💎12💎✔️
- Próbujemy szczęścia? - zapytał starszy mężczyzna za ladą.
- albo szukamy wybawienia - spojrzałem wymownie na Iris.
- jedziesz skarbie - uśmiechnęła się wrednie. Pewnie spodziewa się przegranej. Po moim trupie kochana.
- co muszę zrobić?
- zbić 6 puszek.
- a co z nimi nie tak? - każdy wie że tego typu zabawy posiadają haczyk.
- w środku jest woda - machną ręką jak by nie przejmował się wyjawieniem tajemnicy zawodowej.
***
- zadowolona? - uniosłem ręce do góry.
- który młoda damo?
- jednorożca - uśmiechnęła się triumfalnie.
- dasz spokój? - zapytałem gdy siedliśmy na pobliskiej ławce.
- ja może tak, ci z aparatami watpię.
Za moimi plecami pojawiła się garstka sępów. Świetnie!
- tylko oni mogą spieszyć cały dzień.
- chcą sensacji.
- to ją dostaną - nie myśląc dłużej wbiłem się w usta "narzeczonej" mam nadzieje że mają refleks.
Gdy oderwaliśmy się od siebie mogłem przyrzec że Iris chciała dać mi z plaskacza.
- mogłeś uprzedzić - burknęła oburzona.
- to obowiązuje naszą umowę...
- i to uważasz za wymówkę - wstała kierując się do wyjścia.
- nie, oczywiście że nie. Iris poczekaj - chwyciłem jej barku odwracając ją przy tym.
- daj spokój Kevin. Po prostu zrobiłam sobie durną nadzieje...
- nie rozumiem.
- czego?
- tego - wskazałem na około.
Zerknęła tajemnie na zegarek. Jej oczy nagle się rozszerzyły.
- musimy iść! - prawie wrzasnęła.
- a tobie co? - zaśmiałem się krótko.
- chodź nie gadaj!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top