💎11💎✔️

{Kevin}
Chyba zgłupiałem. Ta kobieta mnie zmienia, jezu!
Chciałem ją pocałować ale nie umiem, jak debil patrzę w jej usta. Rusz się idioto! Krzyczy serce.
- zakończenie do przewidzenia - odwróciła wzrok wracając z powrotem na jezdnie.
Jechaliśmy już dobre 40 minut, ciagle lasy. Na grzyby mnie zabiera czy co?
- gdzie mnie wywozisz?
Udając że nie słyszy zmieniła bieg. Kobiety są męczące...
***
Auto stanęło na parkingu, przed oczami ukazał mi się wielu szyld. Park rozrywki.
- a jednak nie chcesz mnie zabić w lesie?
- są inne sposoby - wzruszyła ramionami.
- ty to masz poczucie humorku - pokręciłem głową.
Gdy miała już ruszyć do kas szybko ją dogoniłem chwytając za rękę. Nie było to nic dziwnego ani znaczącego, pakujemy się do mrowiska nie można ryzykować.
***
- na co idziemy najpierw - rozglądałem się w prawo i lewo. Nigdy nie bywałem w takich miejscach. Za mało czasu.
- na mają ulubioną atrakcje - wskazała na przeciwko.
- żartujesz? - wielka wierza, jeżdżąca do góry i na dół? Chyba nie?
- no nie masz wyjścia - pociągnęła mnie w stronę maszyny.
Gdy czekaliśmy na swoją kolej biłem się z organizmem żeby nie zemdleć.
- Iris... Litości kobieto - jęknąłem do ucha.
- jeszcze nie weszliśmy a ty już panikujesz? - zaśmiała się krótko. No chodź tyle.
- fajna siara - pomasowałem kark.
- nikomu nie powiem.
***
- jak było?! - krzyknęła gdy opuściliśmy zatłoczone miejsce.
- świetnie, całe życie przed oczami - zaśmiałem się smutno.
- oj to na extrime nie wejdziesz - pokręciłam głową z rezygnacją.
- a to nie było najgorsze? - zapytałem z paniką. Więcej takich atrakcji a w karetce wrócę do domu.
- ulubione.
- o Boże na co mnie skazałeś - spojrzałem w niebo.
- odpuszczę ci jak wygrasz dla mnie misia - wskazała radosną pare trzymającą pluszaka mającego z 2 metry.
- umowa stoi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top