20


-ej kiri...na tej mapie nie pokazuje ci, jakie są tam pułapki?-zapytał Sero, a Bakugo ruszył pierwszy wyciągając swoje miecze

-hm...-popatrzyłem na mapie a na czerwonej linii pojawił się napis -...nie ale tu pisze, że to jest jakaś "próba" -mruknąłem do niego

-ale próba czego?-Mina cały czas się rozglądała, lecz tylko przysunęła się do mnie czując, że nie chce się zgubić tu.

-nie wiem...ale coś mi się wydaje, że nie przypadkiem tam były zablokowane wrota do skarbca

-czyli mówisz, że musimy przejść tędy, bo musimy przejść próbę?

-coś jak w stylu tylko z dobrym sercem może wejść dalej?-zaśmiał się cicho Kaminari. Ale już czym dłużej szliśmy nie było fajnie i zabawnie. Jakieś dziwne opary sprawiały, że miałem ochotę się położyć na ziemię i już z niej nie wstać. Patrzyłem się na starą kamienną podłogę przygarbiony. Przymrużyłem oczy i wtedy....wtedy zobaczyłem pęknięcie, ale nie jedno! Było ich kilka! Nie  zażyłem krzyknąć, a już podłoga pod nami się zerwała.

-podłoga!- Mina poleciała do góry na swoich skrzydłach i złapała pod pachy Sero, a Katsu rzucił tak jeden swój miecz, że ten wbił się w ubranie Kaminariego, przez co ten wisiał na ścianie. No tak, ale czym miał się złapać bakugo? Zobaczyłem, że wpada w dużą przepaść gdzie na dole była chyba woda, ale i tak nie chciałem sprawdzać, czy nic mu się nie stanie wtedy jak tam wpadnie bo nawet nie wiedziałem czy to woda. Próbował wbić w skałę swój drugi miecz ale nie udawało mu się to widząc, że nie da rady od razu wskoczyłem za nim.

-mam cię katsu!-krzyknąłem łapiąc go za rękę. Machałem mocno skrzydłami i zacząłem go ciągnąć do góry. Nie miałem czasu złapać go inaczej.

-głupi jaszczur! -zasmiał się i mocniej załapał moja dłoń, a ja już go bez problemu wciągnąłem do góry. Po kilku minutach też uratowaliśmy Kaminariego który mając zawał wisiał na ścianie no i poszliśmy dalej-dzięki czy coś..-mruknął bakugo popatrzyłem na niego i uśmiechnąłem się do niego, ale ten odwrócił głowę i prychnął idąc dalej. -zaułek?-zmarszczył brwi i popatrzył w moją stronę gdy droga się kończyła

-nie...tu jest pokazane, że mamy iść jeszcze prosto...

-tunel -pokazał Kaminari palcem na okrągłą dziurę, przez którą prawdopodobnie mieliśmy przejść.

-no nie mamy innego wyboru...musimy iść

-w takim razie idźcie pierwsi -mruknął-jak Kirishima się zaklinuje z tymi skrzydłami i dużą dupą to będziecie go wyciągać -mruknął bakugo 

-mrrr mrrr a ty będziesz go pchał~-zaśmiał się Kaminari ale został przez Katsu kopnięty do tunelu 

-ej...ale to ty tu jesteś pół olbrzymem  to ja cię pchać powinienem!-zmarszczyłem brwi

-słyszysz Baku!? Kiriś chce cię pchać~-zasmiał się z echem w tunelu. Tunel nie był duży by przez niego przejść musieliśmy iść na czworaka. Podłoga w tunelu była piaszczysta a reszta to był metal. Nie wydawało mi się to nic podejrzanego. Ruszyliśmy. Pierwszy poszedł Sero potem mina i Kaminari. Po tym jak oni ruszyli ja to zrobiłem jednak

-ał!-zacisnąłem oczy czując piekący ostry ból -ała!-znów to poczułem. Ale nie miałem wyboru już się nie cofne, ale metal tego tunelu ranił moje skrzydła gdy tylko nimi go dotknąłem. Gdy znów syknąłem poczułem jak mnie coś okrywa już wtedy wiedziałem, że to płaszcz bakugo.

