Szorowałbym 💦
Zagubieni w akcji robią taktyczny odwrót i znajdują na moim profilu ,,Ja jestem Steve'' i tam doczytują do Rozdziału 73. A najlepiej 37.
( ͡° ͜ʖ ͡°)***( ͡° ͜ʖ ͡°)
HA! Tego się nie spodziewaliście!
Chyba XD
Jest rozdziałek! Krótki... ALE JEST :D
Benny Benassi - Satisfaction (stara muza nieźle weszła) Czy tylko mi z dziwnych przyczyn kojarzy się z piłą tarczową? XDD
______________________
***Charlie***
Brawo... po prostu brawo dla kosmicznego robota z kosmosu za to, że mnie odciął. Ja... naprawdę się zakochałam. Po prostu to czułam. Tak jak kiedyś. Tego uczucia nie da się porównać do niczego innego.
Przez lata żyłam w zacięciu. Złapałam zawias i kropka. Nie to nie.... i było dobrze. Znieczulica była bardzo dobra.
Nienawiść podsycałam co dnia, dodając do pieca powody dla których nie znoszę ludzi. I było dobrze.
Czy naprawdę istniała tak nikła krawędź pomiędzy nienawiścią a miłością? Naprawdę były swoją odwrotnością, niczym Jing i Jang...? Nagle z jednego można wpaść w drugie...?
Dlaczego to zrobił...? Dlaczego obrócił mój światopogląd pod góry nogami?! Dlaczego sprawił, że moje serce... znowu jest. Bije i daje mi się we znaki...? To tak irracjonalne, to przecież kosmita! Wielki uroczy i wrażliwy kosmita...
Westchnęłam ciężko, dziobiąc widelcem obiad.
Wcześniej było chujowo, ale stabilnie. Zabijałam wszelkie głębsze uczucia... bo... bo się bałam? stwierdziłam szczerze. Bałam się odtrącenia, kolejnych ran, cierpienia, bólu, smutku... Mordując emocje w zarodku unikałam zranienia się. Bo się bałam... byłam tchórzem... Może i byłam martwa w środku, nie czułam niczego, ale... nie było ścisku wewnątrz serca tak jak teraz.
- Skarbie? Coś ci dolega?
- Mamo, chyba mam zawał. Czuje, czuje takie coś w środku... aaaahhhhh...!
- Oh! Może to wreszcie to! Może wreszcie trafiła się strzała Amora! - sapnęła uradowana matka
Zrobiło mi się mdło.
- Niech ten Amor w dupe sobie wsadzi tą strzałę. - burknęłam z trudem pijąc kawę
Prosiłam się o nią? Wcześniej miałam tarcze ochroną- serce zamknięte w bunkrze z drutem kolczastym, otoczone zasiekami i okopami, by było bezpieczne... bo tak naprawdę było małe, delikatne, lukrowane i z porcelany... popękane i kruche.
- Mamo, daj krople na serce! Ja chyba umieram.
- Żartujesz czy mówisz poważnie?!
- HUUMMMM...
Auh. Jak to bolało! To są te motyle w brzuchu!? Pierdole! Zabić, wystrzelać, otruć i spalić! Ja bym to cholerstwo porównała do połknięcia całego mrowiska! Zaraz chyba znowu zwymiotuję...
***Steve***
Wykorzystanie. Naciąganie. Bez sensu zagranie.
Zwijcie to jak chcecie, ale było fajnie. Mi się podobało. Dlatego urządziłem sobie lekki rajd po pustynnym plenerze, połączonym z patrolem... i warstwa grubego kurzu, gotowa!
- Steve, na Boga... gdzieś ty się znów uwalił?!
- Na pustyni - powiedziałem, starając się nie zdradzić
Westchnęła załamana, lecz po chwili zaczęła mi się dziwnie przyglądać. Postanowiłem spytać nim się rozmyśli i gdzieś odejdzie. A ja będę zmuszony zwyczajnie skorzystać z łaźni. Nuuuda.
- Czyli co? Umyjesz mnie...?
Charlie przechyliła głowę i uniosła brew. OJ. OJJ! Ale chyba nie zaczęła nic podejrzewać?!
- Mam lepszy pomysł... - powiedziała z dziwnym uśmieszkiem
Bez żadnego ostrzeżenia podeszła do mojej maski i oparła się o nią ciałem, bez najmniejszego skrzywienia na twarzy od całego tego pyłu. Co jest!? Co ją nagle wzięło!? To znaczy, nie byłem na nie, ale...
- C-co ty robisz!? - jąknąłem zaskoczony
Dlaczego to robiła!? Tutaj?! Co się dzieje?! I czy się dzieje?! A jeśli tak, to co ja zrobić miałem?!Bo nie byłem pewny jak ona, ale ja byłem napalony. Ale czy ona wiedziała co czyni? I na odbiór jakich bodźców mnie wystawiała?!
Przecież, o ja pierdole...! Czułem niekontrolowane dreszcze, które sprawiały, że miałem ochotę transformować się i wziąć ją tu i teraz... Ale zaraz, kurwa, jej matka przecież tu była! I ojciec! Co się odpierdala?! Zaraz puszczą mi hamulce i będę miał zjazd z podjazdu!
- Ch-charlie??
- Cichaj i daj mistrzowi pracować w spokoju.
- A-ale do czego ty zmierzasz!?
- Hyhyhyhy... po prostu stój i się nie ruszaj! ... albo przynajmniej to drugie, bo mi rozmazujesz ślad!
Charlie położyła się bardziej, dociskając lekko swoje piersi do mojej maski. Umieram.
Zaraz mnie Energon zaleje! A w zasadzie jak odpłynie z procesora i przestanę myśleć resztkami bezpieczników, to będzie źleeeeee. Zadrżałem, ale ta nic sobie z tego nie robiła, tylko wciąż się ze mną drażniła. Myślałem, że iskra zaraz we mnie wybuchnie! Zgrabnym ruchem odkleiła się ode mnie i przyłożyła dłonie na maskę, delikatnie ścierając z niej kurz.
Steve wytrzymaj. Po prostu wytrzymaj. Ona cię sprawdza. Torturuje. Ale wytrzymaj. Wytrzymaj. Bo kurwa wszyscy zginiemy.
Nawet kiedy już skończyła i odsunęła się, niczego nieświadoma, dalej czułem ten dotyk. Pragnąłem więcej, pragnąłem jej... Położyła brudne ręce na biodrach i przystanęła z nogi na nogę. Znów chciałem poczuć jej ciepło na swojej masce, w zasadzie to chciałbym...
- Jestem geniuszem, jestem geniuszem zła! - odparła zadowolona
- Jesteś brudna, jesteś brudna! - stwierdziłem, starając się zachować normalny ton
- Ale przynajmniej nie mam brudnych myśli, aaaa? - puściła oczko i pstryknęła palcami na odchodne- Ale sucho pojechałam. Nah... Dajmy zadziałać Fortunie. Wystarczy czekać...
Brudne myśli, ha? Na rdzę korozję i patynę nawet, gdyby znała prawdę to obawiam się, że mydło by jej nie pomogło z doczyszczeniem mojego procesora. Niech mnie most ziemny w pół rozerwie, bo nie wiem o czym myślę!
Gdy patrzyłem jak odchodzi, nawet cała utytłana w pustynnym kurzu była niesamowicie pociągająca... Niech mnie scraplety pożrą, bo ojjjj!... szorowałbym.
_________________
+Bonus jak nie obchodzić się z transformerem XD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top