💎18💎✔️

{Kevin}
Minął tydzień. Dzisiaj jest pogrzeb mojego ojca. Nie radzę sobie, wybudowałem mur wokół siebie. Co na to Iris?
Jest bezradna, jej oczy z dnia na dzień traciły blask. Straciłem wiele... Mam stracić i ją?
- Kevin chcesz kawę? - zapytała wchodząc do sypialni.
Spojrzałem na nią. - jeśli to nie problem. - opowiedziałem patrząc w sufit. Podeszła niepewnie chwytając mnie za rękę. Klękła patrząc mi w oczy.
- będzie dobrze - szepnęła, ciagle mówiła cicho jakby się bała swoich słów.
Kiwnąłem głową. - chodźmy - wstałem lecz moje nogi zrobiły się drętwe. Kobieta próbowała mnie chwycić lecz moje ciało ją przeważyło.
Razem wylądowaliśmy na łóżko. Zacisnęła usta próbując się nie roześmiać. Leżała na mnie, gdy próbowała wstać pociągnąłem ją za nadgarstki. Spojrzała pytającym wzrokiem. Nie odpowiedziałem. Wbiłem się w jej usta okazując ból i strach. Na początku nie oddała pocałunku, minęła chwila zanim nasze języki zaczęły tańczyć.
Oderwaliśmy się od siebie łapiąc powietrze.
- co to było? - zapytała.
- straciłem cię. Tyle lat... Nie zostawiaj mnie Iris. - odpowiedziałem błagalnym tonem.
Pogładziła mnie po policzku.
- kocham cię...
- ja ciebie też - uśmiechnąłem się szeroko.
***
- dzisiaj żegnamy męża, ojca... - tylko te słowa pamiętam. Zdania które pózniej zostały wypowiadane nie wpływały na mnie.
Patrzyłem jak matka co jakiś czas płakała. Mówiła że była na to przygotowana lecz sama w to nie wierzyła.
Nasz pobyt się przedłużył. Jutro mieliśmy wylot.
Czy jak wrócimy będzie miedzy nami miłość?

---------
Od jutra będzie  przerwa. Postanowiłam dzisiaj opublikować do 25 rozdziału. Przerwa skończy się za ok 2 tygodni.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top