-tunel jest zrobiony z materiału, który ma zabić smoki. Nie przeżył byś do końca tunelu-mruknął dobrze mnie okrywając -idź już -trochę bezpieczniej ruszyłem za resztą

-ale czemu...w smoczym skarbcu jest pułapka na smoki -mruknął

-mogę się domyślać, że ludzie porywali i zmuszali smoki do zaprowadzenia ich do skarbca. Gdy smok to zrobił umierał przez ten tunel a złodzieje bez niego nie mogli stąd wyjść więc sami tu też umierali z głodu lub braku tlenu

-to...okropne -mruknąłem

-bywa -wzruszył ramionami a ja się zatrzymałem gdy usłyszałem krzyki od grupki z przodu

-co tam się stało?!-krzyknął za mną bakugo

-aaaaaa! Aaaa! Aaaaaaaa!-słyszałem krzyki szybko przyspieszyłem, ale tak samo szybko się zatrzymałem.

-Katsu koniec tunelu!-krzyknąłem i popatrzyłem w dół gdzie Mina skakała na górce złota Sero śmiał się rozglądając się wszędzie a Kami leżał na złocie kręcąc się z zaciśniętymi oczami myśląc, że jeszcze spada

-co jest na dole?-przybliżył się do mnie chcąc zobaczyć co ja widzę

-złoto -mruknąłem i się uśmiechnąłem -udało się nam~-popatrzyłem na niego

-więc schodzimy-mruknął ale za nim coś powiedziałem on wziął mnie na ręce! Czułem znów jak serce bije mi mocniej, a po chwili byliśmy już na górce złota bo on ze mną skoczył. Zaśmiałem się głośno patrząc na niego

-no to teraz ja ci dziękuję za ratunek~-śmiałem się, a ten nagle mnie zrzucił mnie na ziemię -ał...-mruknąłem cicho

-a idź głupia jaszczurko-mruknął chowając ręce do kieszeni -dobra! Pakować co chcecie a ja idę -mruknął rozglądając się po wielkim skarbcu.

W skarbcu było tyle bardzo cennych rzeczy od monety po jakieś puchary czy biżuterię. Wszyscy chowaliśmy ile się zmieści w końcu wszystkiego nawet jakbyś chcieli nie wynieśliśmy by do końca życia. Spędziliśmy tu parę godzin dopiero gdy bakugo znalazł czego szukał mogliśmy stąd wyjść. Na nasze szczęście znaleźliśmy jakieś tylne wyjście. Ruszyliśmy przed siebie. No i wyszyliśmy. A ja wiedziałem, że znam skądś ten krajobraz...Jednak mi było jakoś dziwnie. Zrobiło mi się ciepło nie wiedziałem co się dzieje.

-udało się nam! Udało! Naprawdę! Haha!-Kaminari podskakiwał a z jego plecaka wypadały monety. Stałem  z boczku trochę mi się wszystko zaczęło rozmazywać w pewnym momencie upadłem od razu wtedy klęknął przy mnie Bakugo

-dobrze się czujesz?-zapytał marszcząc brwi. Z jednej strony cieszyłem się, że się o mnie martwi -kurwa...to tamten materiał tunelu-warknął-Musimy go zabrać do wioski! Potrzebujemy medyka!-krzyknął patrząc na resztę

-jesteśmy bogaci stać nas już na najlepszą pomoc dla niego!-krzyknął Kaminari ale po chwili usłyszeliśmy czyjś śmiech

-już nie długo nie~-zasmiał się ktoś a ja otworzyłem oczy znałem tego człowieka! To...to !...to on zabił bakugo! Otworzyłem szerzej oczy chciałem się upewnić czy to na pewno on ale zanim cokolwiek zrobiłem zrobiło mi się słabo i chyba zemdlałem....nie mogłem go uratować...znów byłem w takiej samej sytuacji...on zaraz zginie.

