2.
A jednak pojawił się szybciej.
Takim drukiem :
- Bla bla - mówi w swoim lub czyimś języku . Bo nie będę was męczyła np Rosyjskim.
=========================
Per. Niemiec
Przyniosła grubą teczkę. I to strasznie grubą.
- I teraz będziesz tego szukała w tej teczce? - spytałem
Ta się roześmiała.
- hahaha! Nie! To jest cała jego kartoteka chorób!
Zatkało mnie.
- Tu jest chyba 300 stron! - wykrzyknąłem zdziwiony.
Polska wrócił z kuchni. Nawet nie zauważyłem kiedy wyszedł. Miał przy sobie lupę.
- Masz. Przyda ci się - podał mi lupę.
- Ale po co? - spytałem Polen.
- Jak masz to już czytać to ci pomoże.
Usiadł z powrotem na kanapie i schował głowę w rękach. Otworzyłem teczkę. Kolejne zaskoczenie strasznie mały druk. Spojrzałem na Ruska. On był sparaliżowany. Lista chorób Polen leżała na stole.
- P-polsha? Jak możemy ci to wszystko zrekompensować to my to zrobimy ale powiedz jak?
Polen przez chwilę cicho łkał. Po czym powiedział.
- Nie da się przywrócić tych straconych lat dzieciństwa które mi odebrano. Nie da się przywrócić naszych rodziców których nie było w naszym życiu. Nie da się zrobić by blizny zniknęły a pozostawić gładką skórę. Tak samo nie da się tych wszystkich lat cierpień zrekompensować. Nie da się ich przywrócić....
Dotknął swoich pleców. Po chwili Polen kontynuował.
- ....zostało tylko 5 centymetrów. Wyrwane i przerobione w twoją poduszkę szwabie.
Teraz totalnie nie wiedziałem o czym on gada. Znów niezręczna cisza. Ale wiem jedno Polska mówił teraz jak poeta.
- Polsko? A może wytłumaczysz o co chodzi?
- Skoro musicie wiedzieć to dowiecie się jutro. 11 Listopada.
- W twoje urodziny?
Skinął głową na tak. Nie wiedziałem że Polen ma wtedy urodziny. Muszę mu kupić jakiś prezent.
- Pol'sha ale przyjmij nasze przeprosiny proszę...
- Przemyśle to.
Kucnąłem przed Polenem i chwyciłem go za ręce. Spojrzał się na mnie zdziwiony. Ma piękne oczy. Jedno niebieskie drugie zielone a w obu na środku brązowe.
- Przepraszam. Polen ja tak bardzo przepraszam. Nawet nie wiesz jak głupio mi jest za mojego tatę.
- Ja... - Nie dane mu było dokończyć bo syknął z bólu.
Odruchowo dotknął pleców. Otworzył szeroko oczy nadal trzymając się pleców. Zaśmiał się pod nosem.
- hahahahaha!
Polen uniósł się tak jak siedział do góry. JAKIM ON CUDEM LEWITUJE W POWIETRZU!? Rusek miał minę z wielkim "excuse me WTF".
- ಠ_ಠ - Mina Rusaka bezcenną
- (⊙_☉) - Moja mina nie lepsza
Na twarzy Węgier i Litwy było zmieszanie.
- hahaha!
Polen dalej się śmiał.
- hahaha! One wróciły! One odrastają! Tyle lat i na setną rocznicę akurat będą! Hahaha!
Węgry pierwszy odzyskał głos.
- Lengyelország! Natychmiast złaź na ziemię!
On dalej się śmiał. Rusek próbował go złapać ale Polen był za szybki. Zdjął Russlandowi czapkę i sam ją sobie założył.
- Jestem ZSRR i nie zawacham się użyć mojego sierpa i młota! - powiedział po... ROSYSKU!!?
Russland się zaśmiał a tak się śmiał że wylądował na podłodze i się tak śmiał.
- Polen od kiedy ty po rosyjsku musisz?
- Od kiedy? Od zawsze Deutschland! Nawet nie wiesz jak jest widzieć twoją minę gdy teraz się na ciebie patrzy! - Powiedział tym razem po NIEMIECKU.
- JAK!? Jak ty to powiedziałeś bezbłędnie!?
- Jak to jak? Po Polsku.
Wszyscy dołączyli do Russlanda na podłodze prócz mnie. Byłem zbyt sparaliżowany by zrozumieć.
Per. Polski.
Gdybyście widzieli ich miny gdy mówiłem po rosyjsku i niemiecku. Zabawne. Zleciałem w dół ale nadal się unosiłem i poleciałem do swojego pokoju. Znalazłem tam zdjęcie moje, ZSRR i mojego taty. ZSRR był dla mnie jak wujkiem bo nim był. ZSRR jest kuzynem mojego taty. Załkałem wypuściłem zdjęcie a szkło w ramki się rozbiło co zrobiło hałas. Ja nie wyciągałem tego zdjęcia. Leżało na łóżku. Ciekawe. Nagle do pokoju wbili Niemcy, Rosja, Litwa i Węgry. Gdy Niemcy zauważył moje łzy podszedł do mnie położy mi dłoń na policzku i otarł łzy.
- P-polsha? Skąd TO się tutaj wzięło? - Pokazał zdjęcie - Czy czegoś mi nie mówisz?
- Rosjo jesteśmy kuzynami. Ale Węgry przyszywany bo jest adoptowany.
Znowu ich zatkało
- Lengyelország? Jakim to sposobem?
- No bo ZSRR to kuzyn taty dlatego jest naszym wujkiem a Rosja kuzynem.
- Będziem razem wódkę chlać!?
- Nie stary ja nie mogę. Choróbska i te sprawy.
Przez chwilę niezręcznej ciszy nikt się nie odzywał.
ZUPEŁNIE
NIKT
CISZA
CYKA
=========================
Autorka jest opętana
Jaki zbieg okoliczności. Ale cóż może i jestem jak Animatroniki z FNAF a? To do następnego
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top