze tylko chwila. Już niedługo i wypełznę stąd. Kilka ruchów rękami i będę mógł stanąć.
Udało się! Nie wiem ile tak wychodziłem, ale kilkadziesiąt minut mi to zajęło.
Chciałbym odszukać Dust'a. Musi się martwić. Pewnie myśli, że ktoś mnie porwał albo coś jeszcze gorszego mi zrobił. Ale jestem zbyt zmęczony.
Gdy tylko wstałem, opadłem na łóżko i zamknąłem oczy. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo jestem przywiązany do Dust'a. Bez niego tak ciężko zasnąć… mimo wszytko, w końcu zasnąłem.
*Pov Dust*
Nie, nie, nie! Nie mogę go znowu stracić! Znaczy, zgubić.
Popierdalam po tym obiekcie od chujwieile i nigdzie go nie ma! A co jeśli jest w innym AU? Przecież tego jest mnóstwo. Nie znajdę go za Chiny ludowe. Chociaż… mam zajebisty plan.
Szybko teleportowałem się do AU malarza, przed jego dom dokładnie. Miejmy nadzieję, że marzyciel jeszcze tam jest.
Wbiłem jak do siebie i skierowałem się na górę. Przy okazji, z pokoju dziennego/salonu, słyszałem głosy Ink'a i Error'a. Chyba nie muszę mówić, jakiego rodzaju to były głosy. Szybko wbiegłem na schody, a gdy byłem na ich szczycie, podbiłem do drzwi prowadzących do pokoju malarza i otworzyłem je na oścież. Scena w środku była dosyć ciekawa.
Dream, z kobiecym ciałem, był przyparty przodem do ściany przez Cross'a, który poruszał się w nim dosyć szybko.
- Hej, ja nie na długo, mam tylko jedną prośbę do Dream'a. Nie przeszkadzajcie sobie.
Podszedłem do nich bliżej. Dream jęczał i wzdychał, wyraźnie zachwycony stosunkiem.
- Okey marzycielu, mógłbyś wyszukać aurę Blue? Nie mogę go nigdzie znaleźć.
- J-jasne AH! p-poczekaj ah~ moment…
Marzyciel z syndromem Yandere chwilę nic nie mówił, tylko pojękiwał co jakiś czas. Po upływie kilkunastu sekund, powiedział:
- Jest mmmh, jest w waszej AH! b-bazie…
Zdziwiłem się. Przecież sprawdzałem tam, przetrząsnąłem każdy kąt i go tam nie było.
- Niemożliwe, sprawdzałem wszystkie pokoje i nie było go tam. W którym niby ma być?
- W-w ah~ twoim…
Teraz totalnie zgłupiałem.
- Co? Nie! Powiedz prawdę! To nie jest zabawne, to poważna sprawa!
- Mmmh, m-mówię p-rawdę AH!
- Ta, jasne.
Skierowałem się do drzwi. Wyszedłem z pokoju, a następnie, z domu. Potem, teleportowałem się przed bazę. Wszedłem do środka i pokierowałem swoje kroki do mojego pokoju.
- Pff, na żarty mu się zebrało. - powiedziałem do siebie sarkastycznie, gdy byłem przed pokojem i nacisnąłem klamkę. Gdy uchyliłem drzwi, zamurowało mnie.
Na łóżku leżał nie kto inny jak Blue. Spał spokojnie, nawet się nie przebrał. Miał na sobie gdzieniegdzie kurz. Zdziwiłem się. Postanowiłem jutro go o to dopytać.
Na szybko zmieniłem bluzkę i spodnie i położyłem się obok Blue. Przyciągnąłem go do siebie i przytuliłem. Był taki ciepły… i miękki… i tak pięknie pachniał…
Heh, chyba pierwszy raz od wielu lat będę miał dobre sny.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top