Capítulo Primero
- Neptun! Noga! – po parku rozległ się głos ciemnowłosej nastolatki ciągniętej przez psa. – Równaj!
Na nic zdały się jej polecenia. Pies nie przestał ciągnąć swojej właścicielki. Biegł tak długo aż nie osiągnął swojego celu: napotkania innego psa i zabawy. Drugi pies, a raczej suczka widocznie nie miała ochoty na zabawę z tym konkretnym psem bo cofnęła się za swojego pana. Niestety Neptun odebrał to jako zabawę, bo pociągnął brunetkę na nieszczęsnego mężczyznę i zaczął gonić koleżankę, przy okazji obwiązując dwójkę ludzi smyczą do czasu aż się ona nie napięła i nie pozwoliła biec dalej.
- Przepraszam – odezwała się właścicielka psotnego psiaka, kiedy oboje wyplątali się ze smyczy. – Zazwyczaj się tak nie zachowuje. Nie wiem co w niego wstąpiło.
- Nic nie szkodzi – zaśmiał się ”poszkodowany”. Brunetka spojrzała mu prosto w oczy. W brązowych tęczówkach dostrzegła rozbawienie i dziwny błysk, który zniknął tak szybko jak się pojawił. – Dawno nie miałem tak rozrywkowego spaceru.
- Ja też nie. Aż cieszę się, że nie ubrałam koturnów, już dawno leżałabym ze skręconą kostką.
- To mogłoby być rzeczywiście bolesne.
- Okropnie, dwa miesiące temu na przykład skręciłam sobie kostkę podczas schodzenia z góry. Weszłam bez problemu, mimo, że wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli. Dopiero jak schodziłam to źle stanęłam.
- Wspinałaś się w koturnach? – zapytał chłopak.
- A co w tym dziwnego? – zdziwiła się ciemnowłosa. – Chciałam pokazać, że da radę wejść w koturnach na górę i udało mi się.
- A potem skręciłaś se kostkę przy schodzeniu.
- Aha – kiwnęła nastolatka. – Musiałam zadzwonić po brata, który musiał mnie zawieźć do domu. Na szczęście studiuje medycynę i zawsze wozi przy sobie apteczkę. No i był ze mną Neptun.
- Nieźle – chłopak pokręcił głową z rozbawieniem. – Przejdziemy się? – zaproponował spontanicznie.
- Czemu nie – dziewczyna zgodziła się.
Nie wiedzieć czemu właściciel brązowych oczu zaczął jej się podobać. Na sto procent spełniał trzy z pięciu cech jej ideału chłopaka. Był wysoki? Był, przewyższał nastolatkę o głowę. Był miły – nie nawrzeszczał na nią ani nic. No i miał psa. A to najpewniej znaczyło, że je kochał. A ktoś, kto kocha psy nie może być zły.
Wygląd nie był tak ważny, choć ciemnowłosa musiała przyznać, że towarzyszący jej chłopak był przystojny. Ułożone blond włosy dodawały mu uroku, błyszczące brązowe oczy zachęcały by w nie spojrzeć. Nie wiedzieć czemu miała przeczucie, że gdzieś go już kiedyś spotkała.
Brunetka spędziła cale popołudnie z właścicielem białej suczki rasy samoyed o wdzięcznym imieniu Jawa.
Kiedy rozchodzili się w swoje strony dziewczynie przypomniało się, że zapomniała spytać chłopaka o jego imię.
Mówi się trudno i żyje się dalej. Najwyżej będę tu przychodzić codziennie o tej samej porze.
Witam w pierwszym tygodniu wakacji!
Zaczynam z nową książką i mam nadzieję, że się spodoba
Chciałabym żeby to opowiadanie było krótkie, zabawne i przyjemne, proszę trzymajcie kciuki żeby się udało
D. A
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top