Słyszałem odgłosy walki krzyki i stukanie broni o broń. Nie wiem ile tam leżałem nadal było mi słabo tak duszno...ale nie mogłem na to pozwolić by ktoś z nich zginął nie chodziło mi tylko o bakugo tylko o moich przyjaciół...o nich wszystkich. Chwiejąc się podniosłem się na nogi. Ledwo stałem nogi mi się trzęsły. Upadłem na kolana szedłem przez chwilę na czworaka nie poddawałem się nie mogłem.
-k..katsuki...-szepnąłem odwracając się do niego. Muszę go uratować! Muszę!

-BAKUGO! -Krzyknęła głośno Mina wyciągając do niego rękę- za tobą!-wrzasnęła przecierając krew z ust. Musiałem zdążyć widziałem co się dzieje...

-he?!-popatrzył na nią nie rozumiejąc, a gdy się odwrócił po prostu ich przeciwnik wbił we mnie swoją broń. Przebił mnie jak mięso na szaszłyku. Bakugo zrobił wielkie oczy gdy ja tylko się uśmiechnąłem nie miałem nawet siły na krzyk wydałem z siebie tylko cichy jęk

-c..co?- popatrzył na mnie i przetarł moja krew ze swojej twarzy-nie...dam cię zabić takiemu chujowi!-krzyknął i po prostu mieczem odciął osobie, która mnie zraniła głowę. Jednak ja wtedy padłem na ziemię głośno kaszląc krwią

-nieee, Kirishima!-podbiegł do nas Sero

-głupia jaszczurko...-warknął bakugo klękając przy mnie-kurwa mać! Musimy jechać do tego jebanego medyka!

-cieszę się, że... żyjesz-uśmiechnąłem się łapiąc jego rękę. Jednak poczułem się słaby już go nie widziałem ledwo słyszałem wołali moje imię, a jego rękę mnie trzymała

-Eijiro!-krzyknął, a ja już widziałem.... światło?...ach, czyli tu też zginąłem cieszę się, że mogę ich poznać...mogłem być z bakugo chodź trochę~...

-halo halo słyszysz mnie?-usłyszałem znajomy mi głos

-o..o mój boże Eijiro...-to też był tak bardzo znajomy głos... gdzie ja byłem? Czemu było tak tu jasno. Moje oczy.

-zrobię podstawowe badania, ale najważniejsze, że pacjent się wybudził-mruknął bakugo? He? Dopiero zginałem czemu znów cię widzę?

-...B.. bakugo?-mruknąłem cicho otwierając oczy. Byłem pewny byłem! Na pewno to jego głos! Gdy tylko zacząłem widzieć normalnie zobaczyłem lekarza blondyn o szpiczastych włosach. Na nosie miał okulary z czarnymi oprawkami za nimi miał czerwone jak rubiny błyszczące oczy, a na kitlu plakietkę "Bakugo Katsuki"

-tak-mruknął-wreszcie się obudziłeś pamiętasz co się stało?-popatrzył na mnie mrożącym wzrokiem przybliżając się do mnie 

-co...tu robisz?-popatrzyłem na niego nie mogąc się ruszać. Ten odetchnął i poprawił okulary. i powiedział do...mojej mamy, że jeszcze nie kontaktuje

-nazywam się Bakugo Katsuki i jestem twoim lekarzem-popatrzył na mnie krzyżując ręce na piersi

///

KONIEC

Chciałabym podziękować wszystkim ludzikom, którzy tu dotarli, czyli do końca książki. Jednak mam nadzieje, że zostaniecie ze mną przy innych moich dziełach, a już niedługo na pewno będzie ich jeszcze więcej!

Baj baj~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top