Rozdział 13 czyli gwałt
UWAGA UWAGA!
W tym rozdziale będzie scena dosyć brutalnego gwałtu, za który prawdopodobnie ktoś w komentarzach mnie zagryzie. Jednak, żeby nie było, ostrzegam już na wstępie.
Dziękuję za uwagę.
-----------------------------------------------------------
*Pov Dust*
Wracałem sobie od Night'a, zadowolony, bo dał mi jutrzejszy dzień wolny, aż tu nagle, zza rogu wyskoczył na mnie Killer i zaczął ciągnąć w nieznanym mi kierunku. Byłem tak zaskoczony, że nie stawiałem oporu, a Kill, zaciągnął mnie do swojego pokoju i rzucił na łóżko.
- Stary, błagam pomóż. Mam cholerny problem z Nightym.
- Uhhh… jaki? - spytałem trochę oszołomiony i zdziwiony.
- Ostatnio, wogóle nie mogę się do niego zbliżyć, musisz mi z tym pomóc.
Spojrzałem na niego z miną typu bitch please.
- No co.
- Musiałeś na mnie wyskoczyć i zaciągnąć do pokoju, żeby mi to powiedzieć?
- Tak.
- Nie mogłeś na korytarzu mi tego powiedzieć?
- Nie, nie mogłem.
- A to czemu?
- Bo Nighty mógłby się dowiedzieć, a tego nie chcę.
- Ale co właściwie miałbym zrobić?
- Nie wiem. Pogadać z nim i jakoś go przekonać, żeby spędzał ze mną więcej czasu. To jak, umowa stoi? Stoi. A teraz idź do Night'a.
- Czekaj, co, ja nic… - nie dokończyłem, bo Killer wywalił mnie za drzwi.
- No zajebiście. Dobra, kilka minut nas nie zbawi, co nie? - powiedziałem do siebie i zacząłem iść w stronę gabinetu Night'a. Znowu.
*Time Skip*
Po kilkunastu minutach łażenia po tym miejscu, znalazłem się przed drzwiami do gabinetu naszego "szefa". Wziąłem głęboki wdech i zapukałem.
- Wchodzić. - usłyszałem głos Nightmare'a zza drzwi.
Wszedłem więc do pokoju i od razu skierowałem się do Night'a.
- Znowu ty? Czego chcesz?
- Chciałem z tobą chwilę pogadać.
- O czym? - spojrzał na mnie wyraźnie znudzony.
- Raczej o kim. O twoim chłopaku.
Night trochę się zarumienił.
- A co ci do tego, co się między nami dzieje?
- Nic, ale wiesz… ostatnio widziałem Killer'a i był dosyć mocno przybity. Widać było, że kogoś potrzebował. Jakbyś mógł się nim trochę bardziej opiekować, myślę, że byłoby jak dawniej.
Nightmare chwilę się zastanowił.
- Wysłał cię do mnie, prawda?
Kurwa, jak on się domyślił? Ale nie wydam Killer'a, nie chcę wiedzieć, jak to się może dla niego skończyć.
- Nie, mówię to co widziałem i to co myślę o tej sytuacji. On cię naprawdę potrzebuje. - chyba go przekonałem.
- Dobra, powiedzmy, że ci wierzę. Możesz już iść.
- A zrobisz to, o co cię prosiłem?
- Pomyślę nad tym. A teraz idź.
Posłusznie udałem się w stronę wyjścia.
- Ale na pewno? - dodałem z głupim uśmiechem kiedy wychodziłem.
- Do kurwy nędzy, wyjdź! - rzucił we mnie nożyczkami. Na szczęście w porę zamknąłem drzwi i nie dostałem. Teraz, muszę udać się do pokoju. Zostawiłem Blue na dosyć długo. Za długo.
*Pov Blueberry*
Spojrzałem na osobę w drzwiach. Wbrew moim oczekiwaniom, nie był to Dust.
- Cześć młody.
W drzwiach stał ten, który mnie na początku porwał z Dust'em. Przestraszyłem się i naciągnąłem wyżej kołdrę.
- Boisz się mnie?
Lekko pokiwałem głową.
