💮 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟐𝟎 💮

💮

Już trzy tygodnie później szkoła się skończyła, a rozpoczęły się wakacje. Piosenka i teledysk Kenzie i Tommy'ego natychmiast wbił wiele milionów wyświetleń – w końcu Kenzie była córką najbardziej znanych, lubianych i wpływowych piosenkarzy na świecie. Z wakacjami rozpoczęły się również treningi do „Dancing With The Stars: Junior”.

— I jak, Kenzie? Gotowa na pierwszy trening?— zagadnął Nicky, zauważając córkę w kuchni z samego rana.

— Oczywiście. Już nie mogę się doczekać!— odpowiedziała podekscytowana, podchodząc do niego i się tuląc. Była ubrana w pastelowo fioletową, przedpremierową bluzę z nowej kolekcji ze sklepu Madeline i Nicky'ego oraz zwykłe, czarne legginsy.

— Super. A bluza się podoba?— spytał Nicky, chichocząc, oddając uścisk.

— Bardzo. Jest wygodna i ogólnie świetna. Chociaż bardziej czekam na waszą płytę.— odpowiedziała Kenzie z szerokim uśmiechem, patrząc znacząco na ojca.

— Jeszcze tylko niecały tydzień, nie bój się. Mieliśmy się zastanowić nad nagrodą za świadectwo z paskiem.— mruknął Nicky, smarując bułkę masłem, ale Kenzie usiadła na blacie, przodem do pleców Nicky'ego.

— Przydałby mi się nowy telefon.— odpowiedziała po chwili namysłu, a Nicky pokiwał głową.

— Jaki?— spytał, odwracając się w jej stronę, opierając o blat i zakładając ręce na krzyż.

— Mogę tego najnowszego iPhone'a, co wychodzi za kilka dni?— spytała, robiąc w jego stronę wielkie oczy, a Nicky pokiwał głową.— Dziękuję! Kocham was!

Pisnęła podekscytowana, zeskakując z blatu, podbiegając do Nicky'ego i całując jego policzek. Po chwili w pomieszczeniu pojawiła się Madeline – Kenzie podbiegła do niej i równie mocno ją przytuliła, całując policzki.

— Wow, co jej obiecałeś, Nicky?— spytała Madeline, chichocząc, oddając uścisk córki, całując jej czoło.

— Nowy telefon.— odpowiedział Nicky, również chichocząc, wracając do smarowania bułek.

— I wszystko wiadomo.— powiedziała Madeline, śmiejąc się, a Kenzie również zachichotała, wywracając oczami.— Może Masonowi też kupimy…

— Dokładnie.— odpowiedział Nicky, podchodząc do całego zapisanego kalendarza wiszącego na ścianie.— Strasznie dużo zamieszania w tym tygodniu.

— Dzisiaj ogarniamy wszystko z koncertem, jutro Kenzie ma pierwszy trening, w środę Mason ma mecz, w czwartek spotkanie z fanami, w piątek premiera płyty, sobota wielki dzień sprzątania, a cudowna niedziela w końcu wolna.— powiedziała Madeline z pamięci, wzdychając z zadowolenia.— A, Kenzie, nie zapomnij, że w piątek powinnaś dostać okresu.

— Fuj.— mruknął Mason, wchodząc do kuchni, a Madeline posłała mu karcące spojrzenie.

— Mogę mu zlać tyłek?— spytała Kenzie z szerokim i słodkim uśmiechem, a Madeline westchnęła.

— Nie.— odpowiedziała stanowczo, a tym razem Kenzie westchnęła niezadowolona, biorąc swoje śniadanie i idąc do jadalni.

— Nie możecie bić się bez powodu.— dodał Nicky, również biorąc swoje jedzenie i siadając naprzeciwko córki. Madeline usiadła obok niego, a ten położył jej rękę na udzie.

— Daj spokój. A ty ciągle dotykasz mamę i co? Może tego nie chce?— spytała sarkastycznie Kenzie, a Madeline plasnęła się w czoło.

— Ale co ma jedno do drugiego?— spytał, marszcząc brwi, pijąc herbatę.

— Dużo.— warknęła Kenzie, a ten spojrzał na nią groźnie.— I nie patrz tak na mnie.

— Będę.— odpowiedział, jedząc tosty.

