👉8👈✔️

{Kevin}
Wróciwszy do domu chciałem się położyć i nie wstawać.
- jak miną dzień? - spytała matka szykująca obiad z Iris. Wymieniłem spojrzenie najpierw z rodzicielką następnie z dziewczyną.
- dobrze a wam? - podeszłem całując ją w policzek. Spojrzała się na mnie krzywo. Co ja zrobiłem?!
- ciekawie - burknęła.
- możemy pogadać? - szepnąłem na ucho.
Spojrzała na mnie zdziwiona.
- zaraz wrócę - mrugnęła do matki, skierowała się do pokoju.
Gdy weszliśmy zamknąłem szybo drzwi zerkając przy tym czy na korytarzu nie ma ciekawskich.
- a tobie co?
- zobacz na gazetę - wcisnęła mi kawałek papieru.
Zaręczyny sławnego biznesmena oraz modelki!
Spojrzałem na Iris nic nie rozumiejąc.
- czekam na konkrety?
- nie rozumiesz?
Zaprzeczyłem głową.
Westchnęła rzucając gazetę na łóżko.
- wszyscy czekają na ceremonie...
- jej nie będzie - wzruszyłem ramionami.
- powiesz to im.
- panikujesz? - zapytałem rozbawiony.
- tak panikuje! Wiesz dobrze że nic nie ginie.
- kurwa Iris do rzeczy!
- stracę mężczyznę w którym się zakochałam, chciałam założyć cholerną rodzine... - po jej policzki popłynęły łzy. Ale się wszytko popierdoliło.
- czemu nie powiedziałaś że masz kogoś?
- miał zdzirę która go zdradzała na lewo i prawo, wczoraj zapytam mnie o szanse... Dzisiaj powiedział że to ja jestem dziwką! - zakryła rękami twarz. Była załamana.
Przytuliłem ją lecz po chwili zaczęła się szarpać.
- puść mnie! Nie mam przez to wszystko życia prywatnego. - szlochała bijąc mnie w ramie.
- będą następni. Lepsi.
- zmień wyraz. Byli - szepnęła.
- daj spokój Iris, jak ktoś kocha to na zawsze.
- chyba że straci pamięć - prychnęła.
Puściłem ją, do niczego to nie prowadzi.
- nie wiem skąd mi to przyłazi do głowy... - podrapałem się po karku.
- śmierć nie rozdzieli nikogo, nawet... - co było dalej???
- ... Nas. - uchwyciłem spojrzenie. Zaczęła bolec mnie głowa jak diabli!
Wszystko wróciło. Wspomnienia przelatywały mi przed oczami. Szkoła, pierwsza praca. Przede wszystkim Iris kobieta życia.  
- ja... - jęknołem zszokowany.
- ... Pamiętasz! - krzyknęła rzucając mi się na szyje.
- poczekaj - szepnąłem.
Zdziwiona oddaliła się o krok.
- może i pamiętam ale muszę żyć jak żyłem. - błąd! Dostałem z liścia, zanim zrozumiałem co się stało usłyszałem głośny huk zamykania Drzwi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top