- Oh, nie schlebiaj mi tak. Nawet nie wiesz, jak długo cię szukałem. - zaczął do mnie podchodzić.
- O-odejdź ode m-mnie.
- Nie mam najmniejszej ochoty. - powiedział i magią zamknął drzwi na zamek.
- P-przesztań, co-co chcesz z-zrobić?
- To, czego nie dokończyłem. - po tych słowach, wyciągnął z kieszeni nóż. Spanikowałem.
- Nie, p-proszę, n-nie rób t-tego.
- A czemu miałbym niby tego nie robić?
Zawahałem się. Nic mi nie przychodziło do głowy. Horror tymczasem, zbliżył się do mnie dosyć znacznie.
- Wiesz, skoro Dust'a tu nie ma, możemy się chyba chwilę pobawić, co nie? - co oni wszyscy mają z tą zabawą?! Ja dalej tego nie rozumiem!
Nagle, Horror zdarł ze mnie kołdrę. Tak dla rozjaśnienia, dalej miałem to kobiece ciało. Próbowałem jak najbardziej się zakryć, ale mi jakoś nie wychodziło. Horror tylko się zaśmiał.
- Oh, czyli Dust był przede mną? Nieważne, i tak będzie zajebiście. - nagle, rzucił się na mnie i przyszpilił moje nadgarstki do łóżka. Szamotałem się pod nim, chcąc się uwolnić, ale nic z tego nie wyszło. Zacząłem więc krzyczeć.
- P-puść mnie! Pomocy! Dust!
- Stul pysk! - krzyknął na mnie i uderzył w twarz. W moich oczach stanęły łzy. Niedawno, pewna osoba też tak zrobiła. Też bez powodu. Tylko po to, żeby mi udowodnić, że "zrobiłem coś nie tak". Zacząłem płakać i krzyczeć jeszcze głośniej. Horror widocznie się zdenerwował; chwycił mnie za szyję i zaczął podduszać. Zacząłem się ksztusić, szarpać i drapać jego ręce, żeby przestał.
- Powiedziałem, że masz się zamknąć! Której części tego zdania nie rozumiesz?!
Powoli zaczynało robić mi się ciemno przed oczami.
- D-dusisz… mn-nie… p-puść…
- A zamkniesz łaskawie mordę?
- T-tak…
Puścił. W końcu. Złapałem się delikatnie za szyję i zacząłem łapczywie nabierać powietrze.
- Skoro tą część mamy za sobą, możemy zaczynać.
Nagle, poczułem na policzku chłód noża. Oprzytomniałem momentalnie i chciałem odsunąć głowę, ale on mi to uniemożliwił, chwytając mnie za policzki. Uśmiechnął się po swojemu i zaczął wbijać nóż w mój policzek. Zacząłem krzyczeć z bólu.
- Ach, ten rodzaj krzyku uwielbiam.
Nagle, przeciągnął gwałtownie ostrzem po moim policzku rozcinając go. Wydarłem się na cały głos. Horror zbliżył swoją twarz do mojego policzka i zlizał z niego moją krew. Przeszedł mnie dreszcz obrzydzenia. Co innego, gdyby zrobił tak Dusty… gdzie on jest? Dlaczego nie ma go przy mnie, kiedy go potrzebuję? Podczas moich rozmyślań, Horror zjechał nożem na wysokość moich obojczyków i zaczął robić na nich głębokie nacięcia. Krzyczałem najgłośniej jak potrafiłem, a po moich policzkach spływały istne wodospady łez bólu i strachu.
- P-przestań! Błag-gam! AAA! To b-boli! To-to tak bardz-dzo boli! AAAU! Z-zostaw mnie!
Horror ponownie zbliżył się do nacięć i zaczął wręcz wysysać ze mnie krew. Nie miałem już siły. Nie mogłem go odepchnąć, nie mogłem zrobić nic. Po chwili, Horror zaczął lizać mnie po szyi. Wbrew woli, jęknąłem.
- Czyżby twój czuły punkt? - zaśmiał się i wgryzł się w moją szyję.
