💎19💎✔️

{Iris}
Pakowanie walizek nie zajęło
dużo czasu. Kevin żegnał się z matką, nie był pewien wyjazdu. Bał się, to naturalne.
- dbaj o niego kochanie - Ścisnęła delikatnie rękę na pożegnanie.
- obiecuje - uśmiechnęłam się skromnie.
***
- i jak się podobało? - zapytał w połowie lotu.
- było rożnie...
- nie wiedziałem że mogę się dobrze bawić przy kobiecie.
Prychnęłam - dzięki?
- ej no przestań, wiesz mi że miałem takie relacje z kobietami co pies z kotem.
- dobre porównanie.
Zaśmialiśmy się oboje. Chwycił moją dłoń całując knykcie.
- teraz będzie tylko lepiej...
- nie watpię - pocałowałem go w policzek. Niedługo potem oboje zasnęłyśmy.
Sen był bardzo realistyczny.
💬💬💬
- Iris kochanie wstawaj. - jęknęła matka.
- jeszcze chwila - mruknęłam w odpowiedzi.
Rodzicielka pokręciłam głową z rezygnacji. Wstawanie to najgorsza rzecz.
***
- miśka! - krzyknął ktoś w moją stronę. Nie znałam głosu, to skąd on mnie znał i moje przezwisko?
Odwróciłam się. Moim oczom ukazał się przystojny brunet.
- znamy się? - zapytałam gdy on podał mi rękę.
- nie zupełnie, jestem nowy a wychowawca kazał się zwrócić do ciebie.
- minus bycia przewodniczącą - mruknęłam.
Chłopak zakłopotany cofnął szybko rękę.
- w czym ci mam pomóc?
- nie wiem gdzie matematyka.
Machnęłam by poszedł za mną.
Przystojny ale ciota.
- jak masz wogóle na imię - spytałam gdy chłopak przepuścił mnie w drzwiach.
- Kevin.
💬💬💬

- Iris? - ktoś dotknął mojego ramienia. Podskoczyłam przestraszona nagłym wybiciem ze snu.
- tak? - zapytałam zasypanym głosem.
- jesteśmy w domu. - uśmiechał się.
- nareszcie!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top