Rozdział 16 czyli "nie dzisiaj" i sny
*Pov Blueberry*
Usłyszałem wołanie Dust'a.
- Wybacz Geno, ale ja muszę już iść. Spotkajmy się jeszcze kiedyś u Ink'a z Dream'em.
- Świetny pomysł. Szkoda, że musisz już iść. Ale nie zatrzymuje cię. Nie pozwolisz chyba Dust'owi czekać. - powiedział, wstał i zaczął iść w stronę drzwi. Ja, poszedłem za nim.
Po chwili, byliśmy przed drzwiami frontowymi. Obok nich, stali Reaper z Dust'em. Dust, trzymał w dłoniach wiele ubrań i jakąś torbę. Ciekawe co w niej jest.
- To do zobaczenia Blue. - uścisnęliśmy się z Geno na pożegnanie, a Reaper tylko pomachał, ze względu na to, że jego dotyk zabija (wyjątkiem jest Geno). Wychodząc, Dust i Reaper wymienili się jakimiś dziwnymi spojrzeniami. Ciekawe o co chodzi.
*Time Skip dla leniwych czyli dla mnie*
*Pov Dust*
Wróciliśmy z Blue do pokoju. Wreszcie. Łażenie po Universach jest o wiele bardziej męczące nim może się wydawać.
Rzuciłem ubrania na koniec łóżka, torbę położyłem obok mojego leża, a sam się na nie jebłem.
Po kilku chwilach leżenia, poczułem na sobie jakiś ciężar. Spojrzałem za siebie i spostrzegłem wylegującego się na moich plecach Blue.
- Nie za wygodnie ci tam na górze? - spytałem, na co on odpowiedział:
- Jest idealnie.
- Heh, zauważyłeś, że jak tylko cię zostawię, coś ci się dzieje?
- Właściwie, masz rację. Nie zauważyłem tego wcześniej. Może dlatego, kiedy jestem z tobą czuję się bezpiecznie? Jak myślisz?
Lekko się zarumieniłem. Cóż za paradoks: mała, niewinna, delikatna istotka, czuje się bezpiecznie przy bezwzględnym, brutalnym, seryjnym mordercy. To brzmi tak absurdalnie, że nie chce się w to wierzyć. Nawet mnie.
- Może… - zanurzyłem twarz w kołdrę. Była miękka i puszysta. Od razu zrobiłem się senny. Która godzina wogóle?
- Blue?
- Tak?
- Nie wiesz może, która godzina?
- Hmmmmm… czekaj, sprawdzę. - poczułem jak ruszył się na moich plecach.
- Jest godzina 19:44.
- To dlaczego już jestem zmęczony?
- Nie wiem. Może ten dzień dostarczył ci równie wiele emocji, jak poprzedni?
Wzdrygnąłem się na wspomnienie wczorajszego dnia.
- Nie, raczej to nie to.
- To nie wiem przez co możesz się tak czuć. A może jesteś chory? - ton głosu Blue stał się nagle zatroskany. Szybko ze mnie wstał, przewrócił mnie na plecy i przyłożył dłoń do mojego czoła. Nawet chyba nie spostrzegł, że sprawdzając moją temperaturę, usiadł okrakiem na mojej klatce piersiowej.
- Spokojnie Blue, nie jestem chory. Czuję się dobrze. A teraz, czuję się jeszcze lepiej. - po tych słowach położyłem delikatnie dłonie na jego talii.
Berry, mocno się speszył, przez co był cały w pięknych, błękitnych rumieńcach. Odwrócił wzrok i próbował zakryć swoją twarz przede mną.
- Heh, czego się wstydzisz, Blue? - usiadłem, a Blue znalazł się na wysokości mojej miednicy. Teraz, nasze twarze były dosyć blisko siebie.
- N-nie wstydzę się…
- W takim razie, nie zasłaniaj się. Chce cię widzieć ~. - powiedziałem i ująłem delikatnie jego podbródek, a następnie obróciłem jego głowę tak, aby patrzył mi w oczy. Na jego twarz wkradł się jeszcze większy rumieniec.
- D-Dust, czy t-ty chcesz…
- Nie chcę cię do niczego zmuszać. Jeśli nie masz ochoty, nie musimy.
Blue się na chwilę zawahał.
- Dzisiaj nie… przepraszam Dust, ale muszę do końca ochłonąć po tym, co stało się wczoraj… z Horror'em…
Z oczu Blue zaczęły kapać na moją bluzę pojedyncze łezki. Szybko zareagowałem.
- Blue, spokojnie, jest dobrze, nie pozwolę cię już nigdy więcej nikomu tak skrzywdzić. - przytuliłem go i zacząłem delikatnie kołysać.
- O-obiec-cujesz? - spytał przez łzy.
- Obiecuję.
Ułożyłem się powoli z płaczącym i tulącym się do mnie Blue.
- N-nie zostawiaj m-mnie więc-cej, p-proszę… j-ja się naprawd-dę boję, k-kiedy ciebie n-nie m-ma…
- Już, spokojnie Blue. Jestem tu i jest dobrze.
- D-Dust… też jestem zmęczony… połóżmy się spać.
- Jak zechcesz Blue.