— Dlaczego? Przecież i tak nic to na mnie nie robi. Nie umiesz być groźny.— odpowiedziała Kenzie, chichocząc, a Nicky położył głowę na stole, wzdychając ciężko.

Następnego dnia Kenzie była naprawdę zestresowana, ale i podekscytowana. Właśnie wraz z Nickym siedziała w samochodzie, jadąc do szkoły tańca, gdzie miała spotkać się z Milo i ich mentorem.

— Nie stresuj się tak, wszystko będzie dobrze.— powiedział Nicky z pocieszającym uśmiechem, parkując na parkingu.

— Wątpię.— mruknęła cicho Kenzie, odpinając pasy, patrząc na ojca.— Boję się i stresuję. Co ty robisz, kiedy się stresujesz? Bo może tego po tobie nie widać, ale na pewno się stresujesz…

— Oczywiście, że się stresuję. Jak jest jakiś ważniejszy koncert, to mnie skręca, ale wiem, że wszystko będzie dobrze, a nawet, kiedy upadnę, zawsze się podniosę z pomocą twojej mamy. Musisz w siebie uwierzyć. Pamiętaj, że jesteś Kenzie Harper i nikt nie jest silniejszy od ciebie.— odpowiedział Nicky, a Kenzie pokiwała głową, uśmiechając się delikatnie.

— Dziękuję. Jesteś wielki.— powiedziała, całując jego policzek, a następnie wyszła z samochodu, idąc do budynku. Kiedy weszła do środka, od razu została przywitana przez miłą, starszą panią.

— Dzień dobry, panienka Harper, tak?— spytała z uśmiechem, podchodząc do niej.

— Tak. Dzień dobry, pani Anderson.— odpowiedziała, również się uśmiechając, ponieważ szybko przeczytała plakietkę na jej piersi.

— Chodź, zaprowadzę cię do sali. Milo i wasz mentor już czekają.— oznajmiła, prowadząc ją w stronę jednej z sal. Kiedy weszły do środka, Kenzie od razu się zestresowała, widząc kamery, jednak ciągle powtarzała sobie w głowie to, co powiedział jej Nicky.

— Cześć, Kenzie!— powiedzieli jednocześnie Milo i ich mentor, a Kenzie uśmiechnęła się, podchodząc bliżej nich.

— Cześć, Milo. Dzień dobry, panu.— powiedziała, uśmiechając się w ich stronę, ponieważ nie znała jeszcze imienia mentora. Był to mężczyzna, dosyć przystojny, na oko trzydziestoletni i wysoki.

— Jaki pan? Mów mi Gleb. Miło mi was poznać.— powiedział z uśmiechem, a Kenzie pokiwała głową.— Kamery są po to, aby nagrać dzisiaj króciutki wywiad z wami, ale proszę się o nic nie martwić. Nie stresujcie się.

— Jasne.— odpowiedzieli jednocześnie Kenzie i Milo. Na samym początku nagrywali ich z całą trójką, gdzie zadawali różne i dziwne (w dobrym sensie) pytania, jednak Kenzie ciągle uśmiechała się i mądrze odpowiadała, aby pokazać się z jak najlepszej strony i nie narobić obciachu rodzicom.

— Jak to jest mieć rodziców tak sławnych na cały świat?— spytała kobieta, kiedy Kenzie odpowiadała już indywidualnie na pytania, a wszystko nagrywali.

— No cóż, czasami jest ciężko, bo nie można nawet spokojnie wyjść na spacer i w ogóle. Nie lubię, kiedy mnie do nich porównują, bo jak wszyscy mówią, są idealni i z tym nawet się zgodzę. Jednak bardzo mocno ich kocham i staram się ich wspierać. Są moimi idolami.— odpowiedziała szczerze, uśmiechając się do kamery.

— Świetnie. Jest coś, co chciałabyś im przekazać?— spytała kobieta przeprowadzająca, a Kenzie lekko skinęła głową.

— Chcę, abyście wiedzieli, że wszystko zawdzięczam właśnie wam i nie wiem, co bym bez was zrobiła. Jesteście moim światełkiem w tunelu. Kocham was całym sercem.— powiedziała, starając się nie rozpłakać, co jej się na szczęście udało. Pomachała do kamery, która po chwili się wyłączyła. Kamerzyści szybko się pozbierali, idąc nagrywać inne pary w innych salach, a Milo, Kenzie i Gleb wzięli się do roboty, ćwicząc swój taniec na pierwszy występ, a było przy tym wiele wpadek, ale i uciesznego śmiechu.