Krzyknąłem, pod wpływem niespodziewanego bodźca, lecz chwilę potem, zacząłem jęczeć. Nie mogłem nad tym zapanować, tak po prostu reagowałem. Nienawidziłem się w tamtym momencie za to. Po pewnym czasie, Horror odkleił się ode mnie zadowolony.
- Hej, Blue, co ty na to, żeby policzyć ile masz żeber? - spytał, po czym, nie czekając na odpowiedź, rączką od noża, uderzy mnie w pierwsze od góry żebro. Zrobił to na tyle mocno, że pękło. Wydarłem się z niewyobrażalnego bólu.
- Jeden.
Uderzył w kolejne. Tak samo wielki ból, tak samo głośny krzyk.
- Dwa.
Policzył tak wszystkie żebra. Byłem prawie nieprzytomny z bólu. Oddychanie bolało. Jakikolwiek ruch bolał niewyobrażalnie. Jedyne czego chciałem, to śmierć, żeby przerwać te męczarnie.
- Z-zabij mn-nie, p-proszę nie-nie d-dam rad-dy w-więcej…
- Och, mówiłeś coś? Powtórz, nie słyszałem. - droczył się ze mną. Mnie, nie było ani trochę do śmiechu.
- Z-zabij m-mnie!
- Co byś chciał? Żebym cię zabił? Nie ma mowy. Zabawa z tobą jest zbyt zajebista, żeby ją przerwać. A teraz, zabawimy się trochę inaczej ~.
Nie zrozumiałem o co mu chodzi. Po chwili, poczułem ból w dolnych częściach ciała. Wrzasnąłem. Spojrzałem, co zrobił. Dostrzegłem, że włożył we mnie dwa palce. Przeraziłem się.
- C-co ty-ty z-zrobiłeś?
- Nie podoba ci się? - zaczął poruszać palcami.
Odpowiedziałem mu głośnymi jękami. On, zaczął jeszcze szybciej i głębiej wkładać palce. Jęczałem coraz głośniej. Czułem się tak dobrze, ale świadomość, że robi to ktoś inny niż Dust, a mnie się podoba, była okropna. Chyba tylko dlatego nie doszedłem. Po chwili, wyciągnął ze mnie palce i je oblizał. Ledwo powstrzymałem odruch wymiotny.
- Mmmm ~. Naprawdę smakujesz cholernie słodko ~.
- Z-zostaw m-mnie ju-uż, s-skończ. N-nie pod-doba mi-mi s-się t-to.
- Twoje ciało mówi co innego ~. - powiedział i zaczął pieścić moje piersi. Jęczałem, choć naprawdę bardzo tego nie chciałem.
Nagle, usłyszałem, że ktoś chce otworzyć drzwi. Myślałem, że ten ktoś tu wejdzie i zakończy te katorgi i tortury, ale zapomniałem, że Horror wcześniej te drzwi zamknął. Zacząłem się modlić, aby stał się jakiś cud i drzwi się magicznie otworzyły.
*Pov Dust*
Chciałem wejść do swojego pokoju, ale się nie dało. Drzwi były zamknięte od środka. W dodatku, słyszałem z wewnątrz krzyki i jęki Blue. Zaniepokoiłem się i zacząłem dobijać się do drzwi.
- Blue? Blue, jesteś tam? Otwórz te drzwi, Blue, to nie jest zabawne!
- D-Dust! Pom-mocy!
- Co ci mówiłem!? Masz się zamknąć!
Potem usłyszałem tylko wrzask Blue. To mi wystarczyło, żeby domyślić się, co się dzieje w środku. Horror pod moją nieobecność, wszedł do pokoju, napadł Blue i pewnie go torturuje.
Musiałem się tam dostać. Nie mogłem się teleportować do pokoju, bo jak wam już wiadomo, tu można się teleportować tylko między pokojami, więc postanowiłem wyważyć drzwi. Rozpędziłem się trochę i uderzyłem w drzwi z bara. Nie puściły. Zrobiłem tak drugi raz. Dalej nic. Za trzecim razem, wziąłem większy rozpęd i uderzyłem w drzwi z większym impetem. Tym razem puściły. Poleciałem z nimi do przodu. Szybko wstałem i spojrzałem na łóżko. To co tam zobaczyłem przerosło moje wszelkie wyobrażenia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top