Wyłączyłem światło za pomocą magii i zamknąłem oczy. Blue po chwili już spał. Poczułem to, bo jego uścisk na mojej bluzce znacznie się rozluźnił. Ja mimo, iż próbowałem, nie potrafiłem zasnąć. Cały czas myślałem nad wszystkim co się działo. Jak zmieniłem się przez ten czas, odkąd poznałem bliżej Blue. Zmiękłem strasznie. Czyżby moje dobre emocje wracały? Myślałem, że Night je wykorzenił. Ale czyżby zależało mi na Berry'm? Czyżbym czuł coś do niego? Może… ale nie jestem już sam pewien tego, co czuję. Tak dawno zaniknęły moje emocje (a przynajmniej tak myślałem), że nie pamiętam, jak się je czuje. Nie wiem, czy to ma sens. To wszytko wydaje się takie zagmatwane. Czuję się tak koszmarnie przez to wszytko. W końcu, chyba, na kimś mi zależy, a ja nie potrafię tej osoby obronić.
Moje myśli skakały z jednego tematu na drugi, nie mogąc skupić się na jednym. To naprawdę męczące, więc po pewnym czasie, tak jak Blue, zasnąłem.
*Pov Nightmare* (któż by się spodziewał XD dop. Autorki)
Jak co noc, nawiedzałem umysły i sny moich podwładnych, czyli Cross'a, Horror'a, Error'a, Killer'a i Dust'a, bez ich wiedzy. Gdyby wiedzieli o tym, że to robię, straciliby do mnie zaufanie. A tego, jak narazie, nie chcę.
Hmmmm… ciekawe, o czym śni dzisiaj Horror? Możemy to sprawdzić.
Eh, nic nowego. Jak zwykle, śnią mu się krwawe, brutalne morderstwa, w których bierze udział. Chociaż, chwila. Ktoś tam jest… ktoś, kogo wcześniej nie widziałem… czy to… KURWA CZY TO JEST TEN ZBOK? W znaczeniu, Lust. Czemu on o nim śni? Nagle dostrzegłem, że Horror przytulił tego zboczeńca. Ciekawe. Dobra, czas zmienić ten sen w koszmar =). Obok Lust'a, dałem dwóch morderców, którzy go złapali, a następnie brutalnie zabili. W między czasie, unieruchomiłem Horror'a, aby patrzył na jego śmierć. Horror zaczął krzyczeć i płakać, żeby go zostawili, jednak na nic. I tak go zamordowali. Hehe. Misja numer 1 zakończona. Teraz Killer.
Hmmm… seks ze mną? Oryginalnie. Jednak coś było inaczej. Teraz to ja byłem uke, dodatkowo w swojej podstawowej formie. Ciekawe skąd się dowiedział, jak wyglądałem na początku. Nawet ciekawie to wyglądało. Dobra, daruję mu. Niech sobie śni. Czas na Error'a.
Walka z Ink'iem. Klasyk. Już chciałem wychodzić, kiedy nagle, sytuacja się zmieniła. Ink, rzucił się na Error'a, przewracając go na plecy i namiętnie go pocałował. O dziwo, Error nie protestował, wręcz odwzajemnił pieszczotę. Postanowiłem po prostu zabić Ink'a za pomocą kości i blasterów błęda, żeby miał większe poczucie winy po przebudzeniu. Haha, jak ja uwielbiam to robić. Ale martwią mnie powoli te ich sny. Okey, pora na Cross'a.
No nie. Ja w to nie wierzę. Jakim kurwa cudem. No ja wiem, że ostatnio poznał się z moim bratem i nawet do czegoś między nimi doszło, ale żeby od razu o tym śnić? To jest obrzydliwe. I straszne przy okazji. Co z nimi wszystkimi jest nie tak? Horror zakochał się w chodzącym burdelu, Error, w twórcy, a Cross - w moim własnym, osobistym bracie. Chociaż wątpię, żeby mój brat odwzajemniał jego uczucia. Doszły mnie słuchy, że mój braciszek zakochał się w Ink'u i pierdolił się z Cross'em, tylko po to, żeby "być gotowym"na seks z twórcą. Heh, gdyby Cross się dowiedział o tym, pewnie by się załamał. Hmm… jak zamienić ten sen w koszmar… już wiem! Sprawiłem, że zamiast imienia Cross'a, Dream zaczął jęczeć imię obrońcy AU's. Następnie, sprawiłem, że Cross, nie mogąc się ruszyć, patrzył na mojego wspaniałego (sarkazm) brata zabawiającego się z Ink'iem. Ale to jest zabawne. Dobra, został nam już tylko Dust.
Jego sen był dosyć zastanawiający. Stał naprzeciwko tego całego BlackBerry, którego postanowił przenocować w swoim pokoju, i przytulał go, płacząc w jego ramię. Przepraszał chyba za coś i przyznawał się do win. Postanowiłem podejść trochę bliżej, żeby móc słyszeć co dokładnie mówi.
- Przepraszam… ja nie chciałem… tak bardzo przepraszam… że nie było mnie przy tobie… kiedy mnie potrzebowałeś… przepraszam… Blue…
Zdębiałem. Czyli ten skurwiel mnie okłamał. Cały czas trzymał tego zaginionego padalca ze Star'ów u siebie nic nie mówiąc. Jak tylko go jutro znajdę, zajebę go. Już mu się odechce kłamać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top