W końcu nadeszła środa – dzień meczu Masona, który tak samo, jak Kenzie wcześniej, był bardzo zdenerwowany, ale i podekscytowany.

— Mamo?! Widziałaś moje podkolanówki?!— spytał, wbiegając do sypialni rodziców, gdzie Madeline robiła makijaż w kolorach stroju Masona, a Nicky malował plakat z lekko wystawionym językiem, bardzo się przy tym starając.

— Górna szafka po lewej w twojej komodzie.— odpowiedziała od razu Madeline, a Mason pokiwał głową, wybiegając z sypialni, biegnąc po podkolanówki i ubierając je.

— Nie stresuj się tak.— powiedziała Kenzie, kładąc rękę na ramieniu brata.— Naprawdę nie ma czego. Jak to mówił tata: Nawet jeśli upadnę, to wiem, że zawsze wstanę z pomocą mamy... czy jakoś tak?

— Jasne.— odpowiedział Mason, szybko się do niej przytulając, a Kenzie zdziwiło to zachowanie, jednak oddała uścisk.

— Ruchy! Musimy już jechać!— krzyknął Nicky, zbiegając na dół, a za nim zbiegła cała reszta. Włożył buty (oczywiście wciąż niosąc plakat), a następnie wsiadł do samochodu.— Wszyscy?

— Tak.— odpowiedziała Madeline, zapinając pasy, a Nicky chciał już odjechać, ale usłyszał krzyk.

— Ta! Wszyscy!— krzyknął Mason, szybko wsiadając do samochodu, a Nicky zachichotał. Wyjechał z domu, pilotem zamykając bramę. Po dziesięciu minutach jazdy znaleźli się już na stadionie, gdzie miał odbyć się mecz.— Lecę do szatni!

— A ja do Tommy'ego i Ashley.— dodała Kenzie, wychodząc z samochodu, a Nicky pokiwał głową. On i Madeline również wyszli z samochodu, zamykając go, a następnie poszli zająć jakieś dobre miejsca, z których idealnie było widać boisko.

— Witamy na pierwszym meczu w tym sezonie!— mówił podekscytowany komentator, a Nicky wraz z Madeline trzymali plakat z szerokimi uśmiechami.— A zmierzą się dzisiaj piłkarze z Boulder Academy i Sunshine Academy! Zawodnicy wychodzą właśnie na boisko. Wszyscy się witają. I zaczął się mecz! Jak obstawiacie, kto wygra?! Obie drużyny są niezawodne, a każda z nich na pewno chce wygrać! William przy piłce biegnie do bramki, jednak naszemu wspaniałemu bramkarzowi udaje się obronić! Harper przy piłce! Czy da radę, drodzy państwo?! Najmniejszy na boisku, dlatego może przepchnąć się przez innych! I Harper wbija wspaniałą bramkę! Jeden zero dla gospodarzy! Przeciwna drużyna ma piłkę. A zostało pół godziny meczu! Biegną w stronę naszej bramki… i gol! Niestety... Jeden do jednego... Jak widać po zawodnikach, każdy z nich naprawdę chce wygrać. I Needle z drużyny gospodarzy przy piłce. Wbija kolejnego, cudownego gola! Dwa jeden dla gospodarzy! Zostało dwadzieścia minut meczu. Jakie będą wyniki?! O niech to szlag! Jeden z naszych zawodników sfaulowany... Wchodzi rezerwowy. I znów zaczynają grać! Cranden z drużyny przeciwnej przy piłce! I wbija kolejnego gola! Mamy remis i kilka minut meczu! Jak to się skończy?! Remisem?! Zostało dwadzieścia sekund. Tylko dwadzieścia! Tak! Harper przy piłce! Biegnie w stronę bramki przeciwników i strzela pięknego gola i zalicza fikołka! Trzy do dwóch! Boulder Academy wygrało dzisiejszy mecz! Gratulujemy wspaniałym zawodnikom!

Kiedy Nicky i Madeline – którzy ciągle bacznie obserwowali Masona – to usłyszeli, natychmiast zbiegli z trybun, a następnie mocno przytulili równie podekscytowanego Masona.

— Gratulujemy, synku.— powiedzieli jednocześnie z szerokimi uśmiechami, wciąż go tuląc, a Mason zachichotał, oddając uścisk.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top