👉1👈 ✔️

{Kevin}
Dołożywszy sobie pracy na dziś nie było pomysłem najlepszym. Coś czuje że będę tu siedzieć do nocy.
- Panie dyrektorze ? - za drzwi dobiegał głos Isabel, mojej asystentki.
- Proszę wejść...
Wchodząc niezdarnie prawie zabiła się o dywan, zawsze to robiła nigdy się chyba nie dowiem, czemu cały czas zapominała o tej wykładzinie która wkońcu zrobi jej krzywdę.
- Przyszła pani Iris w sprawie prywatnej ...
- Niech wejdzie - cholera całkiem zapomniałem o niej...
Gdy Izabel opuściła pomieszczenie czekałem chwile w ciszy układając sobie wszystko co mam do powiedzenia.
- Witam - na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Cześć - kiwnąłem głową.
- Czy nadal potrzebujesz narzeczonej ?
Kiwnąłem ponownie. Czy ja napewno dobrze robię ?

🔟 dni wcześniej...

Klub aż huczał. Ludzie wchodzili na siebie bez skrupułów, jęcząc po cichu "przepraszam". Na szczęście miejsce dla vipów już tak nie wyglądało.
***
Dużo nie piłem. Za porządny ? Watpię. Nie wiem co tym razem mnie pokusiło by o 3:45 wracać na piechotę.
Było trochę mokro i chłodnawo, padało od 20:00. Nikt się nie kręci podejrzany więc to najważniejsze. Myślami odpłynąłem momentalnie do firmy. Produkcja nowych mercedesów klasy A , idzie cudownie. Jednak z tym wiąże się dużo roboty. Spotkanie za spotkaniem, wkońcu mnie to wykończy... Z myśli wyrwał mnie telefon. Zerknąłem na wyświetlacz. Mama, szlag. Po chwili zawahania klikałem zieloną słuchawkę.
- Tak słucham ... - zacząłem niepewnie.
- Cześć synuś to ja, chciała bym cie zaprosić na urodziny ojca... Wiem że masz dużo roboty ale...
- ... Spokojnie nie zapomniałem - przerwałem.
- Wiesz że tacie na niczym innym nie zależy - w jej głosie wyczułem troskę.
- Wiem, za 14 dni będę siedzieć w samolocie.
- Dobrze synuś... A zapomniała bym ! - zaczęła chichotać. - może w końcu przedstawiasz narzyczoną ? Myśle że to dobra okazja... - cholera ! Chciałem uszczęśliwić i przekonać rodziców że jestem fajnym facetem u boku kobiety. Jak im powiem że nie mam, pomyślą najgorsze. Gej. A ja poprostu wyleczyłem się z stałych związków. Nie jestem gościem który bierze pierwszą lepszą do łóżka. Wyleczyłem się z miłości...
- Oczywiście - dodałem z udawanym entuzjazmem.
Będę miał przerąbane. Już to czuje.
Szedłem jakieś 20 minut, tyle samo z resztą mi zostało do apartamentu. Zawsze mogłem zadzwonić po taxi, lecz wolałem się przejść. Gdy mijałem stare kamienice usłyszałem płacz... Jęki. Przystąpiłem do działania, szukałem źrodła dźwięku. I znalazłem ! Zgarbiona postać siedziała na murku. Było dosyć zimno jak wspominałem a ona, przynajmniej wyglada na kobietę, siedziała w krótkim rękawku. Po długim namyśle postanowiłem podejść... Co mi szkodzi ?
- Hej wszytko ok ? - podeszłem niepewnie.
- A jak myślisz ? - jej głos był słaby, przyczynił się do tego długi płacz i chrypa. Na ulicy była tylko jedna latarnia, dawała liche światło lecz w nim dałem radę dostrzec z kim rozmawiam.
- Ej ja cie znam !
- Fajnie ... - odparła beznamiętnie.
- Może pomogę ? - tak to była ona, Iris West. Znana mi modelka, szczęście w nieszczęściu.
- Jak ? - jej głos ponownie się załamał.
- Proponuje kawę ! - szkoda mi jej, a sam nie chce przebywać.
- Prezes samochodów proponuje rozpłakanej kobiecie kawę ? - konciki lekko się jej podniosły.
- Nie gustuje w alkoholach - podałem rękę by pomóc wstać.
- Zostańmy przy kawie w takim razie - i ruszyliśmy w drogę.
Tak właśnie poznałem koleżankę, przyczyną tego stanu były problemy finansowe. Chora matka potrzebuje 24h opiekunki , leków, sprzętów. To wszystko pożera pieniądze które zarabia, a musi jakoś żyć. Ja także wyżaliłem swoje problemu. I tak znaleźliśmy nie tylko wspólny język ale także kompromis... Poudaje moją narzyczoną na 2 tygodnie a wzamian dostanie mieszkanie oraz pieniądze które powinny jej pomóc.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top